8. - "Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz."

21.8K 674 23
                                    

Zack:

Wczoraj już nie pojawiłem się w szpitalu u Kelly, poszedłem jej na rękę, ale dziś na pewno jej nie odpuszczę. Zawiozłem z rana Nicka do mojej mamy, a sam wróciłem z powrotem do Sydney. Zadzwoniłem do Toma, który poinformował mnie, o której godzinie dokładnie mają wypisać Kelly. Okazało się, że do owej godziny nie zostało dużo czasu, więc wsiadłem z powrotem do auta i pojechałem do szpitala.

Kelly:

Pakując ostatnie rzeczy do torby, dostałam wiadomość od Toma, że nie dadzą rady po mnie przyjechać. No trudno, dam sobie radę sama.

***

Wychodząc ze szpitala, wyjęłam telefon z kieszeni spodni, w zamiarze zadzwonienia po taksówkę. Zanim wybrałam odpowiedni numer, przyszło do mnie połączenie od Zacka, które odrzuciłam.

- O tu jesteś. - usłyszałam jego głos... Czy on w końcu zrozumie, że nie mam ochoty z nim rozmawiać?!

Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam pytająco.

- Daj mi to. - złapał za pasek torby, którą trzymałam. Oczywiście nie odpuściłam i nadal stałam nieruchomo. - Kelly, ja naprawdę nie mam czasu, twoi przyjaciele poprosili mnie o to, abym odstawił cię do domu. Także daj mi to i chodź. - ta, bo mu uwierzę. W sumie wcale bym się nie zdziwiła, gdyby przekabacił moich przyjaciół na swoją stronę.

- W takim razie zadzwonię do nich i z chęcią się zapytam. - wybrałam numer do Toma, który niestety potwierdził wersję Zacka.

- A nie mówiłem? - uśmiechnął się charakterystycznie. Przewróciłam oczami i puściłam torbę, którą on nadal trzymał. - Chodź. - kiwnął głową w stronę samochodu, który był zapakowany nieopodal nas.

Zack otworzył bagażnik, do którego włożył moje rzeczy i już po chwili także znalazł się w środku auta.

- Jak się czujesz? - spytał, po kilku minutach jazdy.

- Bywało lepiej. - odpowiedziałam, patrząc przez okno.

- Aha, czyli teraz tak będziemy rozmawiać? - zapytał z lekką irytacją.

On sobie za dużo wyobraża, chyba myślał, że będę skakać z radości na jego widok. To się facet pomylił.

- Nie chcę nic mówić, ale nie w tą stronę jedziesz. - zauważyłam po kilku minutach, co jak co, ale drogę z Sydney do Newcastle znam.

- Wiem, co robię. - powiedział takim samym tonem, jak ja wcześniej. Chyba się obraził. Oj jaka szkoda.

Gdzie on mnie do cholerny wiezie?! Przed chwilą wjechaliśmy w uliczkę, gdzie znajdowały się pokaźne domy, a niektóre można nawet nazwać willami. Gdy miałam zapytać czy nie potrzebuje nawigacji, zatrzymał się przed bramą dość dużego domu z ogromnym ogrodem.

- Jesteśmy na miejscu. - oznajmił wychodząc z auta. No chyba zwariował. Oczywiście nie poszłam jego śladem, co wyraźnie mu się nie spodobało. I już po chwili otworzył drzwi pasażera i spojrzał na mnie pytająco. - Wysiadasz czy mam Ci pomóc?

- Dobrze się czujesz?! Z tego, co wiem, to miałeś mnie odwieźć do domu! - uniosłam się kolejny raz, już miałam go dosyć, a minęło pół godziny.

- I tak zrobiłem. Musimy sobie kilka spraw wyjaśnić, chodź. - podał mi dłoń.

- Zgodzę się, ale jeszcze dziś chcę wrócić do domu. - wyszłam samodzielnie z samochodu i czekałam na Zacka, który po chwili otworzył bramę, a następnie drzwi od domu. Muszę przyznać, że nieźle się urządził. - To o czym chcesz gadać? - zapytałam, po przejściu przez próg.

OthersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz