48. - "To jest mój mąż"

13.5K 513 31
                                    

Kelly:

Od samego rana czułam się nieswojo, ciągle myślałam o kolejnym dniu, który z godziny na godzinę był coraz bliżej. Po Zacku mogłam tylko poznać, że jest szczęśliwy.

- Amanda już jedzie. - oznajmiłam, zakładając szpilki.

- Tylko nie szalej za dużo z alkoholem, bo mogą unieważnić nasz ślub. - zaśmiał się, opierając o ścianę.

- O mnie się nie martw. - objęłam jego szyję, złączając nasze usta.

Po usłyszeniu klaksonu, pożegnałam się z dziećmi oraz narzeczonym i wyszłam z domu.

- I jak samopoczucie? - spytała w trakcie jazdy.

- Mieszane, denerwuję się, ale też cieszę. - odpowiedziałam, bawiąc się paskiem torebki.

- Zaraz napijemy się winka lub czegoś mocniejszego, to od razu poczujesz się lepiej.

Jak powiedziała, tak też się stało. Wypiłyśmy pół butelki wina przed przyjazdem Kate, a późnej było tylko gorzej. Nawet nie pamiętałam, kiedy kuzynki mojego narzeczonego przekroczyły próg domu...

***

Zack:

Niedługo po wyjściu Kelly przyjechała moja matka i zabrała dzieciaki do siebie. Ogarnąłem trochę zabawki w salonie, a następnie czekałem na chłopaków, którzy przyszli trochę wcześniej. Jim razem z Aronem przynieśli torby pełne alkoholu. Było to lepsze niż chodzenie po klubach.
Koło dziewiątej zadzwoniłem do blondynki, która już nie była w stanie wmówić jakiekolwiek słowo, także nasza rozmowa długo nie trwała. Poprosiłem dyskretnie Larr'ego, aby porozmawiać z nim w cztery oczy.

- I przemyślałeś tę sprawę z Charlotte? - zapytałem z nadzieją.

- Stary, jest twój wieczór, zapomnij choć na chwilę o pracy.

- Zrozum, że po tym co się stało, nie potrafię znieść myśli, że za ścianą pracuje kobieta, z którą zdradziłem Kelly. - wyjaśniłem.

- Dobra, rozumiem. Po twoim powrocie z podróży poślubnej już jej nie będzie. - obiecał, klepiąc mnie po ramieniu. - Ej, poczekajcie na nas! - krzyknął, kiedy chłopakiem zaczęli pić bez nas.

***

Kelly:

Obudziłam się z ogromnym bólem głowy, przez chwilę nie mogłam zorientować się, gdzie jestem, ale gdy zobaczyłam po drugiej połowie łóżka Amandę, od razu przypomniałam sobie poprzedni wieczór. Spojrzałam na zegarek i zorientowałam się, że jest dość późno. Obudziłam brunetkę, a następnie resztę dziewczyn, z którymi pojechałyśmy w wyznaczone miejsce, gdzie czekała już na nas Elizabeth razem z dziećmi.

- Mama! - krzyknęła moja księżniczka, wyciągając w moją stronę ręce.

- Chodź, kochanie. - powiedziała jedna z kuzynek - Rose. - Wykapany z ciebie tatuś. - uznała.

- Dobra, plan jest taki, dziewczyny zajmują się dziećmi. - Amanda spojrzała na Rose i Merry, które z chęcią się zgodziły. - A my robimy cię na bóstwo. - oznajmiła.

OthersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz