Zack:
Z dnia na dzień samopoczucie Kelly się poprawiło, byłem z tego powodu zadowolony. Jednak przez jakiś czas obwiniała się o śmierć Megan, kompletnie nie wiedziałem dlaczego.
- Tato, wstawaj! - usłyszałem, a zaraz potem dostałem z poduszki.
Obróciłem głowę w stronę Nicka, który wyglądał na wkurzonego.
- Młody, błagam... Jest sobota. - westchnąłem, przeciągając się.
- Ale ktoś popsuł mi tor, a mamusia mówi, że to ty. - spojrzał obwiniająco.
Jak zawsze wszystko na mnie, a prawda była taka, że blondynka wychodząc wieczorem z pokoju młodego, zahaczyła nogą o tor dla wyścigówek, a ten się połamał.
- Kupimy ci nowy. - oznajmiłem, a po chwili młody z uśmiechem na twarzy wyszedł z pokoju, a ja mogłem dalej spać.
- Zack, wiesz która jest godzina?! - i kolejna pobudka, tym razem w wykonaniu mojej ukochanej.
- Kochanie, pracowałem do późna. - zauważyłem, wyciągając do niej ręce.
- Wiem, ale wstawaj już. - wzięła moje dłonie, po chwili próbowała mnie wyciągnąć z łóżka, jednak nieskutecznie, ponieważ to ja ją pociągnąłem, a ta po chwili znalazła się na mnie. - Głupek. - pocałowała mnie, a następnie położyła się na swojej połowie łóżka. - Też bym chciała tak poleżeć, ale ktoś musi zająć się Sharon. A tym kimś jesteś ty. - ponownie na mnie spojrzała.
Westchnąłem bezradnie, wstając z łóżka, a zaraz potem zabrałem ubrania i poszedłem do łazienki, a kilka minut później zszedłem na dół.
- Już jest tatuś. - powiedziała blondynka, po chwili podając mi Shar.
- Kochanie, a wiesz który dzisiaj jest? - zapytałem, uśmiechając się do niej.
- Piętnasty. - odpowiedziała po chwili zastanowienia. - I co w związku z tym?
- Mamy dziś rocznicę znajomości.
- Facebook ci przypomniał? - zaśmiała się, zbierając zabawki z podłogi.
- Zero romantyzmu w tym domu. - westchnąłem, całując po chwili główkę córki. - Chociaż moje dzieci mnie kochają. - zaśmiałem się, a Nick po chwili pokręcił głową. - Dzięki, synu. Zawsze wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć, a tak poza tym, to mama popsuła twój tor.
- Mamo! - krzyknął oburzony.
- To teraz masz przestrogę, aby nie kłaść zabawek na środku pokoju. - zmierzwiła jego włosy. - A teraz się przebierz, to pójdziemy na spacer. - dodała, a zaraz potem zabrała ode mnie małą. - My też się przebierzemy, królewno. - pocałowała jej pulchny policzek.
- Czyli zostawiacie mnie samego?
- Ktoś musi ogarnąć w domu. - wzruszyła ramionami.
- I tym kimś jestem ja?
- Czytasz mi w myślach. - przesłała mi całusa, zaraz potem weszła na górę.
Kelly:
Zmierzając do pobliskiego parku, spotkaliśmy Toma, który postanowił nam potowarzyszyć.
- Czy ona zawsze musi spać, kiedy ją widzę? - mruknął niezadowolony.
- Przyjdź do nas o drugiej w nocy, wtedy posłuchasz prawdziwego koncertu. - poprawiłam cienki materiał kocyka.
- To może pójdzie w twoje ślady. - zachwycił się.
- Znając Zacka, to już zrobiłby ci wykład, że jego córeczka będzie wybitną prawniczką. - zaśmiałam się.
- Zobaczymy za kilkanaście lat, kto ma rację. - stwierdził, a zaraz potem niespodziewanie porwał Nicka w ramiona. - A u ciebie jak?
- Mamusia popsuła tor wyścigówkom. - przewróciłam oczami, słysząc oskarżenia.
- Ładnie to tak? - zwrócił się do mnie, jednocześnie udając poważnego.
Zaśmiałam się cicho, a zaraz potem weszliśmy w pierwszą alejkę ogrodu spacerowego, gdzie usiedliśmy na ławce, a młody poszedł się pobawić z innymi dziećmi.
- I co ze ślubem? - przerwał ciszę.
- Nie mam kompletnie do tego głowy, a do tego Zack postanowił z resztą, że czas najwyższy na powiększenie kancelarii, więc widzimy go w domu dopiero wieczorami. - westchnęłam.
- No to słabo. - stwierdził. - A co z kolejnymi piosenkami do płyty?
- A tu cię zaskoczę, mam już ułożoną melodię i połowę tekstu do kolejnej piosenki. - ucieszyłam się, gdy zobaczyłam podziw na twarzy przyjaciela.
***
Zack:
Wieczorem po powrocie do domu, skorzystałem z okazji, że Kelly zajęła się usypianiem Sharon, i zacząłem przygotowywać dla niej małą niespodziankę.
Wstawiłem do piekarnika wcześniej uszykowaną zapiekankę ze szpinakiem i zacząłem zapalać świeczki, które postawiłem na stole. Następnie otworzyłem wino, które również znalazło się na stole.- Mój ukochany już do reszty oszalał. - po odwróceniu się, zobaczyłem szeroko uśmiechniętą kobietę, która opierała się o ścianę, prowadzącą do kuchni.
- Ja tu z sercem na dłoni, a ty? - pokręciłem roześmiany głową, podchodząc do niej. - Nawet nie powiedziałaś mi dzisiaj, że mnie kochasz. - objąłem ją, przyciągając do siebie jak najbliżej.
- Nie lubię naginać prawdy. - powiedziała słodko, zaraz potem złączając nasze usta.
- Ach tak? - porwałem ją w ramiona, a ta pisnęła zaskoczona, jednak po chwili przypomniała sobie o dzieciach śpiących na górze. - Idziemy jeść. - oznajmiłem, idąc do jadalni, gdzie ją postawiłem. - Proszę bardzo. - odsunąłem jej krzesło.
- Jaki z ciebie dżentelmen. - ponownie się zaśmiała, odprowadzając mnie wzrokiem do kuchni, gdzie wyjąłem naczynie żaroodporne z piekarnika, za chwilę odkładając je na blat. Rozdzielone kawałki przełożyłem na talerze, które przeniosłem do jadalni.
- Smacznego. - pocałowałem jej czubek głowy.
Po rozlaniu wina do kieliszków, usiadłem na przeciwko kobiety, która już zdążyła spróbować mojego dzieła.
- Co się dzieje z tym światem, że mężczyzna lepiej gotuje od kobiety?
- No widzisz, a mówicie, że bez facetów świat byłby lepszy. - zauważyłem.
- To chyba feministki tak mówią.
- Pewnie tak... Kochanie, trochę sobie pomyślałem o naszym ślubie i...
- Zack, poczekajmy trochę. - przerwała mi. - Straciłam dopiero światową, nie sądzę, abym znalazła teraz kogoś na jej zastępstwo.
- Rozumiem. - powiedziałem niechętnie.
- Ale? - spojrzała na mnie z wyczekiwaniem.
- Chcę, żebyśmy w końcu byli małżeństwem. Może to nic nie zmieni, ale będę miał pewność, że mnie kochasz.
- Z kim ja żyję. - westchnęła, wstając ze swojego miejsca, a zaraz potem znalazła się na moich kolanach. - Kocham cię i to się nie zmieni. - zapewniła mnie, a zaraz potem pocałowała.
- Cieszę się z tego powodu, kochanie, a co powiesz na to, aby jakoś lepiej uczcić tę rocznicę? - uśmiechnąłem się znacząco.
Kiwnęła głową, chwilę później przywierając do moich warg. Kiedy miałem wstać, usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Zdziwiłem się trochę, bo było dość późno. Jednak szybko poszedłem otworzyć, aby komuś nie przyszło na myśl dzwonienie jeszcze raz.
- Babcia? - zdziwiłem się widokiem staruszki, tym bardziej, że mieszkała od kilku lat w Hiszpanii...
__________
Pobudka o szóstej i rozdział jest. 😂
Karix *-*
CZYTASZ
Others
Roman d'amourOna - 26 letnia piosenkarka z Bostonu, mieszka w Newcastle, ale musi na jakiś czas wyjechać do Sydney, aby pozałatwiać sprawy związane z byłym menadżerem. Tam poznaje jego. On - 29 letni prawnik z Sydney, samotny ojciec trzyletniego Nicka. Po wypadk...