30. - "Nie było okazji"

14.1K 574 15
                                    

Zack:

Po odwiedzinach Jima i Megan, poszedłem wziąć prysznic, kiedy skończyłem, przeszedłem do sypialni, gdzie już była blondynka. Siedziała na brzegu łóżka z pociąniętą koszulką, w ręce trzymała krem na rozstępy, którym smarowała brzuch.

- Ej, to moja robota. - zaśmiałem się, podchodząc do niej.

Usiadłem tuż obok niej, a ta odwróciła się, abym miał lepszy dostęp do jej nagiego ciała.

- Mogłabyś dziś dać trochę mamusi pospać. - pocałowałem jej brzuszek, po chwili zacząłem rozprowadzać substancję po jej skórze. - Musimy jeszcze trochę rzeczy kupić dla małej. - oznajmiłem.

- No masz rację... A poza tym musimy się zastanowić nad ślubem. - uśmiechnęła się.

- Najchętniej wziąłbym go z tobą jutro w Vegas, ale wiem, że moja matka by mnie za to zabiła. - pocałowałem ją lekko w usta. - Amanda pewnie też. - dodałem. - A co powiesz, żebyśmy pobrali się w domu moich rodziców? - zaproponowałem

- A twoi rodzice nie mieliby nic przeciwko? - zapytała.

- No coś ty. Moja mama będzie wniebowzięta. - zaśmiałem się.

- Skoro tak, to kiedy?

- Lipiec lub sierpień? Spokojnie wszystko zaplanujemy, a poza tym Shar już trochę porośnie.

- Och, jakiego ja mam pomysłowego, przyszłego męża. - zaśmiała się, zaplątując ręce na mojej szyi, po chwili mnie całując.

- A ja nienasyconą, przyszłą żonę. - odsunąłem się od niej, po chwili kładąc się na łóżku, wyciągając do niej ręce. - Idziemy grzecznie spać. - zaśmiałem się, gdy jęknęła niezadowolona, przytulając się do mojego torsu.

***

Następnego dnia pojechaliśmy wszyscy do centrum handlowego, aby kupić ostateczne rzeczy dla naszej jeszcze nienarodzonej córki.

- Tatusiu, a pójdziemy tam na chwilę? - mój czterolatek wskazał na sklep poświęcony tylko i wyłącznie na klocki Lego.

- Zapomnij, ja już wiem, jak wygląda twoja chwila. - zmierzwiłem jego włosy.

- Na mnie nie patrz, jestem tego samego zdania, co tatuś. - zaśmiała się, zerkając na mnie.

Młody westchnął bezradnie, ale po chwili weszliśmy do sklepu, gdzie również znajdowały się klocki.

- Mogę te? - podał mi pudełko, niechętnie się zgodziłem.

- Asertywność to jednak nie twoje drugie imię? - Kelly zaśmiała się, wkładając do koszyka smoczki, butelki i inne drobiazgi. - To jeszcze został nam wózek i fotelik samochodowy. - oznajmiła, spoglądając na listę.

***

Z wyborem fotelika nie było żadnego problemu, ale gdy przyszedł czas na wózek, myślałem, że nigdy go nie wybierzemy, bo każde z nas miało inne gusta.

- Zack, zrozum, że róż jest przereklamowany dla dziewczynek. - nie dawała za wygraną.

- Księżniczka musi mieć różową karocę. - również nie odpuszczałem.

- Myślę, że nie dojdziemy w ten sposób do rozwiązania. - westchnęła. - Nickuś, który kolor jest ładniejszy? - pochyliła się nad synem.

- Szary. - powiedział najwyraźniej znudzony.

- Ha! Bierzemy ten. - ucieszyła się.

Przewróciłem oczami, w końcu zgadzając się.
Po zapakowaniu wszystkiego do samochodu, ruszyliśmy w drogę powrotną do domu, w czasie której Nick zasnął. W sumie mu się nie dziwiłem, kilka godzin chodzenia po sklepach bywa naprawdę męczące.
Pojechaliśmy jeszcze do pani Shay po obiad na wynos.

OthersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz