Zack:
Po odwiedzinach Jima i Megan, poszedłem wziąć prysznic, kiedy skończyłem, przeszedłem do sypialni, gdzie już była blondynka. Siedziała na brzegu łóżka z pociąniętą koszulką, w ręce trzymała krem na rozstępy, którym smarowała brzuch.
- Ej, to moja robota. - zaśmiałem się, podchodząc do niej.
Usiadłem tuż obok niej, a ta odwróciła się, abym miał lepszy dostęp do jej nagiego ciała.
- Mogłabyś dziś dać trochę mamusi pospać. - pocałowałem jej brzuszek, po chwili zacząłem rozprowadzać substancję po jej skórze. - Musimy jeszcze trochę rzeczy kupić dla małej. - oznajmiłem.
- No masz rację... A poza tym musimy się zastanowić nad ślubem. - uśmiechnęła się.
- Najchętniej wziąłbym go z tobą jutro w Vegas, ale wiem, że moja matka by mnie za to zabiła. - pocałowałem ją lekko w usta. - Amanda pewnie też. - dodałem. - A co powiesz, żebyśmy pobrali się w domu moich rodziców? - zaproponowałem
- A twoi rodzice nie mieliby nic przeciwko? - zapytała.
- No coś ty. Moja mama będzie wniebowzięta. - zaśmiałem się.
- Skoro tak, to kiedy?
- Lipiec lub sierpień? Spokojnie wszystko zaplanujemy, a poza tym Shar już trochę porośnie.
- Och, jakiego ja mam pomysłowego, przyszłego męża. - zaśmiała się, zaplątując ręce na mojej szyi, po chwili mnie całując.
- A ja nienasyconą, przyszłą żonę. - odsunąłem się od niej, po chwili kładąc się na łóżku, wyciągając do niej ręce. - Idziemy grzecznie spać. - zaśmiałem się, gdy jęknęła niezadowolona, przytulając się do mojego torsu.
***
Następnego dnia pojechaliśmy wszyscy do centrum handlowego, aby kupić ostateczne rzeczy dla naszej jeszcze nienarodzonej córki.
- Tatusiu, a pójdziemy tam na chwilę? - mój czterolatek wskazał na sklep poświęcony tylko i wyłącznie na klocki Lego.
- Zapomnij, ja już wiem, jak wygląda twoja chwila. - zmierzwiłem jego włosy.
- Na mnie nie patrz, jestem tego samego zdania, co tatuś. - zaśmiała się, zerkając na mnie.
Młody westchnął bezradnie, ale po chwili weszliśmy do sklepu, gdzie również znajdowały się klocki.
- Mogę te? - podał mi pudełko, niechętnie się zgodziłem.
- Asertywność to jednak nie twoje drugie imię? - Kelly zaśmiała się, wkładając do koszyka smoczki, butelki i inne drobiazgi. - To jeszcze został nam wózek i fotelik samochodowy. - oznajmiła, spoglądając na listę.
***
Z wyborem fotelika nie było żadnego problemu, ale gdy przyszedł czas na wózek, myślałem, że nigdy go nie wybierzemy, bo każde z nas miało inne gusta.
- Zack, zrozum, że róż jest przereklamowany dla dziewczynek. - nie dawała za wygraną.
- Księżniczka musi mieć różową karocę. - również nie odpuszczałem.
- Myślę, że nie dojdziemy w ten sposób do rozwiązania. - westchnęła. - Nickuś, który kolor jest ładniejszy? - pochyliła się nad synem.
- Szary. - powiedział najwyraźniej znudzony.
- Ha! Bierzemy ten. - ucieszyła się.
Przewróciłem oczami, w końcu zgadzając się.
Po zapakowaniu wszystkiego do samochodu, ruszyliśmy w drogę powrotną do domu, w czasie której Nick zasnął. W sumie mu się nie dziwiłem, kilka godzin chodzenia po sklepach bywa naprawdę męczące.
Pojechaliśmy jeszcze do pani Shay po obiad na wynos.
CZYTASZ
Others
RomanceOna - 26 letnia piosenkarka z Bostonu, mieszka w Newcastle, ale musi na jakiś czas wyjechać do Sydney, aby pozałatwiać sprawy związane z byłym menadżerem. Tam poznaje jego. On - 29 letni prawnik z Sydney, samotny ojciec trzyletniego Nicka. Po wypadk...