41 - "Poradzę sobie"

12.6K 541 24
                                    

Kelly:

Umówiłam się z Zackiem, aby porozmawiać, oczywiście się zgodził i po niecałej godzinie zjawił się w moim mieszkaniu. Przez chwilę zajął się Shar, z którą usiadł przy stole. Usiadłam naprzeciwko, czekając aż na mnie spojrzy.

- Przemyślałam sobie tę sprawę i doszłam do wniosku, że dzieci są najważniejsze. I tylko dla nich mogę wrócić do Sydney, ale na swoich warunkach. - wyjaśniłam.

- Więc słucham. - odparł zainteresowany.

- Wracam do twojego domu, ale nie wyobrażaj sobie za dużo. Zajmuję sypialnię. A co najważniejsze - wracam do pracy. - przedstawiłam najważniejsze zasady.

- Widzę, że nieźle sobie to obmyśliłaś. Zgadzam się. - uśmiechnął, po chwili całując skroń dziecka. - Wracamy do domu, skarbie. - zwrócił się do małej.

- A ty kiedy wracasz?

- Wtedy kiedy wy. - wzruszył ramionami.

Westchnęłam na myśl o wspólnym powrocie z mężczyzną. Wiedziałam, że to będzie ciężki lot...

***

Zack:

Postanowiłem, że pomogę Kelly, więc zaoferowałem pomoc przy Sharon, kiedy będzie pakować rzeczy. Z początku była sceptycznie nastawiona do tego pomysłu, ale w końcu się zgodziła i pozwoliła mi zabrać małą do parku. Cieszyłem się z tego rozwiązania, bo nareszcie mogłem nacieszyć się moją księżniczką. Dziwnie się poczułem, kiedy przypomniałem sobie ostani dzień, przed ich odejściem. Wspomniałem sobie dni, kiedy moja córka jeszcze nie potrafiła chodzić i mówić. Tymczasem biegła przede mną uśmiechnięta od ucha do ucha. Bardzo się cieszyłem, że blondynka podjęła taką decyzję. Wiedziałem, że będę musiał postarać się na tysiąc procent, aby mi wybaczyła i ponownie zaufała.

- Shar, poczekaj! - krzyknąłem, kiedy przyśpieszyła.

Po chwili mężczyzna z naprzeciwka wziął ją na ręce. Serce mi momentalnie stanęło, nie wiedziałem kim był ten mężczyzna. Od razu podbiegłem do nich.

- Nie ładnie tak uciekać tatusiowi. - wziąłem ją w ramiona, od razu odetchnąłem z ulgą. - Przepraszam pana.

Gdyby coś się stało małej, to od razu mogłem się poczuć zabity przez Kelly.

- Nic się nie stało, Sharon chciała się po prostu przywitać z wujkiem. - uśmiechnął się, za chwilę odchodząc.

Byłem kompletnie zdezorientowany. Mężczyznę wiedziałem pierwszy raz na oczy, a ten oznajmił mi, że jest jakimś wujkiem Shar. Od razu zdałem sobie sprawę, że to musiał być dobry znajomy mojej ukochanej. Bałem się, że mogło ją coś łączyć więcej niż zwykła znajomość czy przyjaźń...

Po powrocie do mieszkania blondynki, położyłem śpiącą córkę na kanapie, uprzednio ją rozbierając z ubrań wyjściowych, a sam przeszedłem do sypialni Kelly. Wnętrze samo w sobie było przytłaczające, a w połączeniu z ciemnymi meblami robiło mroczną atmosferę.

- Jak ci idzie? - usiadłem na skraju łóżka.

- Jak widać. - wzruszyłam ramionami, patrząc na ubrania znajdujące się na podłodze. - A gdzie Shar?

- Zasnęła, jak wracaliśmy. - oznajmiłem. - Może ci pomogę? - zapytałem, jednak ta pokręciła głową.

- Poradzę sobie, jak przez ostatni rok. - powiedziała z wyrzutem.

- Kelly, błagam cię. Będziesz mi to wypominać przy każdej możliwej okazji? - zapytałem, po chwili uznałem, że zadałem pytanie retoryczne. - Razem szybciej nam pójdzie. - stwierdziłem, po chwili składając jej ubrania, a następnie wkładając je do walizki.

OthersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz