-dodatek.koniec-

661 60 19
                                    

Oczami Kim_Yoni:

Wróciłam do Korei. Weszłam do domku, w którym znajdowały się dziewczyny i zostawiłam walizkę w przedpokoju. Powitały mnie bardzo ciepło i pytały co tam w Polsce, jednak nie miałam ochoty na pogaduszki. Przeprosiłam je i wyszłam z domu równie szybko jak do niego weszłam. Moje kroki skierowałam od razu nad rzekę Han. Co mi tam. Muszę gdzieś pomyśleć, tam będzie spokój...

Oczywiście wybrałam taką trasę, gdzie na każdym kroku przechodziłam obok jakichś miejsc gdzie spędzałam czas z Tae. Czuję się teraz jak te głupie bohaterki z filmów, które dobijały się przechodząc przez miejsca randek ze swoimi ukochanymi. Miałam ochotę się śmiać.

W końcu dotarłam na miejsce i siadłam na trawie nad taflą rzeki. Popatrzyłam na swoje odbicie i uśmiechnęłam się ironicznie. Nagle poczułam łzy na policzkach. Czemu płaczę? Miałam dość.. Co teraz powinnam zrobić? Chyba muszę poszukać nowej pracy. I muszę oddalić się od V. Nie potrafię mu wybaczyć. Nie tym razem. Już nie będę taka głupia.

Popatrzyłam w niebo przepełnione gwiazdami. Co teraz mamo?, zapytałam w sercu. Co teraz... Zaczęłam cicho śpiewać ulubioną piosenkę mamy, a po moich policzkach spływały kolejne łzy. Z każdą chwilą śpiewałam coraz głośniej, by zakończyć utwór żałosnym szlochem. Miałam teraz gdzieś, czy ktoś mnie zobaczy, czy usłyszy. Chciałam być sama, ale nie było mi to dane...

  - Ewa.. - usłyszałam za sobą bardzo dobrze znany mi głos. Od razu podniosłam się na równe nogi i wytarłam łzy, idąc przed siebie. - Ewa, poczekaj! - krzyknął Tae, łapiąc mnie za nadgarstek.

  - Odwal się. - mruknęłam, próbując się wyrwać.

  - Nie, daj mi wszystko wytłumaczyć.

  - Nie masz czego tłumaczyć. Sytuacja była na tyle przejrzysta, że sama się połapałam, ale dzięki za ofertę. - zironizowałam, pociągając nosem i znowu usiłowałam wyrwać nadgarstek. - Puść mnie.

  - Puszczę Cię, jak porozmawiamy. - odrzekł mocnym głosem.

  - Ja chcę, żebyś mnie puścił TERAZ. - położyłam nacisk na ostatnim słowie, posyłając chłopakowi ostre spojrzenie.

  - Ewa... Proszę Cię. - szepnął.

Złapałam z nim kontakt wzrokowy. Jego wzrok był... Inny. Zakuło mnie w sercu. Jego wzrok nie wyrażał nic innego niż ból. Odwróciłam od niego spojrzenie i popatrzyłam na jego rękę owijającą mój nadgarstek.

  - Masz 5 minut. - szepnęłam.

  - Może gdzieś usiądziemy? Będzie wygodniej. - mruknął.

  - A nie możemy pogadać na stojąco? Myślisz, że pozwalając Ci na tłumaczenia już z miejsca Ci wybaczyłam? - zapytałam zdenerwowana.

Chłopak się zmieszał i wyraźnie posmutniał. Ponownie poczułam to głupie ukłucie. To nie fair.

  - Po prostu chodź. - szepnął, ciągnąć mnie za sobą w tylko jemu znanym kierunku.

Na początku znowu chciałam wyrwać się, ale jego uścisk był za silny, ale nadal delikatny, by nie wyrządzić mi krzywdy. Poddałam się w końcu i szłam za chłopakiem z lekką niepewnością. Chciałam zamknąć ten temat, ale jak zwykle nic nie idzie po mojej myśli.

Jak się okazało, Tae przyprowadził mnie do naszej ławki, na której zawsze karmiliśmy gołębie i tutaj zawsze przychodziliśmy. Przebiegły. Usiedliśmy na ławce w odpowiedniej odległości, a między nami zawisła niezręczna cisza, którą po dłuższej chwili Taehyung przerwał.

"Zawróciłaś mi w głowie!" kthOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz