•4•

2K 101 14
                                    

Resztę dnia spędziłam z Cass, przechadzając się po Nowym Jorku. Jej naciski, jak i ojca, sprawiły że postanowilam przyjąć ofertę na próbę. SBS szukało asystentki na czas kręcenia serialu Music's my life. Zdążyłam już się dowiedzieć, iż pierwszy sezon miał mieć dwadzieścia dwa odcinki. Miał on jednak być w formie musicalu, więc nie mogło obejść się bez teledysków. Pewnie dlatego zatrudnili mojego tatę. Był najlepszy w te klocki.

Niewiele czasu pozostało mi jako w pełni nieupokorzonej jeszcze osoby. Byłam pewna, że idiotyczny plan Cass napewno skończy się moim wylaniem. W sumie co mi zależało skoro i tak nie chciałam tej pracy? Jedynie modliłam się aby moja godność osobista się na mnie nie obraziła i mnie nie opuszczała kiedy będę jej potrzebować.

Moje rozmyślania przerwał dźwięk dzwoniącej komórki. Musiałam wyjść spod prysznica, żeby dosięgnąć urządzenia.

- Halo?

- Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia.

- Cześć. Miło cię słyszeć. U mnie wszystko w porządku, dzięki że pytasz - powiedziałam z protekcjonalnym tonem.

- Tak tak. Ale bądź za piętnaście minut w Central Parku. Normalnie oszalejesz kiedy zobaczysz co dla ciebie przygotowałam. - Cass brzmiała na maga podnieconą. Jedyne, co tak na nią działało to płeć przeciwna.

- No i po takim wstępie mam wątpliwości, dlaczego jeszcze się z tobą zadaję.

- Oj, nie marudź. Nic ci się nie stanie.

- Jestem pod prysznicem. Nigdzie nie idę - oznajmiłam.

- Dobrze, sama tego chciałaś.

I rozłączyła się.

No to na pewno nie wróżyło nic dobrego. Byłam prawie pewna, że będziemy miały kłopoty przez jej pomysły. Jeszcze nie wiedziałam, co dla mnie przyszykowała lecz podejrzenia kłębiły się w mojej głowie. To mogło być dosłownie wszystko.

Nie zastanawiając się dłużej, postanowiłam się ubrać na wypadek gdyby ściągnęła mi na chatę nielegalną imprezę. Nigdy nie mogłam być pewna.

Tata oglądał telewizję na dole. Przynajmniej tak mi się wydawało dopóki nie usłyszałam jego chrapania. Przykryłam go kocem i zgasiłam odbiornik. Wtedy dźwięk dzwonka do drzwi przeciął miłą ciszę, jaka panowała w środku.

Podeszłam do nich i ujrzałam Cass stojacą na mojej wycieraczce. Byłam na to przygotowana. Otworzyłam szeroko drzwi z zamiarem wpuszczenia przyjaciółki ale ona się nie ruszyła.

- Będziesz tak stała czy wejdziesz? - zapytałam w końcu.

- Mówiłam, że mam coś dla ciebie. - Uśmiechnęła się. - Panowie, zapraszam.

Panowie!???

Zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować przed moimi oczami ukazali się Sam i Theo. Całe szczęście w ubraniach ale byłam pewna, że umieli sprawnie się ich pozbyć. Z zaskoczenia odebrało mi mowę. Stałam tylko i patrzyłam przed siebie jak głupia.

- Nie takiej reakcji się spodziewałam. - Skrzywiła się. - Ale przynajmniej nie wpadła w histerię - rzuciła w ich stronę i weszła do mieszkania, a oni za nią.

Nie protestowałam, choć nie miałam pojęcia dlaczego. Dopiero kiedy przekroczyli próg, ocknęłam się.

- Przykro mi ale nie możecie tu zostać. - Próbowałam znaleźć jakiś argument, dzięki któremu się ich pozbędę. - Jest już późno. Mój tata właśnie zasnął na kanapie. - Dla uwiarygodnienie mojej wymówki, wskazałam na miejsce gdzie znajdował się mężczyzna. - Ja również jestem zmęczona. - Ziewnęłam. - Fajnie, że wpadliście, a teraz do zobaczenia potem.

Best of me ✔ |TaehyungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz