- Ty nienormalna psychopatko! Na głowę upadłaś?! - zaczęłam krzyczeć. - Najpierw knujesz jakieś swoje intrygi i wywalają mnie z pracy, potem starasz się podkopać reputację mojego ojaca, a teraz to?! Czemu to robisz? Czym ci zawiniłam, że starasz się uprzykrzyć mi życie?
- Nie wiem, o czym mówisz. - Zrobiła minę niewiniątka.
- Nie udawaj głupiej! Wiem o wszystkim! - Zła, mordowałam ją wzrokiem. - Jeśli jeszcze raz spróbujesz zbliżyć się do moich bliskich albo zaszkodzić im w jakiś sposób to znajdę kij i wsadzę ci go w dupę!
- Znalazła się, obrończyni uciśnionych. - Zaśmiała się gardłowo, a potem przybrała zacięty wyraz twarzy. - Zabrałaś mi osobę, którą kochałam, więc teraz ja zrobię to samo tobie. I nic na to nie poradzisz.
Nie wytrzymałam i rzuciłam się na nią z zamiarem uduszenia. Niestety jakaś ręka złapała mnie w pasie i uniemożliwiła mi spełnienie mojego największego marzenia na tamtą chwilę. Nie mogłam się ruszyć. Ktoś odciągał mnie do tyłu.
- Ochrona! Wyprowadzić je obie poza obiekt!
Ludzie wokół, patrzyli na nas jak na dwie idiotki. Starałam się wyswobodzić z objęć Taehyunga ale był dla mnie za silny. Przycisnął mnie do siebie i odprowadzał jak najdalej podczas gdy jakiś facet, zajmował się tamtą cholerą.
- Puść mnie - zarządałam stanowczo.
- Co w ciebie wstąpiło? Nigdy się tak nie zachowywałaś. - Słyszałam rozczarowanie w jego głosie, kiedy rozluźnił uścisk. Natychmiast wyrwałam się i zamierzałam odejść, dopóki została mi jakaś znikoma część honoru. - Hej! Gdzie idziesz? Poczekaj! - Złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę.
Wpatrywałam się w jego piękną twarz. Nawet w takim momencie nie mogłam opędzić się od motyli w moim brzuchu. Jego oczy były takie zdezorientowane.
- Co chcesz? - Nie planowałam, aby brzmiało to tak ostro. Tak naprawdę to miałam ochotę go przytulić i już nigdy nie puścić, żeby tamta małpa mi go nie odebrała ale nie mogłam się na to zdobyć.
- Co się stało? Dlaczego tak krzyczałyście?
Prychnęłam pod nosem.
- Jeszcze się pytasz? - Może i wychodziłam na zazdrosną ale mialam to gdzieś, bo taka właśnie byłam. - Jin powiedział mi wszystko. Wiem, że nie powinnam tak reagować ale ona totalnie przegina.
- Amanda?
Przymrużyłam oczy, zastanawiając się czy on też był taki tępy czy udawał. Trudno było powiedzieć, że mnie to nie zabolało.
- Wiesz, co? Nie mam ochoty na pogawędki, a ty musisz wracać na plan. Odezwij się jak sobie przypomnisz - rzuciłam i odeszłam, zostawiając go samego.
||<=>||
Nie potrafiłam myśleć o niczym innym niż ich usta razem, odkąd wróciłam do domu. Bardzo mi się to nie podobało. Zwłaszcza, że to oznaczało tylko to, że się w nim zakochałam po uszy. Brawo dla mnie. Tą flądrę wyrzuciłabym najchętniej na dno jakiegoś morza, żeby robaki ją przeżuły i wypluły.
Cholera, no. Obiecywałam sobie, że nie wejdę w żadną głębszą relację z nim. Na naszym pierwszym spotkaniu mogłam zabrać Rosie i stamtąd wyjść zamiast wdawać się z nim w jakieś głupie żarciki. Potem ta głupia praca i codzienne spotkania go na planie. To wszystko wina ojca i namów Cass. Gdyby nie wcisnął mi stanowiska aystentki, nie doszłoby do tego wszystkiego. A moja przyjaciółka tylko nakręcała mnie na obcowanie z celebrytami. Zachciało mi się zabaw, no to teraz miałam za swoje.
CZYTASZ
Best of me ✔ |Taehyung
FanfictionDlaczego byłam taka ślepa? Dlaczego wcześniej tego nie zauważyłam? Dlaczego mu na to pozwoliłam? Może byłam głupia, a może po prostu miałam nadzieję? Nadzieję, że wszystko ułoży się tak jak tego chciałam? Oszukiwałam sama siebie. Ale nie żałuję, bo...