•27•

1.1K 79 3
                                    

- Pamiętaj o jutrze.

- A co jest jutro?

Leżałam z Tae na kanapie u mnie w domu. Dzisiaj wreszcie znalazł chwilę, by mnie odwiedzić. Wpadł oczywiście bez zapowiedzi i zachowywał się jak u siebie. Usiadł w salonie. Moja noga nadal nie była w pełni sprawna, więc musiałam o nią dbać. Aktualnie obie moje dolne kończyny spoczywały na udach chłopaka. To był jego pomysł, gdyby były jakieś wątpliwości. Majstrował coś przy obandażowanej łydce. Nie przeszkadzało mi to ale i tak byłam trochę spięta. I podekscytowana. Dziwne połączenie.

- Wieczorem będę w telewizji. - Spojrzał na mnie. - Masz oglądać - zagroził palcem.

- Nie martw się. - Ja natomiast bawiłam się poduszką, którą trzymałam na brzuchu. Musiałam ukryć nerwy. - Za nic w świecie nie przegapię tej żenady. - Uśmiechnęłam się.

Obejrzałabym ten program, choćbym musiała jechać na drugi koniec miasta. Powodu nie chciałam zdradzać nawet sama przed sobą. To było zbyt upokarzające.

- Jutro będziesz mówić inaczej. - Przygryzł wargę i posłał mi spojrzenie, od którego zrobiło mi się gorąco.

- Skąd wiesz co będę mówić? - Zmrużyłam oczy. - Co kombinujesz? - zapytałam podejrzliwie.

- Ja? - oburzył się. - Nigdy w życiu.

- Nie pytam o to czy coś kombinujesz, bo wiem że tak, tylko o to co to jest. - Przewróciłam oczami, choć prawdopodobnie tego nie widział.

- Nic. Przysięgam. - Położył rękę na sercu. - Jestem niewinny.

- Jakoś mnie nie przekonałeś.

- A chcesz się o to założyć? - Zabawnie poruszył brwiami.

- Jak mogłeś? - Sięgnęłam po jedną poduszkę i mu nią przyłożyłam. Oczywiście lekko jak zawsze. Ta moja głupia natura, nie chciała go krzywdzić. Nawet czymś tak miękkim jak poduszka. Szkoda słów.

- Oho. Znowu zaczynasz być agresywna. Wracamy do terapii? - zapytał. - Albo do bitwy?

Przypomniało mi się jak to się skończyło. Z jednej strony chciałam tego ale z drugiej chciałam tego jeszcze bardziej. Właśnie dlatego odmówiłam.

- Nie potrzebuję wstrząsu anafilaktycznego - skomentowałam.

- Jak ty to wypowiedziałaś? - Zdziwił się i zaśmiał jednocześnie. - Możesz powtórzyć?

- Ale co? - Teraz ja byłam zaskoczona. - Wstrząs anafilaktyczny? - Chyba był pod wrażeniem, a to sprawiło, że się uśmiechnęłam. - Jezu, jesteś taki dziwny. - Zaśmiałam się raz jeszcze.

Na moje słowa, udał oburzonego i przeniósł dłoń na bandaż, który lekko ścisnął. Choć bardziej odczułam to jako uszczypnięcie, to i tak złapałam jego rękę z zamiarem zrzucenia jej.

- Ałć. - Podniosłam głos. - Teraz ty będziesz agresywny? Nie rób tak.

Mój zamiar diabli wzięli, bo gdy tylko moja skóra dotknęła jego, wiedziałam, że nie chcę go puścić. On jakby wyczytał moje intencje i zaczął się bawić moimi palcami. Jeśli chciał mnie doprowadzić do szaleństwa to mu się udało. Wydawało mi się, że on był wszystkiego świadomy. A to było jeszcze gorsze.

- A tak mogę?

- Nie - odpowiedziałam natychmiast, próbując wyswobodzić się od jego uzależniającego dotyku. To nie był żart.

- A jest coś czego mi nie zabronisz? I nie mów, że wyjść bo nigdzie nie idę.

Kurde. Już wiedział, co zamierzałam powiedzieć. Przeraziłam się, bo zdałam sobie sprawę, że dotychczas poznał mnie bliżej w pewnym stopniu. A jeszcze wczoraj byłam załamana kiedy myślałam o jego wyjeździe. Teraz też dopadło mnie sekundowe przygnębienie. Wiedziałam, że jeszcze daleko do tego ale już snułam plany jak go zatrzymać. Co było ze mną nie tak? Starałam się zachowywać dystans, ale on chyba nie chciał się zachować. To było takie trudne kiedy siedział obok. I na mnie patrzył albo dotykał. 

Best of me ✔ |TaehyungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz