•11•

1.5K 77 10
                                    

- Więc co zamierzasz z tym zrobić?

- Zamierzam zrobić z czym?

Siedziałam na kanapie u mnie w domu razem z Cass. Po tej żenadzie, którą odstawiłam, nie miałam ochoty nigdzie się już szlajać. Oddałam teczkę Monic i czym prędzej wróciłyśmy do mieszkania. Podczas drogi powrotnej dziewczyna rozmawiała ze swoją matką przez telefon. Kiedy tylko opadłam na mebel, usłyszałam to pytanie, więc byłam zdziwiona. Domyślałam się, o co, a raczej kogo, jej chodzi lecz wolałam, żeby doprecyzowała pytanie. Nie chciałam wyskoczyć z czymś, co wzbudziło by jej podejrzenia. Albo co gorsza, wyobraźnię.

Popatrzyła na mnie jak na idiotkę.

- No z tym, co się stało. - Świetnie to sprecyzowała.

- Jeśli masz na myśli ten napis... - zaczęłam.

- To jest teraz mniej ważne, choć muszę przyznać, że ten pomysł mnie zaintrygował. I rozśmieszył. - Zaśmiała się na dowód.

- Nie mogłam zapamiętać jego imienia, więc je sobie zapisałam. Wielkie mi co.

- Trzeba było je sobie zapisać na czole - zażartowała. - Gdybyś patrzyła w lustro, od razu byś o nim myślała. I o jego ruchach - dodała po chwili i poruszyła zabawnie brwiami.

- Nie potrzebuję do tego lustra. - Dopiero kiedy to powiedziałam, zrozumiałam że źle to zabrzmiało. - To znaczy, nie w tym sensie. - Próbowałam się jeszcze jakoś ratować. - Chodziło mi o to, że wystarcza mi, że codziennie oglądam go na planie. - To też nie brzmiało za dobrze. Cholera. - Zapomnij, że coś mówiłam.

- Widzisz? - Uśmiechnęła się.

- Co?

- Wystarczy, że ktoś o nim wspomni, a ty od razu pleciesz głupoty. I nawet je robisz.

- A ty wcale nie jesteś lepsza - oburzyłam się. - Na pierwszym spotkaniu spytałaś mnie czy jest prawdziwy.

- Wybacz, że chciałam mieć pewność, że anioł, którego zobaczyłam to jednak człowiek.

- Jaki anioł? Co ty gadasz?

- Nie kłóć się ze mną, bo wiem, że uważasz tak samo jak ja, tylko nie chcesz się do tego przyznać.

Miałam dość. Jeszcze brakowało, żeby nazwała go Bogiem. Nie wiedziałam, czemu mnie to tak denerwowało.

- Masz szczęście, że za bardzo cię lubię, żeby się ciebie pozbyć.

Wtedy zobaczyłam tatę, schodzącego z góry. W garniturze! Nigdy ich nie zakładał. Twierdził, że przypomina w nich pingwina. Według mnie prezentował się świetnie. Zagwizdałam nawet na jego widok, powodując, że blondynka również skupiła na nim uwagę. Wyglądał świetnie ze swoimi czarnymi włosami i niebieskimi oczami w połączeniu z tym strojem.

- Gdzie się pan wybiera w takim stroju?

- Myślałem, że jesteście na mieście. - Zmarszczył brwi.

- A ja myślałam, że nie lubisz nosić garniturów. Masz randkę?

Koło oczu robiły mu się malutkie zmarszczki kiedy się uśmiechał.

- Nie wygłupiaj się. - Machnął ręką lekceważąco. - Chase zaprosił mnie na spotkanie. Powiedział, że ma dla mnie niespodziankę. Poprosił, żebym ubrał coś eleganckiego.

Jezus Maryja! Na śmierć o tym zapomniałam! No ale teraz to chyba nieaktualne, prawda?

- Czemu tak patrzysz? - Spojrzał na siebie. - Źle wyglądam?

- Wyglądasz wspaniale, tato. - Zmusiłam się do uśmiechu.

- Zapewniam pana, że każda kobieta w tym mieście byłaby pana dzisiejszego wieczoru.

- Nie to jest moim zamiarem ale bardzo mi miło.

- Właściwie dlaczego nie? Długo jesteś sam. Nie mam nic przeciwko - oznajmiłam jako córka.

- Naprawdę? - Zdziwił się. - Nieważne. Muszę już iść, bo się spóźnię. - Podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło. - Dobranoc. Nie siedźcie za długo.

- Właściwie dlaczego nie? - Powtórzyła moje słowa, kiedy tata udał się na spotkanie.

- Przestań gadać do mnie zagadkami.

- Ty i Tae.

No pięknie. Brakowało mi tego, żeby Cass jeszcze bawiła się w swatkę. Nie znałam go, więc jak miałam nawiązać z nim jakąkolwiek relację? Albo on był zajęty albo ja. W dodatku on mógł mieć każdą. Co sprawiłoby, że miał wybrać mnie? Chyba tylko cud.

- Daj spokój. Nie moja liga.

||<=>||

Spóźniłam się do pracy. Bosko.

Zasnęłam późno wieczorem i zapomniałam nastawić sobie budzika. Z tatą nie widziałam się od jego wyjścia poprzedniego dnia. Zdziwiło mnie, że poszedł do pracy, nie budząc mnie. Ciekawiło mnie, co to za niespodziankę Chase dla niego przygotował.

Przed budynkiem musiałam przeciskać się przez tłumy fanów, polujących na swoich idoli. Byłam niewyspana i nie miałam na nic siły. Tym bardziej na przepychanki. Kiedy tylko zamknęłam oczy, budziłam się z przeczuciem, że o czymś zapomniałam. Znowu. A najlepsze, że wydawało mi się to czymś ważnym.

Ledwo przekroczyłam próg, a wpadłam na dyrektor planu. Pomimo moich prób wkradnięcia się do środka niczym szpieg. Wykreśliłam to z listy moich talentów.

- Mam nadzieję, że dobrze ci się spało. - Uśmiechnęłam się przepraszająco do kobiety. - Szoruj do czwórki po rekwizyty. - Wskazała mi kierunek gdzie miałam się udać. Nie była w humorze, więc postanowiłam nie wdawać się w nią w konwersację. Kiwnęłam tylko głową na znak, że zrozumiałam polecenie i ruszyłam.

Po drodze przechodziłam koło dwójki - sektoru, gdzie aktorzy mogą ćwiczyć swoje role. Żałowałam, że zerknęłam przez uchylone drzwi. Trzech chłopaków z zespołu (Bóg jeden wie, którzy to byli) gadało z Amandą. Nie zauważyłam tam Taehyunga ani tego drugiego chłopaka, którego imię zaczynało się na J. Cassandra wiedziałaby to.

Krew mi się zagotowała. Nagle jakby moje siły postanowiły wrócić. Jednak powstrzymałam się przed zrobieniem czegoś głupiego. Zacisnęłam tylko pięści i zła ominęłam tą sielankę szerokim łukiem.

Nagle usłyszałam ciche nucenie. Ktoś coś śpiewał? Głos był niski i wywoływał ciarki na plecach. Wsłuchiwałam się w tekst.

Kochanie, czy chcesz pójść ze mną?
Powiedz mi wszystko,
to co chcesz powiedzieć.

Im bliżej się znajdowałam, tym słowa stawały się wyraźniejsze.

Kochanie, możesz powiedzieć moje imię.
Pokaż mi wszystkie sposoby,
na które możesz tym ruszać.

Wywnioskowałam, że głos należał do chłopaka.

Nie chcę nigdzie iść.
Nie chcę marnować Twojego czasu.

Kochanie, czy chcesz pójść ze mną?
Kochanie, czy chcesz dojść dla mnie?*

Boże, kto to napisał?

Kiedy skręciłam za róg, wybuchnęłam śmiechem. Zobaczyłam jak Tae śpiewa tą piosenkę, udając że ma w ręku mikrofon i znajduje się na scenie. Wykonywał prowokacyjne ruchy, które pasowały do striptizerów takich jak Sam i Theo. Nie wiedziałam czemu robił to na korytarzu, gdzie każdy kto przechodził mógł to oglądać. Po prostu miał swój styl. Nie chciałam się przyznać ale podobało mi się to. Miałam na myśli tą scenkę. Tak dla jasności.

Chociaż strój też miał niczego sobie. Czarne spodnie, biały t-shirt z nadrukiem i jeansowa kurtka z czarnymi rękawami. Do tego te kolczyki i opadające na czoło włosy. Dobrze, że stał tyłem bo wypominałby mi moje gapienie się na niego. Co mogłam poradzić? Nie dało się inaczej.

Nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam głośno klaskać. Usłyszał to, po czym na mnie spojrzał i posłał mi uśmiech.

* Plvtinum - Come my way

Best of me ✔ |TaehyungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz