- To tylko jedno krótkie spotkanie. Uwierz mi, że od tego nie zginiesz. - Mężczyzna dalej przedstawiał mi swoje racje, gdy parkował przed wejściem do restauracji. - Proszę cię tylko, żebyś postarała się być miła. To nie jest nic niemożliwego, więc wierzę, że dasz radę.
- Ale właściwie dlaczego? - dopytywałam, opuszczając auto. - Nie rozumiem cię, tato. Dobrze wiesz, jak było, a wciąż zachowujesz się jakby nic się nie wydarzyło. - Zatrzymałam się przed drzwiami lokalu. - Czemu zmuszasz mnie do rozmowy z tą kobietą? Ja tego nie chcę.
W odpowiedzi usłyszałam westchnienie, po czym zostałam wepchnięta do środka, gdzie zaledwie kilka osób siedziało przy stolikach. Chociaż nie będzie dużej widowni, gdy wybuchnę gniewem, pomyślałam.
Do tego lokalu zawsze chodziłam z tatą, gdy nie chciało nam się nic gotować. Dawno tutaj nie jedliśmy, bo ojciec ciągle siedział w pracy. Ostatni raz był chyba na początku wakacji, czyli dwa miesiące temu. Wtedy tata oznajmił mi, że ma dla mnie pracę. Ciekawym było to, iż wtedy jej nie chciałam, a teraz jej nie miałam, choć chciałam. Ironia losu.
- Wszystkiego dowiesz się, gdy odbędziesz przyjemną pogawędkę z mamą, tak? - zapytał retorycznie, rozglądając się wokół. - A teraz grzecznie tutaj usiądź i poczekaj. - Wskazał mi miejsce.
Nie było tutaj jakiegoś luksusu lecz wystrój i obsługa sprawiała miłą atmosferę, jakby przychodziło się do dawno nie odwiedzanej ciotki, która zawsze miała coś miłego do powiedzenia i jakiś prezent do wręczenia. Zastanawiałam się czy to ojciec specjalnie wybrał to miejsce, aby zahamować mój wybuchowy charakter. Szczególnie teraz, kiedy czułam się oszukana.
- Powinnam być teraz na tym charytatywnym koncercie i świetnie się bawić - mruknęłam pod nosem, zajmując krzesło naprzeciwko ojca.
- Nie marudź - skarcił mnie. - Jeśli będziesz uprzejma oraz rozmowna, pójdzie szybciej i może jeszcze zdążysz zobaczyć tego dziwaka na scenie. - Pokręcił głową z uśmiechem, jakby zdał sobie sprawę, iż to, co powiedział było niewyobrażalnym cudem.
Ja i chłopak. Bardzo śmieszne, tato.
- Tak tak, boki zrywać ale nie bardzo wiem, co tutaj do rzeczy ma moja kultura osobista. - Rozparłam się wygodnie. - Poza tym ja nie idę tam dla niego, tylko pomóc.
Pierwsza część zdania była lekko naciągana lecz reszta się zgadzała. Po prostu szkoda mi było tych sierot, chociaż sama nie wiedziałam czy wolałabym mieć taką matkę, jaką miałam, czy nie mieć jej wcale. W sumie chyba kwalifikowałam się do pół sieroty, bo prawie przez całe swoje życie nie miałam jednego z rodziców.
- Czyli dla obcych potrafisz być altruistką, a dla rodzonej matki to już zabrakło tego uczucia.
- Specjalnie dla niej przygotowałam złość, nienawiść i rozczarowanie.
I może pięść, gdyby coś poszło nie tak.
Tata więcej się nie odezwał. To znaczy do mnie. Jeśli coś mówił to było to skierowane do swojej komórki. Ja dostawałam tylko jego zimne spojrzenia pełne dezaprobaty w stosunku do mojego zachowania. Co tu dużo mówić. Byłam wściekła, bo tata wczorajszego wieczoru spotkał się z moją matką w tajemnicy przede mną. Gdy wrócił był przygnębiony ale nie podejrzewałam, że to przez tę kobietę. Dobrze, iż w ogóle rano mnie o tym poinformował lecz to wcale nie poprawiło mi humoru. Oprócz tego byłam też zła, bo nie mogłam iść na koncert chłopaków. Cass zapewne szalała za kulisami, przeszkadzając im w przygotowaniach do show, a ja siedziałam w restauracji, gdzie miałam zobaczyć się z dawno zapomnianą rodziną, która w dodatku się spóźniała. Po prostu idealnie.
CZYTASZ
Best of me ✔ |Taehyung
FanfictionDlaczego byłam taka ślepa? Dlaczego wcześniej tego nie zauważyłam? Dlaczego mu na to pozwoliłam? Może byłam głupia, a może po prostu miałam nadzieję? Nadzieję, że wszystko ułoży się tak jak tego chciałam? Oszukiwałam sama siebie. Ale nie żałuję, bo...