•18•

1.3K 84 0
                                    

- Cholera jasna! - Usłyszałam przekleństwa taty w przedsionku. Musiał na coś nastąpić. - Co to za syf!? Tornado przeszło po naszym mieszkaniu?

Ocknęłam się gwałtownie jakby ktoś właśnie oblał mnie kubłem zimnej wody. Wszystkie części mojego ciała, bez wyjątku błagały o środek przeciwbólowy. A najlepiej całą garść. Tata miał rację, że spanie na tej kanapie to istne piekło.

Nie wiedziałam ile czasu przespałam ale czułam się jeszcze gorzej niż przed drzemką. Potrzebowałam wolnego od wolnego.

Dziewczynka jakimś cudem znalazła się po drugiej stronie, choć pamiętałam, że leżała na mnie. Nie miałam pojęcia jak to się stało. Musiała tam wyemigrować podczas snu. Przynajmniej mogłam się podnieść. Śmiałam się z Tae, a sama poruszałam się jak staruszka. Akurat wtedy ojciec znalazł się w salonie.

- Jezus Maryja! - wykrzyknął kiedy mnie zobaczył. Złapał się za serce jakby zaraz miał dostać zawału. O ile już go nie dostał. - Jak ty wyglądasz? Co ci się stało we włosy? - Przyglądał mi się jakby zobaczył kosmitę.

Dzięki tato.

- Rosie mi się stała i nie bądź tak głośno bo zbudzisz potwora - wyjaśniłam. Sprawdziłam jeszcze czy aby na pewno nie wstanie i zacznie żądać kolejną porcję zabawy.

Ojciec podszedł do stołu. Chciał zostawić na nim torby ale nie znalazł miejsca. Umieścił je więc na podłodze i zaczął sprzątać.

- A co ona tutaj robi? I gdzie jest Casaandra? - Wydawał się zdezorientowany.

- No tak. - Przeciągnęłam się i ruszyłam mu z pomocą. - Nie było cię cały dzień, więc skąd możesz wiedzieć. - Nagle coś sobie przypomniałam. - Ale przecież Cass mówiła, że spotkała cię koło południa.

- Myślałem, że wpadła tylko na chwilę.

Zaczęłam zbierać zabawki dziewczynki.

- Ona tak. Ale małą zostawiła pod moją opieką na kilka godzin. Gdzie byłeś?

Uświadomiłam sobie, że odkąd wstałam, nie miałam nic w ustach dopiero kiedy usłyszałam protest mojego żołądka. Porządkując kuchnię, napełniałam go znalezionym jedzeniem nadającym się do spożycia. Najwyżej rozchorowałabym się i następnych kilka dni mogła spędzić w łóżku. Kusząca perspektywa.

- Spotkałem się z Chasem, a potem byłem na zakupach.

- Nie swatał cię znowu z Monic, prawda?

Znając tatę ponownie uraziłby ją, a ja miałabym kolejny ciężki dzień.

- Nic z tych rzeczy. - Zaśmiał się. - Omawialiśmy kwestie biznesowe.

- Całe szczęście. - Odetchnęłam z ulgą
- Jestem padnięta, możemy dokończyć tą rozmowę później? - Ochota na spanie mi jeszcze nie przeszła. Wręcz się nasiliła. - Jak przyjdzie Cass powiedz, żeby zabrała siostrę.

- Oczywiście, kochanie - zgodził się bez wahania. - Tylko nurtuje mnie jeszcze jedno pytanie. - Wchodziłam już po schodach na górę ale zatrzymałam się w pół kroku i odwróciłam do mężczyzny. - Dlaczego na policzku masz wielką literę V?

Zacisnęłam pięści. Taehyung.

||<=>|

- To był najlepszy dzień ever!

Właśnie spokojnie pałaszowałam sobie żarełko, leżąc pod kołdrą. Na łóżku. Gotowa do spania. Chciałam tylko chwili dla siebie. Bez dzieci, bez hałasu i bez szalonych przyjaciółek.

Best of me ✔ |TaehyungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz