•52•

917 79 1
                                    

Zanim wyszłyśmy do parku, powiedziałam o wszystkim Cass, która wcisnęła mi nóż kuchnenny w dłoń i kazała użyć wszystkich znanych technik samoobrony aby poćwiartować tą czarownicę. Roześmiałam jej się w twarz bo uważałam, że aż tak drastyczne środki raczej nie były mi potrzebne. Blondynka tylko zaprzeczyła ruchem głowy, mówiąc iż jeśli moje wylądowanie w szpitalu ma zatrzymać Tae w Stanach to kiepski sposób. W sumie zabolało mnie to, że Amanda w jej oczach była silniejsza ale w zasadzie to była prawda bo moimi chudymi patykami mogłabym ją co najwyżej połaskotać.

Szłyśmy w milczeniu, odnajdując jakąś wolną ławkę, po czym usiadłyśmy na niej. Trzymałam się na dystans ale dziewczyna nie wydawała się bojowo nastawiona i cały czas pocierałą swoje dłonie w zdenerwowaniu, co jeszcze bardziej zbijało mnie z tropu.

Nie mogłam dłużej znieść tego stanu rzeczy, więc zapytałam:

- No więc, o czym chcesz gadać?

- O Tae - oświadczyła, a mnie odpłynęła cała krew z twarzy. Jej słowa wywołały mętlik w mojej głowie i obawę w sercu, gdyż nie miałam zielonego pojęcia czego mam się spodziewać. Nie dość, że miałam zwalony humor, to jeszcze jej wyznanie mogło mnie kompletnie załamać i sądziłam iż ona zdawała sobie z tego sprawę. A co jeśli przyszła, żeby naopowiadać mi głupot specjalnie? Byłam przekonana, że była dobrą aktorką, więc wcale by mnie to nie zdziwiło jednak kłamstwem byłoby stwierdzenie iż nie zawładnęła mną panika.

- To chyba nie najlepszy moment na taką rozmowę - spanikowałam.

- Wiem, że to dziwne. Nigdy nie gadałyśmy i tak dalej ale musisz to usłyszeć bo on mnie o to prosił.

Zamarłam. Teraz jeszcze bardziej nie miałam ochoty jej słuchać. Bałam się jak cholera i moje złamane serce wcale mi nie pomagało, zaczynając bić jak szalone. W dodatku nie wzięłam ze sobą telefonu, więc wymówka, że tata wysłał mi SMSa abym wróciła, nie wchodziła w grę.

- Co? - dopytałam nadal zagubiona. - Jak to on? To znaczy, że wy...

Starałam się ułożyć to w logiczną całość ale elementy układnki jakoś do siebie nie pasowały.

- Domyślam się twoich podejrzeń ale nie chodzi o to, że coś między nami było. Ani że jest. - Dodała po chwili, czym mnie trochę uspokoiła ale nadal nie na tyle aby zeszło ze mnie całe napięcie. - Pamiętasz tą imprezę urodzinową Jungkooka? - wzdychnęła, na co kiwnęłam tylko głową, a ona kontynuowała. - No więc zanim się zaczęła spotkałam się z Jacksonem, kuzynem Cass.

- Nadal nie bardzo wiem, o co ci chodzi - powiedziałam, marszcząc brwi.

- Wtedy w wesołym miasteczku mówiłam ci, że przez ciebie straciłam kogoś, kogo kochałam. W sensie ty nic nie zrobiłaś ale i tak byłam wściekła bo nawet nic nie robiąc, sprawiłaś że on się w tobie zakochał. I tą osobą był Jackson.

Gdybym w tej chwili stała, moja twarz boleśnie spotkałaby się z chodnikiem. Nie wiedziałam nawet, co mogłabym w tej sytuacji odpowiedzieć, więc czekałam aż ona dokończy.

- Wtedy przysięgłam sobie, że uprzykrzę ci życie, a to, że Taehyung się w tobie zakochał nadawało mi świetną okazję. Zaczęłam, więc z nim flirtować na twoich oczach i tak dalej, żebyś poczuła się zraniona jak ja. Nawet rzuciłam się na niego w tym miasteczku i uwierz mi, że czułam się tak zażenowana, że aż sama chciałam rzucić się pod rozpędzony rollercoaster - zaśmiała się. - Widziałam, że nie uśmiechało mu się moje towarzystwo tak jak większości ludzi ale zrozumiałam to dopiero wtedy gdy Jackson nakrzyczał na mnie gdy śledziłam go w drodze na tą imprezę.

Byłam oszołomiona jej otwartością po tylu latach ciągłych kłótni między nami. Myślałam, że prędzej zatańczę na rurze w klubie Chase'a niż znajdę się w parku z moim największym wrogiem od zawsze, gawędząc sobie na jednej z ławek.

- No dobrze, teraz wreszcie zaczęło się coś rozjaśniać ale nadal nie rozumiem dlaczego mi o tym wszystkim mówisz. Zwłaszcza teraz.

Z jej skrępowanego wzroku dało się wyczytać, że nie łatwo było się przyznać do tych wszystkich rzeczy i pewnie sama bym się tak czuła na jej miejscu. Niestety nie widziałam żadnego celu w jej przyznaniu się przede mną, gdyż dawne urazy nie wymazały się tak nagle z mojej pamięci tylko dlatego, że mnie poinformowała o swoich powodach. Gdzieś głęboko miałam wrażenie, że coś knuła.

- Bo Jackson uświadomił mi kilka spraw, a po tym jak opuściłaś imprezę odwiózł cię do domu, żebym mogła porozmawiać z Tae.

- Że co? - krzyknęłam, czym zwróciłam uwagę kilku przechodniów, więc ściszyłam głos. - Wy to zaplanowaliście? Moje przedwczesne opuszczenie imprezy?

- W zasadzie to nie - zaprzeczyła. - On wiedział, że będziesz chciała się go pozbyć spod tego hotelu, więc po prostu wykorzystałam ten fakt. Cassandra też o niczym nie miała pojęcia, rzecz jasna.

- Dobra, przejdź do sedna bo zaczynam się denerwować.

Dziewczyna odrząknęła ale wreszcie wydusiła z siebie.

- Zadzwoniłam wtedy do dzwonka. Tae nie bardzo chciał opuszczać urodzin Jungkooka ale zgodził się ze mną pogadać. Wyjaśniłam mu wszystko, tak jak tobie teraz. Nie uśmiechało mi się z tobą gadać, bo przyznanie się do takich rzeczy jest trudne. Jednak poprosił mnie o to, a ja nie chciałam się żegnać w ten sposób.

Amanda zamilkła, znowu wykręcając palce, a ja potrzebowałam chwili, żeby przetrawić wszystkie informacje. Może późno do mnie dotarł sens jej słów lecz nie zmienił mojej reakcji.

- Czyli wiedziałaś!? - Popatrzyłam na nią z oskarżycielskim tonem, chociaż nic takiego nie zrobiła i to nie na nią byłam zła. - Wiedziałaś, że wyjeżdża!? Powiedział ci to już tydzień temu!? Nie mogę w to uwierzyć! - Znowu niekontrolowanie podniosłam głos lecz był on wprostproporcjonalny do mojego wysokiego ciśnienia spowodowanego zdenerwowaniem. I jakby uczuciem zawodu?

- Tak - przytaknęła, podnosząc na mnie wzrok. - Po prostu się bał, zrozum. A twoje opuszczenie imprezy wydawało mu się dziwne. Myślał, że wiesz bo twój ojciec ci powiedział i unikałaś go cały tydzień, żeby o nim zapomnieć.

Czyli tata też wiedział wcześniej? To właśnie próbował powiedzieć mi rano przy śniadaniu?

- Co? - Złapałam się za głowę bo to wszystko było pozbawione dla mnie najmniejszego sensu. - A ty niby skąd to wszystko wiesz?

- Zadzwonił do mnie wczoraj po tym jak uciekłaś i nie chciałaś z nim gadać.

Sposób w jaki opowiadała trochę mnie zdziwił bo wydawała się zawstydzona tym faktem. Nie chciałam się na niej wyżywać ale pewnie i tak widziała we mnie wybuchową idiotkę i w sumie nie dbałam o to, bo wiedziałam iż nie będziemy przyjaciółkami, a jedyne co się między nami zmieniło to koniec z dogryzaniem sobie nawzajem.

Moje serce dostało serię ciosów, na których przyjęcie nie było gotowe. Po głębszym zastanowieniu mogłam w sumie zabrać ze sobą ten nóż, który wciskała mi Cass.

- Skoro tak ci się zwierzał, powiedział ci coś jeszcze na mój temat?

Zdenerwowało mnie to, że był taki otwarty w stosunku do mojego ówczesnego wroga. Amanda nie wydawała się taka zła tyle, że sam fakt iż byłam z nią w konflikcie powienien chociaż dać mu do myślenia dlaczego tak było. Niestety nie miałam co liczyć iż go zrozumiem bo mimo, że był inteligentny to jego zachowanie było dla mnie idiotyczne.

- Tak - stwierdziła po głębszym zastanowieniu, a mi przemknęło przez myśl, że potrzebowała trochę za dużo czasu na przypomnienie sobie co to było. Aż tak dużo rzeczy jej opowiedział przez ten tydzień? Chyba jednak nie chciałam tego słyszeć ale nie zdążyłam powstrzymać jej przed wypowiedzeniem tego na głos: - Że cię kocha.

Wpatrywałam się w nią tępo. Nie wiedziałam, co dokładnie kierowało mną w tamtym momencie ale naprawdę byłam rozgniewana. Może i szukałam wymówki, a może liczyłam, że ona przekaże mu moje słowa? I że zaboli go to tak bardzo iż będzie cierpiał jak ja?

Podniosłam się z ławki i rzuciłam na odchodnym:

- Szkoda, że nie powiedział tego mnie.

Best of me ✔ |TaehyungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz