Kiedy go nie widziałam, łatwiej mi było go zbywać. Wiedziałam, że jestem nielogiczna. Raz się na niego rzucam, a raz cofam się gdy do mnie podchodzi. Już sama gubiłam się w tych moich zagrywkach.
Po za tym musiałam pamiętać o tej jedynej zasadzie: nigdy go nie dotykać. A co ja robiłam? No właśnie.
Mogłam być dla niego milsza lecz wtedy on uznałby to za postęp. Amanda podłożyłaby mi bombę pod dom. Nie to, że się jej bałam ale nie chciałam wdawać się z nią w otwarty konflikt. Pasowało mi piorunowanie się wzrokiem z dostatecznie dużej odległości.
Ale z drugiej strony czułam satysfakcję, jeśli ta małpa była o mnie zazdrosna. Widziała we mnie zagrożenie. Podobało mi się to.
Do późna w nocy, na długo po zakończeniu rozmowy z Tae, nie mogłam zasnąć. Kiedy tylko zamykałam oczy, widziałam go. Jego spojrzenie, jego uśmiech, jego sposób poruszania się. Wszystko.
Nawet nie zdajecie sobie sprawy jakie to wkurzające. Chciałam zasnąć ale mój mózg chyba dobrze się bawił, skutecznie mi w tym przeszkadzając.
Trochę odpoczynku zaznałam dopiero nad ranem, kiedy temu głupiemu organowi skończyły się obrazki chłopaka. Na szczęście nie pokazywał mi dwa razy tego samego, więc poszło szybciej. Choć broniłam się leżąc z otwartymi oczami, to nie zdało się na wiele.
Przeklęty Kim Taehyung.
||<=>||
- Nina! - Poczułam się jakby ktoś rzucił na mnie dwudziestokilogramowy worek ziemniaków.
Zaczęłam jęczęć i chować się pod kołdrę ale to wcale nie pomogło.
- Wstawaj! - Dziewczynka szarpała mnie za ramię. Byłam pewna, że Cass jej kazała mnie zaatakować. - Czas się bawić!
Usłyszałam śmiech przyjaciółki. Wychyliłam więc głowę ze swojego kokonu i zobaczyłam blondynkę, stojącą z założonymi rękami przed meblem, na którym chciałam wypocząć. Odstawiła się jak na ingres biskupa. Przypominała mi trochę Heller w takim stroju.
- Odczep się pasożycie. - Machnęłam ręką jakbym odganiała natrętną muchę. Mała tylko wyszczerzyła ząbki na mój komentarz i znowu rzuciła się na mnie. - Błagam, nie.
Ponownie wznowiłam barierę, mając nadzieję, że zapobiegnie ona działaniom Rosie.
- Dałaś jej kawyczy energetyka? - wyjęczałam.
- Kawa to by się tobie przydała. Jest południe. Marnujesz taki piękny dzień. Wstawaj bo się spóźnię - dodała po chwili.
- No tak. Ja mogę umrzeć przez ten atak, a ty sobie jedziesz na randkę. - Podniosłam się do pozycji siedzącej. - Oszczędź mnie potworku - zwróciłam się do małej kiedy pozorowała kolejną napaść. Zamiast tego wtuliła się w moją talię.
- To nie jest randka bo nie będziemy sami - zauważyła. - I nie przesadzaj, to tylko dziecko. Nie zabije cię. Najwyżej trochę się zmęczysz.
Próbowałam odkleić od siebie tą nadpobudliwą istotkę. Niestety przykleiła się do mnie jak rzep do psiego ogona.
- Mogłabyś ją zabrać ze sobą. Chłopaki lecą na opiekuńcze laski. - Resztkami sił starałam się jeszcze odzyskać swój wolny dzień.
- A co ty możesz o tym wiedzieć? - Wzięła się pod boki. - Po za tym to ty będziesz miała dzisiaj na to okazję.
Zmarszczyłam brwi.
- Ja też mogę? - Zapytała błagalnie dziewczynka.
- Absolutnie wykluczone.
- Zaraz, zaraz. - Machnęłam rękami na znak aby przerwały. - To ty nasłałaś na mnie Tae?
- Nikogo nie nasłałam - oburzyła się. - Po prostu zasugerowałam, że może cię odwiedzić.
- On przyjdzie? - Rosie wyraźnie ucieszyła się. Widocznie Cass musiała jej czegoś nagadać. - Fajnie. Pobawimy się w zamek! - Wstała natychmiast i pognała do mojej szafy.
Spiorunowałam przyjaciółkę wzrokiem.
- No nie patrz tak. Przyda ci się pomoc. - Wskazała na pasożyta, buszującego w moich ubraniach. - Będziesz mi potem dziękować za ten genialny pomysł.
- Nie przewidziałaś tylko, że nie przyjdzie sam. - Wstałam i udałam się po ubrania, uważając, żaby nie potknąć się o pięciolatkę.
Blondynka wybałuszyła oczy.
- Jak to? Skąd to wiesz?
- Napisał do mnie wczoraj czy może wpaść z RM, choć nie mam bladego pojęcia kto to jest. Próbowałam mu wyperswadować ten pomysł z głowy ale mi się nie udało - tłumaczyłam. - Jest uparty jak osioł.
- Nie! - krzyknęła na mnie mała, kiedy chciałam zabrać wieszak z koszulką. - Ja cię przebiorę za księżniczkę!
Uśmiechnęłam się do niej krzywo. Fantastycznie. Miałam być jeszcze debilnie ubrana. Tego było mi trzeba do załamania się.
- Pisałaś z nim? I dlaczego ja nic o tym nie wiem.
- Widocznie nie pomyślałam, żeby cię o tym poinformować w środku nocy kiedy obudziła mnie jego wiadomość - oznajmiłam sarkastycznie, siadając na łóżku.
- Nocne rozmowy kochanków. - Poruszyła zabawnie brwiami.
- Moja cierpliwość się kończy - ostrzegłam ją.
- Dobrze. - Podniosła ręce w geście poddania. - A RM to Namjoon. Chłopak z BTS i lider zespołu.
- Mam! - wykrzyknęła nagle Rosie i wyłoniła się z szafy z moim przebraniem księżniczki. Nie miałam takiego złego gustu jak sądziłam. Jednak wychodzenie w tym z domu, nie wchodziło w grę.
- No to ja lecę, a wy bawcie się dobrze. I niczego nie zmajstrujcie. - Zatrzymała się jeszcze przy drzwiach i puściła do mnie oczko.
W odpowiedzi walnęłam ją poduszką na pożegnanie.
||<=>||
Stałam przed lustrem i patrzyłam na ten wymęczony obraz nędzy i rozpaczy. Samej siebie mi było szkoda. Ubrana byłam w czarną, bardzo obcisłą sukienkę do kolan, w której każdy oddech był bolesny. W dodatku od talii w dół była cała z tiulu. Na ramionach widniała różowa, jeansowa kamizelka, a na głowie fryzura autorstwa tego małego skrzata. Nawet nie byłam w stanie określić do czego to było podobne. Całość podtrzymywała jakaś stara, różowa opaska, którą mała znalazła w szafie. Powinnam tam posprzątać.
Oczywiście nie obeszło się bez makijażu. Usta miałam czerwone jak krew, a na policzkach róż. Obie ręce dźwięczały przy każdym ruchu, obwieszone toną złotych bransoletek. Na kolczyki nałożyłam zakaz i nie dałam sobie ich założyć. Dość upokorzenia.
Zrobiłam nam coś do jedzenia. Siadłyśmy przy stole w kuchni. Jako księżniczki miałyśmy zjeść królewskie śniadanie. Całe szczęście tata zrobił zakupy, zanim postanowił gdzieś zniknąć.
Musiałam siedzieć prosto, a filiżankę trzymać odchylając jeden paluszek. Czułam się jak w komedii ale spełniałam wszystkie życzenia dziewczynki. Zbudowałyśmy nawet wieżę, gdzie umieściła wszystkie swoje lalki, które ze sobą przyniosła. Po połączeniu dwóch foteli, wyłożyłam je poduszkami. Tak, bardzo kreatywne.
Ledwo zaczęłyśmy jeść, a usłyszałyśmy dźwięk dzwonka. Już wiedziałam kto to. Mała też. Zerwała się jak torpeda i pognała aby otworzyć. Nie zdołałam jej powstrzymać. Miałam zamiar udawać, że nie ma nas w domu, dopóki sobie nie pójdą.
Poszłam za nią. Klamka zbyt ciężko się naciskała, żeby Rosie mogła sama otworzyć drzwi, więc zrobiłam to ja.
- Rycerze! - wykrzyknęła blondynka na widok dwóch uśmiechniętych chłopaków. Zapomniałam jak wyglądam. Co za żenada.
*
Rozdziały nie będą dodawane tak często. Szkoła i te sprawy.
CZYTASZ
Best of me ✔ |Taehyung
FanfictionDlaczego byłam taka ślepa? Dlaczego wcześniej tego nie zauważyłam? Dlaczego mu na to pozwoliłam? Może byłam głupia, a może po prostu miałam nadzieję? Nadzieję, że wszystko ułoży się tak jak tego chciałam? Oszukiwałam sama siebie. Ale nie żałuję, bo...