- Spodziewałem się obelg i wyrzutów, więc nie bardzo wiem, jak mam reagować na miłą Ninę.
A ja spodziewałam się innego stwierdzenia. Ale dostałam, co dostałam.
Sekundę dziwnie na mnie patrzył. Otworzyłam usta w tym samym czasie, kiedy on rozłożył ramiona, a ja bez zastanowienia schowałam się w nich, mocno oplatając go rękami. Mój wzrost był idealny, ponieważ w takiej pozycji, jego broda swobodnie mogła spoczywać na moich włosach. Nie istniała żadna rzecz na tym świecie, która potrafiłaby zrekompensować mi tę ulotną chwilę szczęścia.
- Tak, jak teraz jest dobrze - odparłam, czując jego dłonie na plecach. Bluzka, którą miałam na sobie, była wyjątkowo cienka. - Choć boli mnie, że uważasz mnie za wieczną zrzędę.
- Nigdy nie śmiałem tak nawet pomyśleć. -Staliśmy przytuleni, dopóki on nie postanowił mnie puścić. Zaskoczyłam go, bo to zwykle ja musiałam to robić pierwsza lecz nie tym razem. - Przykleiłaś się? - zażartował. Chyba wrócił mu dobry humor. To moja zasługa?
- Nie. Po prostu na razie nie chcę patrzeć ci w oczy, bo dopadł mnie wstyd.
Szczerze znudziło mnie wykręcanie się. Postanowiłam przestać zachowywać się tak, jak przystało i wreszcie zacząć robić to, na co naprawdę miałam ochotę. Wczoraj jeszcze miałam pracę, a dzisiaj zostałam z niej wylana. Trudno mi było przyznać, iż Cass miała rację lecz tak właśnie było. Może nie tak radykalnie, jak ona twierdziła ale zamierzałam wykorzystać czas, który mi został. Zanim skończy się to, co dobre.
- Nie żartuj. Jeszcze nie wiesz, co to prawdziwy wstyd. - Byłam tak blisko, że czułam bicie jego serca, które zagłuszało mi resztę świata. Piękny dźwięk. - Jest mi gorąco w tym ubraniu.
- Trzeba było go nie zakładać. - Prychnęłam i odsunęłam się nieznacznie. Zdałam sobie sprawę, że wyglądam jak natrętna fanka. Nie chciałam, żeby mnie tak postrzegał, bo wcześniej byłam tak przez niego nazywana. - A teraz powiesz mi, co się stało. - Na widok jego niechętnej miny, dodałam: - Bo cię nie puszczę.
Ponownie się przysunęłam ale nadal utrzymywałam z nim kontakt wzrokowy.
- Chyba cię podmienili. Gdzie jest prawdziwa Nina? - Wydawał się wierzyć we własne słowa, co rozśmieszyło mnie jeszcze bardziej.
- Sam sobie jesteś winien, bo za dużo z tobą przebywałam i teraz jestem tak samo dziwnie pokręcona jak ty.
Nie mogłam się na niczym skupić, gdy przebywałam tak blisko. Siadłam na parapecie, a on oparł się o niego. Spostrzegłam, że odległość nie miała znaczenia w odniesieniu do uczuć, które niekontrolowanie przejmowały nade mną władzę w danej chwili.
- To nie było dużo. W dodatku biłaś mnie przez połowę tego czasu.
- A ty znowu o tym. - Przewróciłam oczami. - Jestem za słaba psychicznie, więc muszę używać siły. Ale śmieszne jest to, że się dawałeś, choć jesteś silniejszy.
- Dżentelmen nie zasłania się przemocą - dumnie oznajmił.
- Naprawdę? A znasz jakiegoś, który ci to powiedział?
Patrzył na mnie z uśmiechem, więc robiłam to samo. Trudno było mi go rozgryźć. Chodzący człowiek-zagadka. Z każdą chwilą miał inny humor. Potrafił być poważny, a czasem mówił takie głupoty, ze musiałam się zastanawiać czy miał mózg. Dlaczego tak bardzo utrudniał mi życie?
- Lepiej zabieraj się do pracy, małolato.
- Aktualnie jestem bezrobotna. Potem ci opowiem. - Machnęłam ręką, kiedy rzucił mi zaskoczone spojrzenie. - Ale nie myśl, że nie wiem, co planujesz. Chcesz mnie zagadać, żebym przestała cię męczyć ale nic ci to nie da. Nigdzie się nie ruszę, dopóki się nie dowiem. - Spojrzałam na ekran komórki. - Masz jeszcze piętnaście minut, więc się streszczaj.
- Zaraz, wylali cię? Czemu?
Chciałam zbyć jego słowa i przejść do tematu ale jego komórka rozdzwoniła się dziwną melodią. Podczas gdy on sięgał do kieszeni, ja nie byłam w stanie wytrzymać i wybuchnęłam głośnym śmiechem. Chyba jakiś pies wyszczekiwał rytm piosenki ich zespołu. Prawie spadłam z tego parapetu. Następny powód do dodania na listę pod tytułem: za co lubię Tae. Albo kocham?
- Co cię tak śmieszy? - zapytał, spoglądając na mnie równie dziwnie. Wyczekiwał odpowiedzi ale ja nie mogłam wydusić słowa. - To też jest takie zabawne?
Pokazał mi ekran swojej komórki. W jednym momencie mi przeszło. Stanęłam naprzeciwko niego, ocierając łzy. Myślałam, że wtedy blefował lecz się przeliczyłam. Przysięgłam sobie nigdy więcej nie ignorować tego, co mówi, choćby to były największe głupoty.
- Chory człowieku natychmiast usuń to zdjęcie. - Próbowałam wyrwać mu urządzenie z rąk ale schował je za plecami. - Nie chcę być twoją tapetą.
Szukałam sposobu na pozyskanie tej komórki, żeby usunąć tę żenującą fotografię, na której siedziałam z tą głupią spinką w kształcie serduszka we włosach. W moich oczach wyglądało po prostu źle. Zablokował mi dostęp swoim ciałem, co nie było już takie złe bo miałam pretekst żeby się zbliżyć. Aczkolwiek przeraziła mnie myśl, iż właśnie takie coś zaprzątało moją głowę.
- Obgadamy to później. Moja mama dzwoni. Muszę odebrać.
Spiął się w jednej sekundzie. Widziałam, że przejął go telefon od rodziny. To przez nią był taki smutny? Dawno jej nie widział ale wcześniej się tak nie zachowywał. Coś musiało się stać. Tylko co?
Nie odszedł. Myślałam, że chciał zostać sam i żebym to ja opuściła pomieszczenie. Umiałam uszanować prywatność. Jednak zatrzymał mnie kiedy zamierzałam to zrobić.
Kolejne pytania piętrzyły się w moim umyśle. Najgorsze było to, że było ich coraz więcej, a odpowiedzi żadnej. Niczego nie potrafiłam się dowiedzieć. Manipulacja to nie moja specjalność. Tak jak podsłuchiwanie. Jedyne, co byłam w stanie usłyszeć to wypowiedzi Tae.
- Cześć, mamo. No i jak? - Nie zrozumiałam ani słowa z bełkotu, jaki dobiegł do moich uszu ale on dał ulgę chłopakowi, który wypuścił powietrze z płuc. - Dobrze. Cieszę się, że już po wszystkim. Chciałbym ją odwiedzić i was wszystkich też ale mam dużo pracy. - Ją?! I po jakim wszystkim? - Tak, obiecuję, że gdy tylko wrócę nie będziecie mogli się mnie pozbyć.
Nagle przestałam rejestrować wydarzenia, które działy się wokół mnie, ponieważ to jedno słowo odbijało się echem w mojej głowie. Wrócę. Nie zdawałam sobie sprawy, iż to takie realne. Przecież wiedziałam, że wyjedzie. Co innego wiedzieć, a co innego słyszeć. Wrócę. Teraz to ja zaczęłam być smutna. Nie byłam pewna, czy wytrzymam w tym moim postanowieniu 'żyj chwilą obecną'. Mój mózg był tak fatalnie skonstruowany. Ciągle przetwarzał wszystkie informacje, analizował sytuacje i zachowania oraz myślał o przyszłości. Głupi organ.
Wrócę. Pojawił się w moim życiu jak kolejny sezon. I minie jak kolejny sezon.
- Hej, wszystko w porządku? - Widziałam troskę w jego morskich tęczówkach.
Dopiero to pytanie wyrwało mnie z transu.
- Nie jest w porządku, bo nie wiem co się dzieje - oznajmiłam, patrząc mu w oczy. - Ale teraz masz nagrania, a ja muszę coś jeszcze załatwić zanim na dobre odejdę z tej roboty. - Ruszyliśmy wspólnie do drzwi. - Tylko nie myśl, że ci odpuszczam. Wisisz mi wyjaśnienia i to jeszcze dzisiaj.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. - Uśmiechnął się.
Tak, w stu jeden procentach byłam w nim zauroczona i cholernie się tego bałam.
||<=>||
Zapraszam na kanał Teaniify na YouTube skąd pochodzi piękny edit w mediach!
Czerpałam inspirację właśnie z tego filmiku, pisząc ten rozdział.
Miłej niedzieli ^^Następny rozdział pod koniec tygodnia!
CZYTASZ
Best of me ✔ |Taehyung
FanfictionDlaczego byłam taka ślepa? Dlaczego wcześniej tego nie zauważyłam? Dlaczego mu na to pozwoliłam? Może byłam głupia, a może po prostu miałam nadzieję? Nadzieję, że wszystko ułoży się tak jak tego chciałam? Oszukiwałam sama siebie. Ale nie żałuję, bo...