-C-co t-ty tu robisz?- zapytałam drżącym głosem.
-Przyjechałem z twoimi rodzicami obejrzeć wasz jutrzejszy występ.- uśmiechnął się podchodząc powoli w moją stronę. Zaczęłam się cofać, ale trafiłam na drzewo. -Nie cieszysz się na mój widok?- dodał, chwytając boleśnie mój podbródek bym na niego spojrzała. Gdy to robię widzę na jego twarzy uśmiech.
Dinah POV
Obudziłam się spoglądając na zegarek, który ukazywał 3:52 nad ranem. Uśmiechnęłam się myśląc o tym, że mam jeszcze czas na spanie. Usłyszałam swój brzuch domagający się przekąski. Pierwsze śniadanie o czwartej nad ranem? Dlaczego nie? Nigdy nie jest za późno czy za wcześnie na jedzenie. Wyszłam ze swojego łoża ubierając wcześniej różowe kapcie. Zobaczyłam odsłoniętą kotarę przy łóżku Lauren. Podeszłam tam, ale dziewczyny nie było. Zmarszczyłam brwi i poszłam do łazienki, sprawdzić czy przypadkiem Jauregui tam jest. Niestety nie. Przeszukałam cały autobus w poszukiwaniu zielonookiej. Nigdzie jej nie ma. Gdzie mogła pójść o tak wczesnej porze? Ubrałam grubszą bluzę zakładaną przez głowę i wyszłam z pojazdu w celu znalezienia przyjaciółki. Nagle słyszę głos jakiegoś mężczyzny i szloch Lauren... Nienawidzę widzieć jak jest w takim stanie. Niestety od powrotu z naszej przerwy codziennie ją taką widuję i strasznie się o nią martwię.
Co takiego się wydarzyło?
-Nie cieszysz się na mój widok?- widzę jakiegoś wysokiego bruneta. Złapał między palce podbródek dziewczyny. Lauren skrzywiła się z bólu. -Idziemy do hotelu? Tam cię przelecę tak, że ledwo będziesz mogła chodzić kochanie.
-P-proszę... ja n-nie chcę...
-Co ty powiedziałaś?- krzyknął uderzając ją w twarz. No nie tego już za wiele! Nikt nie będzie bił mojej małej Lo. Podeszłam do nich zdecydowanym krokiem i uderzyłam z pięści starszego mężczyznę prosto w nos. Brunet skulił się z bólu i spojrzał na mnie ze strachem w oczach.
Nie warto zadzierać z Dinah Jane Hansen. Szczególnie wtedy gdy chodzi o moich przyjaciół. Gdy zostałam sama z Lauren od razu przyciągnęłam ją do uścisku. Nie opierała się tylko zaczęła głośno szlochać.-Kto to był?
-M-mój wujek...
-Chcesz iść do busu?-skinęła glową. Udałam się z dziewczyną wtuloną w mój bok do pojazdu. Otworzyłam drzwi wejściowe i od razu udałyśmy do jej łóżka. Powoli położyłam Lauren na miękkim materacu i otarłam jej łzy.
-Obudzić Camile?- pytam.
-J-jakbyś m-mogła.- odpowiada ciągle płacząc.
Wstałam i udałam się po Mile.
Lauren POV
-Dinah Jane Hansen! Radzę żebyś miała solidny powód dla, którego budzisz mnie przed piątą nad ranem.- usłyszałam ten idealny głos.
-Lauren cię potrzebuje.- wyszeptała Dinah.
Wciągu paru sekund przy mnie znalazła się Camila.
-Boże Lo co się stało?- przyciągnęła mnie do siebie, a ja wtuliłam się w nią jak mała, bezbronna małpka pozwalając na swobodne spłynięcie moich łez. W momencie gdy moje ciało zetknęło się z jej, poczułam przyjemne poczucie w podbrzu. Stado wolno latających motyli? -Chcesz mi coś powiedzieć?- odsunęła mnie od siebie by spojrzeć na moją twarz.
Tak, kocham Cię Camz, ale tak cholernie się tego boję...
-Zostaniesz?
-Jasne.- posyła mi swój promienny uśmiech. Odsuwam się od niej robiąc miejsce na to by się położyła. Wtuliłam się delikatnie w jej tors.
-Camz?
-Tak Lolo?
-Możesz mi coś obiecać?
-Co tylko chcesz.- uśmiechnęła się.
-Obiecaj, że mnie nigdy nie zostawisz.
-Obiecuję.
Wtedy myślałam, że na prawdę zostanie na zawsze...
**
Dzisiejszy mecz to porażka...
Jeśli będzie 20 gwiazdek, jutro wstawię Nowy rozdział:)
CZYTASZ
Nowa w zespole ||Camren
RomanceFourth Harmony wyruszają w trasę. Wszystko się zmieni z dniem, gdy na ich koncert przyjdzie pewna zielonooka dziewczyna.