43

1.1K 106 14
                                    

Miałam napisany ten rozdział, ale wattpad postanowił go usunąć i musiałam pisać od nowa☺☺







Lauren POV

Budzę się przez lekkie szturchanie w lewe ramię. Leniwie przecieram oczy i odsuwam się od wtulonej we mnie i nadal śpiącej Hansen. Podnoszę wzrok i napotykam te piękne czekoladowe tęczówki.

-C-Camila? Co ty robisz?- pytam zdziwiona i wystraszona szczerze mówiąc. Spuszczam głowę i zaczynam bawić się palcami.

-Słodko tak wyglądacie przytulone do siebie, ale niestety muszę was obudzić.- uśmiecha się. O dziwo widzę szczery uśmiech, którego już dawno nie widziałam skierowanego do mnie.

-D-dlaczego?- patrzę na godzinę w telefonie. -Jest dopiero szósta.

-Próbę mamy.- ponownie się uśmiecha.

-Oh...

-Śniadanie wam zrobiłam i czeka na stole. Śpieszcie się, bo ostygnie.- puszcza mi oczko i zasłania zasłonkę.

Przez chwilę siedzę bez ruchu kalkulując co właśnie się stało

-D-Dinah obudź się.- potrząsam ciałem blondynki.

-Lauren jeszcze chwila.

-M-masz minutę...

Po upływie sześćdziesięciu sekund ponownie wołam Hansen.

-Dinah, wstawaj.

-Ugh Lauren.

Myślałam, że wstanie, ale zamiast tego ona pociągnęła mnie i przytuliła do siebie. Owinęła ręce wokół mojej szyi i trzyma w szczelnym uścisku.

-D-Dinah... puszczaj... nie m-mogę oddychać.- zaczęłam się śmiać, bo ta kluska mocno mnie przygniata. Ale ona zamiast puścić tylko wzmacnia siłę. -Dinah!- mówię głośniej, nie mogąc przestać się śmiać.

-I taki o to masz codziennie mieć humor, tak jak kiedyś.- puszcza mnie nareszie. -Kocham oglądać i słuchać jak się śmiejesz Laur.- Znowu mnie przytula. Dźgam ją w bok, a ta szybko odskajuje ode mnie. -Nie rób tak.

-Oo chyba znalazłam t-twój czuły punkt.- ponownie ją tam drażnię.

-Wca...Wcale nie.- mówi cały czas się śmiejąc. -Dobra. Dlaczego tak wcześnie mnie obudziłaś.- wciąga mnie na swoje kolana i wtula we mnie.

-C-Camila mnie obudziła i
p-powiedziała, że zrobiła nam śniadanie i m-mamy zaraz próbę.

-Pewnie dodała nam jakiejś trucizny do tego jedzenia.- odpowiada, a ja jedynie wzruszam ramionami. -Koniec tego dobrego mała.-Klepie mnie po brzuchu. -Idziemy jeść.

Dinah ja nie jestem mała!

-N-nie jestem głodna.

-Lauren. Kiedy ostatnio jadłaś coś porządnego?

Nie odpowiadam.

-No właśnie...I przyłóż sobie lód do policzków, bo nie wyglądają ciekawie. -Marszczy brwi i ciągnie mnie w stronę kuchni. -Wasza, królowa i jej sługa przybyła.- pokazuje na mnie palcem, gdy tylko widzimy dziewczyny w wspomnianym pomieszczeniu.

-Ej...-Dźgam ją znowu w bok.

-Co mamy na śniadanko?- pyta siadając obok uśmiechającej się Kordei.

-Mila zrobiła naleśniki.- odpowiada ciemnoskóra.

-I nie spaliła kuchenki?

-Jak widać nie.

-Lauren! Siadaj i masz natychmiast jeść.- blondynka posyła mi mordercze spojrzenie.

-M-mówiłam, że nie jestem głodna.

-A mnie to nie obchodzi? -wywraca oczami.-No dawaj Laur... chociaż jeden.

Wzdycham cicho i siadam przy Ally, która od razu mnie przytula na co się spinam.

-Smacznego.- słyszę głos Camili.

-Mila to jest pyszne!- krzyczy wysoka blondynka pochłaniając, któregoś z kolei.

-Cieszę się, że smakuje.- uśmiecha się i patrzy na mnie.

Gdy, ledwo co zjadłam tego jednego naleśnika szybko udaję się do łazienki zatuszować te sinikaki na policzkach. Oczywiście nie udało mi się całkowicie ich zakryć, ale jakoś jest. Po skończonej robocie, wracam do dziewczyn i siadam na kanapie.

-Wstawaj! Idziemy już.- Hansen łapie mnie za rękę i wyciąga z autobusu.

Przez całą drogę do miejsca gdzie mamy próbę czułam na sobie wzrok brunetki. Gdy się do niej odwracałam, dziewczyna wcale nie kryła się z tym, że to właśnie mnie obserwuje. Dj puszcza moją dłoń dopiero gdy wchodzimy do budynku. Dziwnie się czuję teraz w obecności Camili. Boję się jej... ale co ona teraz próbuje udowodnić swoim zachowaniem? Zachowuje się inaczej w stosunku do mnie...

**


Nowa w zespole ||CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz