34

1.1K 109 29
                                    

Miłego czytania:)









Lauren POV

Siedzę w tym parku już parę godzin. Co jakiś czas podchodzą do mnie fani prosząc o autograf czy zdjęcie.

Zrobiło się ciemno i już nikogo nie ma w parku, tylko ja. Może powinnam już wracać? Nawet nie wiem, która godzina, bo nie wzięłam telefonu. Camila pewnie pieprzy się z Austinem, a ja? Siedzę i palę. W ciągu tych trzech godzin wypaliłam prawie całą paczkę papierosów. Ja nie palę, ale dzisiaj spróbowałam i jakoś tak mi się spodobało. To mnie odstresowuje.
Już miałam wstać, ale ktoś szarpnął mnie za rękę tak, że upadłam na ziemię. Podnoszę wzrok na twarz sprawcy i widzę... to mój wujek. Co on tu robi?

-Tęskniłem.- uśmiecha się, ciągnąć mnie bym klęczała przed nim.

-Z-zostaw mnje pro-proszę.

-Nie tak łatwo ze mną.- spuścił wzrok na mój biust.- Urosły ci od naszego ostatniego spotkania.- uśmiecha się.

Zaczął odpisać spodnie, ale ktoś niespodziewanie uderza go w tył głowy przez co upada na ziemię.

Obracam głowę i widzę wysokiego, dobrze zbudowanego, bruneta.

-Wstań.- podaje mi rękę, żebym wstała, którą chwytam.

-D-dziękuję.

-Znasz go?-pyta uśmiechając się.

-T-tak.

-Jestem Shawn Mendes.

-L-Lauren Jauregui.- ściskam jego dłoń.

-Tak, tak wiem. Nie truj się tym świństwem.- zabiera mi papierosy.

- T-to mi pomaga... Czekaj... skądś
c-cię kojarzę.

- Ale niszczy twój organizm. Oglądasz jeszcze X-Factor?- pyta.

-Tak.

-Brałem udział w nim.

-T-tak... Pamiętam. Udało ci się
p-przejść. Gratulacje.

-Dzięki. W ogóle co robisz w parku o tej godzinie?

-M-musiałam coś przemyśleć, a gdy miałam w-wracać on mnie zaczepił.- pokazuję na wciąż lężącego Toma.

-No to wracaj już. Dziewczyny pewnie się o ciebie martwią. Zaraz pierwsza w nocy.

-W-wątpię...

-Że się o ciebie martwią?- pyta zdziwiony.

-T-tak, ale to nieważne.

-W porządku... tu masz mój numer.- podaje mi karteczkę z ciągiem cyfr.
- O każdej porze możesz zadzwonić i wygadać się.

-Będę p-pamiętać.- Lekko się uśmiecham.

Spoglądam na wujka, który zaczyna się podnosić.

-Jeszcze tego pożałujesz ty mała dziwko.- podchodzi do mnie, ale pięść Shawna ląduje na jego twarzy, przez co znowu upada.

-Wow... B-będę się zbierać... dziękuję.-mówię.

-Nie ma za co.-puszcza mi oczko.- Więc jakby coś się działo, albo będziesz chciała pogadać. Po prostu zadzwoń.

-Z-zadzwonię.

-Dobra, a teraz zmykaj. Jest zimno i późno. Cześć.- Macha mi i odwraca się w swoim kierunku.

-Cześć.- odpowiadam.

Dinah POV

Po tym jak Allyson polała wodą święconą Austina i Camile, Mahone opuścił nasz autobus. Nie sądziłam, że Ally to zrobi. Czasami tracę w nią wiarę. No cóż. Właśnie siedzi obok Cabello i czyta jej biblię. Kazanie o tym, że jest jeszcze za młoda na takie rzeczy już zrobiła.

Siedzę na łóżku i czytam książkę. Zaraz będzie dwunasta w nocy, a Lauren jeszcze nie ma. Martwię się o nią. Dzwoniłam do niej chyba z pięćdziesiąt razu, a wiecie co się okazało? Ta mała cholera nie wzięła ze sobą telefonu.

Nagle słyszę jak ktoś otwiera drzwi. Spoglądam na zegarek, który pokazuje 1:12. Schodzę z łóżka i widzę Lauren. Podpuchnięte, czerwone oczy. Zapewnie od płaczu. Podarta koszulka.

-Lauren! Czyś ty oszalała?! Jest po pierwszej w nocy!- podchodzę do niej i ją przytulam.- Wiesz jak się o ciebie martwiłam?

-T-ty m-martwiłaś się o m-mnie?-jej dolna warga zaczyna niebezpiecznie drżeć.

-Oczywiście, że tak. Jesteśmy przyjaciółkami.- Mówię, a dziewczyna spuszcza głowę. -Zawsze będę.- uśmiecham się do niej. -A teraz leć się przebrać. Śpisz ze mną.- klepię ją w plecy, a ta udaje się do łazienki.

Siadam na swoim łóżku i czekam na dziewczynę.

Po pięciu minutach moja zasłonka odsłania się, a na łóżko wchodzi Lauren, zasłaniając ją z powrotem.

Kładę się, a Jauregui układa swoją głowę na mojej klatce piersiowej.

-Ja wiem, że moje cycki są miękkie i bardzo je lubisz, ale jest mi tak nie wygodnie.- patrzę na szatynkę i zauważam na jej policzkach delikatne rumieńce.

-Oh... p-przepraszam.- podnosi się.

-Nie! Nie o to mi chodziło. Kładź się.- dziewczyna niepewnie kładzie się obok mnie.- Ale tak jak wcześniej.- patrzy na mnie i powoli ponownie układa głowę na moich piersiach. -Tą rękę daj inaczej, bo mi przeszkadza.- śmieję się. Lauren obejmuje mnie w talii, a ja ją tak samo. Leżę tak wpatrując się w nią, lecz lo chwili ogarnia mnie sen.

**

-Co ona tu robi?- słyszę głos Camili. Otwieram zaspane oczy i widzę brunetkę gapiącą się na Lauren wtuloną we mnie.

-Zamknij pysk Cabello.- warczę. -Albo mów ciszej, bo ją obudzisz.- dziewczyna przewraca oczami.

-No więc.. co ona tutaj robi?- mówi ciszej.

-Śpi nie widzisz?- patrzę na nią.- potrzebujesz okularów?

-Chce nasz zespół nareszcie opuścić, ale nic z tym nie robi tylko śpi z tobą?

-Nikt nie będzie opuszczał zespołu.- odpowiadam.

**



Chyba najdłuższy rozdział.😶

Nowa w zespole ||CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz