Miłego czytania:)
Lauren POV
Siedzę w tym parku już parę godzin. Co jakiś czas podchodzą do mnie fani prosząc o autograf czy zdjęcie.
Zrobiło się ciemno i już nikogo nie ma w parku, tylko ja. Może powinnam już wracać? Nawet nie wiem, która godzina, bo nie wzięłam telefonu. Camila pewnie pieprzy się z Austinem, a ja? Siedzę i palę. W ciągu tych trzech godzin wypaliłam prawie całą paczkę papierosów. Ja nie palę, ale dzisiaj spróbowałam i jakoś tak mi się spodobało. To mnie odstresowuje.
Już miałam wstać, ale ktoś szarpnął mnie za rękę tak, że upadłam na ziemię. Podnoszę wzrok na twarz sprawcy i widzę... to mój wujek. Co on tu robi?-Tęskniłem.- uśmiecha się, ciągnąć mnie bym klęczała przed nim.
-Z-zostaw mnje pro-proszę.
-Nie tak łatwo ze mną.- spuścił wzrok na mój biust.- Urosły ci od naszego ostatniego spotkania.- uśmiecha się.
Zaczął odpisać spodnie, ale ktoś niespodziewanie uderza go w tył głowy przez co upada na ziemię.
Obracam głowę i widzę wysokiego, dobrze zbudowanego, bruneta.
-Wstań.- podaje mi rękę, żebym wstała, którą chwytam.
-D-dziękuję.
-Znasz go?-pyta uśmiechając się.
-T-tak.
-Jestem Shawn Mendes.
-L-Lauren Jauregui.- ściskam jego dłoń.
-Tak, tak wiem. Nie truj się tym świństwem.- zabiera mi papierosy.
- T-to mi pomaga... Czekaj... skądś
c-cię kojarzę.- Ale niszczy twój organizm. Oglądasz jeszcze X-Factor?- pyta.
-Tak.
-Brałem udział w nim.
-T-tak... Pamiętam. Udało ci się
p-przejść. Gratulacje.-Dzięki. W ogóle co robisz w parku o tej godzinie?
-M-musiałam coś przemyśleć, a gdy miałam w-wracać on mnie zaczepił.- pokazuję na wciąż lężącego Toma.
-No to wracaj już. Dziewczyny pewnie się o ciebie martwią. Zaraz pierwsza w nocy.
-W-wątpię...
-Że się o ciebie martwią?- pyta zdziwiony.
-T-tak, ale to nieważne.
-W porządku... tu masz mój numer.- podaje mi karteczkę z ciągiem cyfr.
- O każdej porze możesz zadzwonić i wygadać się.-Będę p-pamiętać.- Lekko się uśmiecham.
Spoglądam na wujka, który zaczyna się podnosić.
-Jeszcze tego pożałujesz ty mała dziwko.- podchodzi do mnie, ale pięść Shawna ląduje na jego twarzy, przez co znowu upada.
-Wow... B-będę się zbierać... dziękuję.-mówię.
-Nie ma za co.-puszcza mi oczko.- Więc jakby coś się działo, albo będziesz chciała pogadać. Po prostu zadzwoń.
-Z-zadzwonię.
-Dobra, a teraz zmykaj. Jest zimno i późno. Cześć.- Macha mi i odwraca się w swoim kierunku.
-Cześć.- odpowiadam.
Dinah POV
Po tym jak Allyson polała wodą święconą Austina i Camile, Mahone opuścił nasz autobus. Nie sądziłam, że Ally to zrobi. Czasami tracę w nią wiarę. No cóż. Właśnie siedzi obok Cabello i czyta jej biblię. Kazanie o tym, że jest jeszcze za młoda na takie rzeczy już zrobiła.
Siedzę na łóżku i czytam książkę. Zaraz będzie dwunasta w nocy, a Lauren jeszcze nie ma. Martwię się o nią. Dzwoniłam do niej chyba z pięćdziesiąt razu, a wiecie co się okazało? Ta mała cholera nie wzięła ze sobą telefonu.
Nagle słyszę jak ktoś otwiera drzwi. Spoglądam na zegarek, który pokazuje 1:12. Schodzę z łóżka i widzę Lauren. Podpuchnięte, czerwone oczy. Zapewnie od płaczu. Podarta koszulka.
-Lauren! Czyś ty oszalała?! Jest po pierwszej w nocy!- podchodzę do niej i ją przytulam.- Wiesz jak się o ciebie martwiłam?
-T-ty m-martwiłaś się o m-mnie?-jej dolna warga zaczyna niebezpiecznie drżeć.
-Oczywiście, że tak. Jesteśmy przyjaciółkami.- Mówię, a dziewczyna spuszcza głowę. -Zawsze będę.- uśmiecham się do niej. -A teraz leć się przebrać. Śpisz ze mną.- klepię ją w plecy, a ta udaje się do łazienki.
Siadam na swoim łóżku i czekam na dziewczynę.
Po pięciu minutach moja zasłonka odsłania się, a na łóżko wchodzi Lauren, zasłaniając ją z powrotem.
Kładę się, a Jauregui układa swoją głowę na mojej klatce piersiowej.
-Ja wiem, że moje cycki są miękkie i bardzo je lubisz, ale jest mi tak nie wygodnie.- patrzę na szatynkę i zauważam na jej policzkach delikatne rumieńce.
-Oh... p-przepraszam.- podnosi się.
-Nie! Nie o to mi chodziło. Kładź się.- dziewczyna niepewnie kładzie się obok mnie.- Ale tak jak wcześniej.- patrzy na mnie i powoli ponownie układa głowę na moich piersiach. -Tą rękę daj inaczej, bo mi przeszkadza.- śmieję się. Lauren obejmuje mnie w talii, a ja ją tak samo. Leżę tak wpatrując się w nią, lecz lo chwili ogarnia mnie sen.
**
-Co ona tu robi?- słyszę głos Camili. Otwieram zaspane oczy i widzę brunetkę gapiącą się na Lauren wtuloną we mnie.
-Zamknij pysk Cabello.- warczę. -Albo mów ciszej, bo ją obudzisz.- dziewczyna przewraca oczami.
-No więc.. co ona tutaj robi?- mówi ciszej.
-Śpi nie widzisz?- patrzę na nią.- potrzebujesz okularów?
-Chce nasz zespół nareszcie opuścić, ale nic z tym nie robi tylko śpi z tobą?
-Nikt nie będzie opuszczał zespołu.- odpowiadam.
**
Chyba najdłuższy rozdział.😶
![](https://img.wattpad.com/cover/145898827-288-k305580.jpg)
CZYTASZ
Nowa w zespole ||Camren
RomansaFourth Harmony wyruszają w trasę. Wszystko się zmieni z dniem, gdy na ich koncert przyjdzie pewna zielonooka dziewczyna.