48

1.1K 104 15
                                    

Miał być dłuższy, ale coś nie wyszło

**


Lauren POV

Doszłam do wniosku, że nie mogę od tak wybaczyć Camili. Bynajmniej nie teraz. Mówi, że mnie nienawidzi, bije bez powodu, traktuje jak bezwartościowego śmiecia (no akurat to jest racja, jestem nikim) a na drugi dzień prosi o wybaczenie. Nie rozumiem...


Dinah POV

-Mani! Musiałaś tyle tego kupić.- wchodzę do autobusu i rzucam wszytkie torby na ziemię. -Jeszcze się wysługujesz mną i Ally.

-Nie pomożesz mi tego zanieść?- pyta Normani.

-To jest ciężkie! Ręce mi opadają. Ally jest bardzo chętna.- patrzę na blondynke, która wyciera czoło od potu.

-Chyba Bóg cię opuścił Dinah.

-Bierz Ally te torby i chodź!- piszczy Normani.

Ogólnie doszłam do wniosku, że nie jestem dobrą przyjaciółką dla Lauren.
Powinnam ją zapytać co się dzieje. Jestem okropna. Próbowałam ją o to pytać, ale za każdym razem mówiła mi, że nie chce o tym rozmawiać. Dzisiaj się to zmieni. Dopóki nie powie mi co się z nią dzieje, nie odpuszczę.

Wchodzę do kuchni i widzę ją oglądającą Przyjaciół w telewizji.

-Dinah idziesz z nami do kina?- pyta Camila.

-Nie.

-Okej.

Gdy zostałam już sama z szatynką podchodzę do niej i przytulam.

-Lauren...

-D-Dinah? Dlaczego t-ty płaczesz?- wyłącza telewizję.

-Jestem beznadziejna... przepraszam...

- T-to nie prawda... J-jesteś cudowną osobą... o czym t-ty mówisz?- pociąga nosem. Znowu płacze.- N-nie płacz Dinah- przytula mnie.

-Lauren?- odsuwam się od niej.

-T-tak?

-Obiecaj mi, że powiesz prawdę.- mówię poważnym tonem.

-D-Dinah co się dzieje?- pyta zdezorientowana.

To ja ją o to powinnam pytać.

-Obiecaj.- wyciągam w jej stronę mały palec.

-T-teraz się boję.- mówi, ale ostatecznie łączy swój palec z moim.

-No więc...- wypuszczam drżący oddech. -Zmieniłaś się bardzo.

-N-nie rozumiem.

-Lauren... Jesteś inna odkąd wróciłyśmy z tej naszej przerwy. Nie śmiejesz się jak kiedyś. Jesteś zamknięta w sobie.- dziewczyna spuszcza głowę. -Mów co się dzieje.

Po dłuższej przerwie odzywa się.

-T-ten mężczyzna.- przerywa by zetrzeć łzy.- C-co mnie uderzył wtedy przed auto-autobusem...- znowu przerywa. -T-to mój wujek... on...- zaczyna głośno szlochać, a ja ją przytulam. Gdy lekko się uspokaja patrzy mi w oczy. -On... mnie zgwałcił...

Rozszerzam oczy on ją co? Nie to niemożliwe. Ktoś tknął moją Lo. Sama zaczynam płakać. Na prawdę jestem okropną przyjaciółką, jeśli w ogóle mogę się nią jeszcze nazwać... Minęło tyle czasu, a ja o niczym nie wiedziałam...

**






Nowa w zespole ||CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz