Spoglądam na jej spokojną twarz. Podpuchnięte oczy. Znowu płakała. Zakładam kosmyk włosów, który zaczął opadać na jej twarz, za ucho i całuję w czoło. Lauren jeszcze bardziej wtula się w mój lewy bok. Patrzę na Cabello, która najwyraźniej jest z czegoś rozbawiona. Spogląda na śpiąca Lauren i siada obok mnie biorąc pilota do ręki. Włącza telewizor przez co czuję jak Lauren powoli się podnosi. Patrzy najpierw na mnie i widzę ulgę w oczach, ale później zauważa Camile, a ja w jej oczach strach. Odsuwa się ode mnie. Pomrukuję niezadowolona, bo wygodnie mi się tak leżało.
-Dlaczego się odsunęlaś?- pytam.
-P-przeszkadzam wam. Idę d-do siebie.
-Nie prze...- zaczęłam, ale Cabello mi przerwała.
-No idź już. Co tak stoisz? I tak, przeszkadzałaś.
Lauren posmutniała jeszcze bardziej i poszła w stronę naszych łóżek.
Wspominałam już, że jeszcze jeden chamski komentarz ze strony Cabello i jej przypierdole? To ten moment.
-Wstawaj Cabello.
-Po co?
-Nie pytaj tylko tylko zrób to.- mówię, a dziewczyna leniwie się podnosi. Stanęła naprzeciwko mnie.
-Jeśli chodzi o Lau...- nie dane jej było dokończyć z powodu mojej pięści na jej twarzy. Camila skuliła się z bólu, a z jej nosa zaczęła sączyć się krew.
Wow nie sądziłam, że mam tak mocny zamach. Podoba mi się to. Jestem zadowolona.
-Zasłużyłaś na to.- mówię i odwracam się na pięcie w stronę łóżek. A dokładniej w stronę łóżka Lauren.
Podchodzę do niej i lekko odsuwam kotarę. Widzę jak siedzi skulona i ociera swoje łzy.-Lauren.- mówię cicho. Gdy słyszy swoje imię odwraca się.
Siadam powolutku na jej łóżku. Nie mija nawet sekunda, a dziewczyna jest przyczepiona do mojego lewego boku. Nie wiecie nawet jak bardzo jestem zdziwiona tym ruchem. Ostatnie czasy nie robiła nic takiego sama od siebie. Ale to teraz nie istotne. Liczy się co jest tu i teraz. Obejmuję ją w talii i składam całusa na środku jej czoła i w policzek. Czuję jak moja koszulka staje się coraz bardziej mokra. Pozwalam jej się wypłakać. Nie wiem ile tak siedzimy, ale ktoś nagle odsłania zasłonkę i ten ktoś to ten mały karzeł Allyson.
-Co się stało?- pyta widząc Lauren wtuloną w mój bok.
-Nie pytaj.- odpowiadam cicho.
-Idziecie na próbę?
-Ja Idę.
-Okej, a ty Laur?-
-N-nie.
-W porządku. Jakby co to my już czekamy przed busem.- uśmiecha się i odchodzi.
Odsuwam się od Lausera. I ostatni raz całuję ją w czoło.
-Muszę iść.- mówię, a ona lekko przytakuje głową.
Wychodzę z autobusu i widzę już tam Normani i Ally.
-Gdzie Camila?-pytam.
-Uderzyła się w nos i zostaje.- odpowiada Allyson, a ja próbuje powstrzymać się od śmiechu.
-Oh... to świetnie. Znaczy nie. Znaczy... Dobra chodźcie.- łapię je za ręce i ciągnę w stronę czekającego na nas samochodu.
Camila POV
Nie mogę uwierzyć, że Dinah mnie uderzyła i to wcale nie tak lekko jakby się wydawało. Ale ja nawet nie wiem za co zasłużyłam na takie coś. Przecież nic nikomu nie zrobiłam.
No właśnie nie zasłużyłam prawda?
Dziewczyny już poszły. Zauważyłam, że nie ma z nimi Lauren. To dobrze.
Zmieniam opatrunek na nosie i udaję się do Jauregui. Odsłaniam szybko jej zasłonkę i widzę jak znowu płacze.
-C-co ci się stało?
-To przez Ciebie.- mówię i ciągnę ją za koszulę, by stała ze mną twarzą w twarz.
-J-jak t-to przeze mnie?
-No przez ciebie. Dinah mnie uderzyła.
-Ale to n-nie moja wi...- nie skończyła, bo moja dłoń płasko wylądowała na jej twarzy.
Chwyciła się za czerwony już policzek, po którym ciekły jej łzy.
Zasłużyła.
**
Nie zabijajcie mnie🙄
CZYTASZ
Nowa w zespole ||Camren
RomanceFourth Harmony wyruszają w trasę. Wszystko się zmieni z dniem, gdy na ich koncert przyjdzie pewna zielonooka dziewczyna.