28

1.1K 100 36
                                    

Camila POV

-Proszę zostaw mnie.... Proszę...

Podnoszę się do siadu i chwilę siedzę w takiej pozycji. Sprawdzam godzinę w telefonie, który wskazuje 2:57.

-To boli... proszę...

Lauren?

-Przestań proszę...

Schodzę z łóżka i udaję się do Jauregui. Czasami zastanawiam się jak Dinah, Mani i Ally mają taki twardy sen. Ugh.

-To boli... Proszę... ja nie chcę...

-Lauren.-odzywam się.

-Zostaw mnie...

-Lauren obudź się.

-Ja nie chcę... to mnie boli...

-Lauren do cholery!- potrząsam jej ciałem, a ta podnosi się do siadu. Jej klatka piersiowa unosi się i opada w bardzo szybkim tępie.

-C-Camila?

-A kto? Przecież nie święty Mikołaj.- mówię sarkastycznie.

Dziewczyna wyciera swoje spocone czoło i spogląda na mnie.

-Obudziłaś mnie.- dodaję oschle.

-J-ja prze-przepraszam.- patrząc na nią, widzę, że jest bliska płaczu.

-No masz za co.

-N-nie chciałam cię obudzić... przepraszam.- spuszcza głowę, ale zdążyłam zauważyć łzy spływające po jej policzkach.

-Zawsze mnie budzisz, może powinnaś spać gdzieś indziej?- pytam.

-C-co?

-To co słyszałaś.

-M-mam sobie iść?

-No inaczej się nie wyspię.- przewracam oczami.

Czekaj, czekaj... czy ja na prawdę to powiedziałam? Przecież gdzie ona miałaby spać.

-D-dobrze. D-dobranoc Camila.- powiedziała to wycierając łzy i zeszła z łóżka.

-Czekaj!-złapałam jej nadgarstek przez co zauważyłam jak jej ciało się napina. Puściłam jej dłoń.- Gdzie ty niby chcesz iść?

-Obchodzi cię t-to?

-Nie. Tak tylko pytam.

-Och...

Odwróciła się i zaczęła iść w stronę wyjścia z autobusu. Gdy już miała otworzyć drzwi odezwałam się.

-Ty tak na serio? Wychodzisz w krótkich spodenkach i koszulce na zewnątrz? Zamarzniesz.

-Dlaczego p-pytasz skoro t-to cię nie obchodzi?

-Masz rację. Idę spać. Miłych snów.- powiedziałam i udałam się do mojego ciepłego łóżka. Spojrzałam w okno i zauważyłam Lauren stojącą w deszczu.

Czy ona zwariowała? Myślałam, że nie mówi poważnie i zostanie.

No cóż nie moja wina.

Ostatni raz na nia spoglądam i układam wygodnie głowę na miękkiej poduszce.

Lauren POV

Nie mogę uwierzyć w to. Camila prawie prosto w oczy powiedziała mi, że mnie w tym autobusie nie chce. Co ja jej takiego zrobiłam, że tak się zachowuje?

Aktualnie stoję przed naszym tour busem i marznę. Jestem mokra do suchej nitki. Mogłam przynajmniej się ciepło ubrać... jest cholernie zimno, a ja stoję jak głupia i nie wiem co mam ze sobą zrobić. Dobrze, że przynajmniej wzięłam telefon. Wybieram numer do jeszcze mojego menagera. Mężczyzna odbiera po piątym sygnale.

-Lauren? Dlaczego dzwonisz do mnie o... czekaj. Po trzeciej w nocy?

-Z-Zac... moglibyśmy pogadać?

-Ale, że teraz? No nie wiem La...

-T-to ważne proszę.- przerwałam mu.

-Czekaj ty jesteś na dworze? Słyszę deszcz.

-T-tak.

-Czekaj na mnie w parku tam niedaleko waszego busa okej?

-T-tak. W porządku.

Teraz jestem już pewna swojej decyzji..
**









Nowa w zespole ||CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz