Rozdział 22

882 45 22
                                    

Szedł korytarzem szukając wolnego przedziału. Lecz takiego nie znalazł. Znalazł jednak przedział Rona i Ginny co wydawało się lepszą alternatywą niż siedzenie samemu lub z kimś nieznajomym.

-Hejka rudzielce!-powiedział z uśmiechem

-Harry!

Rzucili się na niego by go przywitać. Po chwili siedział już na siedzeniu. Rozmawiali gdy do przedziału wszedł chłopiec którego od razu rozpoznali.

-Cześć Neville!

Chłopiec przywitał się z nimi i usiadł na wolnym miejscu.

-Jak myślicie w jakim domu będziecie?-zapytała jedyna dziewczyna w towarzystwie

-Ja raczej do Gryfindoru-powiedział najmłodszy z nich tzw. Harry

-Ja na pewno trafię do Hufflepuw-wyszeptał Neville

-A co w tym złego?-Harry nie rozumiał przyjaciela, przecież każdy dom jest dobry byle nie Slytherin.

Ten nic nie odpowiedział tylko wzruszył ramionami. Potem zeszli na temat sportu. Czyli jak każdy się chyba spodziewał Quiddicha.

Ok. trzynastej przyszła pani z wózkiem proponując coś do jedzenia. Wykupili razem całą masę i wspólnie je jedli, aż ich prawie brzuchy rozbolały. Pod koniec podróży Ginny wyszła by się przebrać, co chłopcy zrobili w przedziale gdy wyszła.

Po wyjściu z pociągu usłyszeli donośny głos:

-Pirszororczni do mnie! Pirszoroczni!

Poszli za głosem i stanęli w rzędzie pierwszorocznych. Gdy wszyscy już się zebrali usiedli do łódek. Harry usiadł z Ginny, Ronem i Neville'm. Po przepłynięciu jeziora Hagrid zaprowadził ich w stronę groźnie wyglądającej profesorki.

-Pirszoroczni to jest psor McGonagall.

-Dziękuję Hagridzie zajmę się nimi.

Hagrid wszedł do jednej z sal i tyle co widzieli.

-Witajcie. Nazywam się Minerva McGonagall i mam zaszczyt przywitać was w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Zaraz przystąpienie do ceremonii przydziału do domów. W Hogwarcie są cztery domy Ravenclaw, Hufflepuw, Gryfindoru i Slytherin...

Harry w  tym momencie się wyłączył. Doskonale to wszystko wiedział więc po co ma słuchać? Obudził się gdy profesorka powiedziała:

-... dam wam chwilę by doprowadzić się do porządku-Po czym wyszła.

Harry z rozbawieniem patrzył na wszystkich którzy poprawiał szaty lub włosy. Wiedział że jego włosy też trzeba by było poprawić lecz nawet się nie trudził bo wiedział że to nie ma sensu.

Chwile później McGonagall wróciła i kazał ustawić się w pary. Ustawił się z byle kim obok. Tym kimś okazał się Ron. Potem weszli na salę. Była ogromna. W niej było pięć stołów. Cztery dla uczniów jeden dla nauczycieli. Z sufitu zwisały świece. Sam sufit wyglądał jak niebo na dworze.

Doszli do stołu prezydialnego I profesor McGonagall kazała im stanąć by mogła przygotować potrzebne artykuły.

Profesor McGonagall ustawiła przed nimi stołek o czterech nogach. Na stołku leżała soczysta tiara czarodzieja, lecz już chyba wyszła z mody, wystrzępiona, połatana i strasznie brudna.

Może nie jestem śliczna,
Może i łbach ze mnie stary
Lecz choćbyś świat przeszukał,
Tak mądrej nie znajdziesz tiary.
Możecie mieć meloniki,
Możecie mieć panamy,
Lecz jam jest Tiara Losu,
Co jeszcze nie został zbadany.
Choćbyś swą głowę schował pod pachę albo w piasek,
I tak poznam kim jesteś,
Bo dla mnie nie ma masek.
Śmiało, dzielna młodzieży,
Na głowy mnie wkładajcie,
A ja wam zaraz powiem,
Może w Gryffindorze,
Gdzie kwitnie męstwa cnota,
Gdzie króluje odwaga
I do wyczynów ochota.
A może w Hufflepuffie,
Gdzie sami prawi mieszkają,
Gdzie wierni i sprawiedliwi Hogwarta szkoły są chwałą.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać wam wypadnie tak płonie lampa wiedzy,
Tam mędrcem będziesz snadnie.
A jeśli chcecie zdobyć
Druhów gotowych na wiele,
To czeka was Slytherin,
Gdzie cenią sobie fortele.
Więc bez lęku, do dzieła!
Na głowy mnie wkładajcie Jam jest Myśląca Tiara,
Los wam wyznaczę na starcie!*

Inna historia Harry'ego Pottera Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz