Większość pierwszorocznych Gryfonów oraz Ślizgonów była podekscytowana gdyż dziś popołudni miała odbyć się lekcja latania.
-Nie mogę się doczekać lekcji-jęknęli Harry, Draco, Ron i Ginny
-Spokojnie, jeszcze czas najpierw zjedzcie śniadanie-rzekła Miona zajmując się jajecznicą
Przyleciały sowy, Harry niespodziewając się żadnego listu nie podniósł głowy i to był jego błąd. Dostał w głowę średniej wielkości paczką. Potarł miejsce gdzie uderzyła go paczka i otworzył ją. Najbardziej w oczy rzucał się list na samej górze podniósł go. Zobaczył że pod listem jest mnóstwo słodyczy. List zostawił by go przeczytać, a resztę skrył do torby.
Kochany Harry!
Masz od nas troszkę słodyczy by osłodzić ci trochę życie. Co do tej Katie, zrobimy wykreślankę, Regulus odpada bo Reg miał pewną chorobę przez którą nie mógł mieć dzieci. Więc on odpada. Został tylko... chwila co?! Zostałem tylko ja!! To niemożliwe!! Chyba że... Zapytaj Katie czy nie zna imienia i nazwiska swojej mamy. Dobra pogadamy jak wrócisz na święta wszystko ci wyjaśnię. Aha, zaproś Katie na święta. Jak reszta będzie chciała przyjechać to spoko tu jest dużo miejsca i wolnych pokoji. Odpisz najszybciej jak tylko dasz radę i napisz ile osób przyjedzie, nie licz Weasley'ów i Longbottom'ów bo przyjadą na pewno.
Twój najukochańszy wujek Łapcia
PS: Dora i Remi pozdrawiają Cię i twoich przyjaciół.
Harry schował list do torby i ruszyli na lekcje.
^^^
-Stańcie po prawej stronie miotły, unieście nad nią rękę i powiedzcie "do mnie"-powiedziała pani Hooch nauczycielka lekcji latania.
Wszyscy zrobili co im kazano, lecz tylko jednej osobie wyszło za pierwszym razem (zgadniecie komu?)
-Brawo panie Potter!-powiedziała pani Hooch
Harry uśmiechnął się do swoich przyjaciół. Następnym wyszło bliźniakom Weasley i Draco. Potem reszcie.
-Dobrze, więc na sygnał usiądziecie na miotłach i wzbijecie się maksymalnie dziesięć stóp. Potem lądujecie, zrozumiano?-zapytała pani Hooch, a wszyscy przytaknęli. Neville'owi coś nie wyszło. Podleciał za wysoko i spadł twardo na ziemię.
Pani Hooch podbiegła do niego i pomogła mu wstać.
-Zabieram go do Skrzydła Szpitalnego, a wy nawet nie uważcie się oderwać stóp od ziemii. Bo jak kogoś przyłapie na lataniu to obiecuje że może już zbierać swoje manatki i czekać na pociąg-ostrzegła i odeszła z Neville'm.
Zabini i kilkoro innych ślizgonów zaczęła chichotać. Zabini zaczął krążyć aż zatrzymał się i podniósł coś z ziemii.
-Longbottom chyba czegoś zapomniał-zakpił i pokazał małą piłeczkę którą była przypominajka.
-Oddawaj to-powiedział spokojnie Harry podchodząc do niego.
-Bo co?
-Uwież, wolisz nie wiedzieć, a teraz oddawaj póki jestem spokojny.
-A co jeśli nie? Co może mi zrobić biedna sierotka którą rodzice nie kochali?-niektórzy ślizgoni zaśmiali się lecz po chwili się uspokoili.
-A jak myślisz Zabini? Co może ci zrobić biedna sierotka? No pomyśl chwilę to naprawdę nie boli, choć biorąc pod uwagę jak długo nie używałeś mózgu może odrobinkę zaboleć-odpowiedział Harry ciut przesłodzonym głosem
-Skoro tak to sobie ją weź, lecz pozwól że trochę utrudnię-wsiadł na miotłę i podleciał w górę
Harry tylko na niego spojrzał i po chwili był na tej samej wysokości co poprzedni.
CZYTASZ
Inna historia Harry'ego Pottera
RandomCo by było gdyby Lily i James nie umarli? Syriusz zajął się Harry'm? Remus był nauczycielem w hogwarcie? Voldemort był opętany? Harry widział przeszłość oczami Jamesa? Jeśli chcesz wiedzieć przeczytaj to opowiadanie. *z góry przepraszam za błędy