Rozdział 21

917 45 11
                                    

Tego dnia Harry wstał niezwykle wcześnie. No cóż dziś miał iść na pierwszy rok do Hogwartu. O szóstej był już gotowy więc zszedł na dół lecz i Remus i Syriusz jeszcze spali więc wymyślił im wspaniałą pobudke po której na pewno wstaną. Szybko pobiegł do łazienki i nalał lodowatej wody do miski. Powoli i po cichu poszedł najpierw do pokoju Syriusza. Oblał go wodą z połowy miski i pobiegł do Remusa żeby zrobić to samo.

Bardzo szybko uciekł do swojego pokoju i zamknął drzwi na klucz. Wiedział że jego wujkowie w pośpiechu zapomną różdżek które zresztą im wcześniej wziął by poczuć się trochę bezpieczniejszym.

Usłyszał że Syriusz i Remus szybko podeszli do jego pokoju i spróbowali je otworzyć, ale im nie wyszło.

-Harry! Wyłaź! Nic ci nie zrobimy!-krzyczeli

-Na pewno?!-upewnił sie

-Tak!

-Przysięgajcie!

-Przysięgamy!-usłyszał dwa głosy

Gdy się upewnił wyszedł z pokoju nie mając pewności czy nie wyślą mu wyjca gdy już będzie w szkole ale wolał o tym nie myśleć.

Stanął przed Syriuszem i Remusem.

-Mam nadzieje że nie obudziłeś w ten sposób Dory-rzekł mąż wyżej wspomnianej

-Cioci nie obudziłem bo dopiero co urodziła a wy nie-odparł Harry-I niezapomnijcie że w domu są małe dzieci-dodał

-Widzisz Luniu, Rogasiątko ma już argumenty jak Rogacz-zauważył

-Masz racje Łapciu. I bądźcie cicho bo jak się Teddy i Mia obudzą to Dora mnie zabije. Skoro już nas brutalnie obudziłeś to może oddasz mam nasze różdżki?-zapytał Remus

-Po śniadaniu wam oddam, a poza tym już dziewiąta. W tym czasie musimy zjeść śniadanie wy musicie się przebrać, obudzić ciocie, by z maluchami poszła na peron.

Pokiwała głowami i każdy poszedł zrobić swoje zadanie. Syriusz przebrać się i doprowadzić do porządku, a Remus to co wyżej wspomniany lecz jeszcze obudzić swoją żonę.

Harry zszedł na dół i czekał na swoich wujków i ciocię. Po jakiś dwudziestu minutach przyszedł Syriusz już ubrany w suche ciuchy.

-Ja rozumiem szczeniaczku że jesteś podekscytowany lecz nie musiałeś od razu dolewać mnie wodą-powiedział mu

-Czyli wujka Remusa mogłem?-zapytał chytrze

-Ty coraz bardziej przypominasz Rogacza to wprost niesamowite-mamrotał pod nosem

Gdy Syriusz mamrotał do siebie Remus i Dora zdążyli zjeść na dół. Oboje mieli wory pod oczami co było do przewidzenia. Zresztą Harry i Syriusz też je mieli. Syriusz znacznie mniejsze bo on miał prawie kamienny sen. Harry miał średnie większe od Syriusza, ale mniejsze od młodych rodziców, lecz nie narzekał. Każdego te maluchy wprost rozbrajały samą swoją obecnością.

-Dzień dobry wszystkim-przywitała się młoda matka po tym jak porządnie ziewneła.

-Dzień dobry.

Wszyscy cieszyli się że w domu Black'ów zostały jeszcze przyjazne skrzaty. Stworka Syriusz odprawił od razu gdy przekroczył ten próg pierwszego dnia po śmierci Lily i Jamesa. Tak zostały tylko dwa skrzaty. Błękitka, bo miała lekko błękitną skórę i Gburek który wbrew pozorą był bardzo miłym i przyjaznym strzałem.

-Błękitko i Gburku!-zawołał Syriusz w przestrzeń, chwilkę później usłyszeli ciche "pop".

-Tak sir? -powiedziały równocześnie skrzaty

Inna historia Harry'ego Pottera Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz