Rozdział 48

725 33 8
                                    

-Robi się, tylko jeszcze jedna rzecz-powiedział Harry

Podszedł do Jamesa uważnie przyglądając się dwójce starszych Potterów.

-Tak?-zapytała Lily

-Wujek Syri mówił mi że tata jest animagiem, skoro jesteś Jamesem Potterem, a zarazem moim i Sofii tatą to przemień się-powiedział spokojnie

James spojrzał na wszystkich po koleji, westchnął i wstał. Stanął na środku pokoju i chwilę później w tym samym miejscu stał dostojny jeleń.

-Czyli to prawda-powiedział Harry, a Sofia zaniemówiła

Chwilę później znowu pojawił się James.

-Już nam wierzycie?-zapytał

Wszyscy spojrzeli na siebie i przytaknęli.

-Co się działo? W końcu minęło dziesięć lat-powiedziała Lily

^^^

Profesor Dumbledore przez niektórych znany jako Drops, wybierał się właśnie do szpitala. Dotarł tam i od razu wszedł do izolatki. Ku jego zdziwieniu w sali nikogo nie było, nawet pacjętów. Udał się do pokoju lekarzy. Był tylko jeden z nich, ten co zajmował się państwem Potter.

-W czym mogę pomóc prosze pana?-zapytał gdy wszedł do środka

-Chciałbym zapytać gdzie przenieśliście tych pacjętów z izolatki-powiedział zachowując spokój

-Nigdzie ich nie przenieśliśmy-rzekł lekarz nie odwracając wzroku od dokumentów

-To gdzie są?-zapytał profesor na skraju wytrzymałości. Jak mogli zrobić coś za jego plecami?!

-Obudzili się więc gdy już się upewniliśmy że wszystko pamiętają wypuściliśmy ich-mruknął

-Jak to wypuściliście?-warknął Dumbledore

-Tak to. Obudzili się i wszystko pamiętali, to po co mam ich tu trzymać na siłę skoro ich ciągnęło wyjście-powiedział lekarz
-To czemu mnie nie poinformowano?-zapytał już mocno wkurzony dyrektor

-A czemu mielibyśmy Pana informować? Przecież nie jest pan członkiem rodziny-powiedział spokojnie

-Za kogo ty się uważasz żeby nie informować mnie o stanie Potterów?!-wrzasnął Dumbledore

-Ja?-zapytał zaintrygowany-ja uważam się za tego kim jestem. Czyli za Blacka.

^^^

-Jak to w sierocińcu?-zapytał głośno James, a Lily zakryła usta dłonią

-Tak to, Harry dostał się tu bo sam go wziąłem, a Sofia była u Marleny która po Tej nocy zaniosła ją do Dropsa który dał ją do sierocińca, a wszystkim wymazał pamięć.-powiedział Syriusz

-Jak ten pieprzony przeterminowany Drops mógł dać Sofię do sierocińca i rozdzielić nasze dzieci?!-wrzasnęła porządnie wkurzona Lily

-Ja wiem że jesteś wkurzona, ale to nie zmienia faktu że lepiej żebyś uważała na słownictwo bo tu są dzieci-powiedział Remus

-Jak dowiedzieliście się o Słoneczku?-zapytała

-Przez Katie, Rogasiątko powiedział nam że w jego klasie jest dziewczyna o nazwisku Black. Więc zaprosiliśmy ją na święta i znaleźliśmy sposób by jej siostra Aria też przyjechała. Gdy Rogasiątko powiedział swoje nazwisko Aria zapytała czy jest bratem Sofii. Harry zawołał nas i gdy Aria nam powiedziała, przypomnieliśmy sobie o Słoneczku-wytłumaczył Remus

-Aha, przynajmniej tyle-powiedziała Lily

-James? Czemu tak milczysz?-zapytała Dora

Ale James jej nie odpowiedział. W jego oczach widać było że jest wściekły. Chodził tam i z powrotem po pokoju i patrzył na wszystko niespokojnie.

-James, spokój-powiedziała do niego pani Potter

Harry i Sofia spojrzeli na siebie i kiwneli głowami. Podeszli do swojego taty i przytulili go. James lekko zdezorientowany przytulił swoje dzieci. Wszyscy zauważyli że błyski nienawiści do dyrektora w jego oczach zmalały.

-Czuje się odrzucona-udała smutną Lily

James zachichotał i wraz z młodymi Potterami przytulili Lily.

-Grupowe tuli tuli!-krzyknął Syriusz i przytulił rodzinę Potterów. Reszta roześmiała się, ale dołączyli.

-Dusisz mnie Łapo-wychrypiał James

-Nic ci nie będzie-powiedział, ale lekko się odsunął

-Wszyscy już wyściskani?-zapytała Dora, a gdy wszyscy potwierdzili dodała-to idziemy coś zjeść bo jestem piekielnie głodna

Roześmiali się i przeszli do kuchni oczywiście nie zapominając o Mii i Teddy'm. Postanowili że wspólnie coś przyrządzą, więc osoby poniżej piętnastu lat usiedli przy stole.

-Harry-odezwała się Sofia
-Tak?

-Czyli teraz mamy mamę i tate?-zapytała

Harry zastanowił się chwilkę po czym odpowiedział.

-Tak, teraz mamy i mamę i tatę. 

-Smacznego!-powiedzieli równo dorośli po jakiś trzydziestu minutach stawiając na stole talerz z pierogami.

Wszyscy założyli sobie tyle ile byli w stanie zjeść i zaczęli konsumpcję.

Gdy byli gdzieś w połowie posiłku przyleciała sowa. Usiadła na środku stołu i rozejrzała się uważnie po pokoju. W końcu dała list Jamesowi i odleciała. Nikt nie rozpoznawał pisma z koperty oprócz jednej osoby, która była teraz w stanie głębokiego szoku.

Inna historia Harry'ego Pottera Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz