Prolog

3.9K 117 89
                                    

W pewnym domu w Dolinie Godryka mieszkało pewne małżeństwo z małym dzieckiem. Kobieta właśnie weszła do salonu w którym jej mąż bawił się z ich synkiem.

-James wiem że świetnie się bawicie, ale Harry musi iść do kąpieli-powiedziała

-Za chwilkę Lily-odpowiedział

-Daje wam pięć minut i ani minuty dłużej-powiedziała Lily groźnym głosem

-Dziękujemy. Oboje-odpowiedział James z uśmiechem, a Harry się roześmiał- Widzisz Harry jaką masz wspaniałą mamusie?-podlizywał się

-No no James nie przesadzaj i tak wam nie przedłuże-odparła Lily ze śmiechem

-Warto było spróbować-mruknął James dając dziecko żonie.

Lily wzięła chłopca i poszła z nim na górę, a jej mąż w tym czasie siedział nie wiedząc co ze sobą zrobić.

Siedział tak z pół godziny gdy usłyszał wołanie żony.

-Harry jest już wykąpany a teraz kładę godzinę spać!

-Dobrze!-odkrzyknął gdy usłyszał lekkie pukanie do drzwi-Otworzę!-dodał jeszcze

Kiedy podchodził do drzwi przez szybę w nich zobaczył kto tam stoi i to co zobaczył nie bardzo mu się podobało.

-Lily to on! Uciekaj! Bierz Harry'ego i uciekaj! Ja go zatrzymam!-krzyczał

-Nie umiem! Ktoś musiał zostawić bariery antyteleportacyjne!- odkrzykneła Lily kompletnie przerażona, lecz nie o swoje życie się bała tylko swoich chłopców.

-Schowaj się i Harry'ego- mówił James rozgorączkowany

-Nie zostawię cię-powiedziała płaczliwym głosem

-Nie będę się powatarzał-odparł James

-No dobrze. Kocham cię-odpowiedziała Lily

-Ja ciebie też-pocałował ją krótko i lekko popchnął w stronę schodów.

Poszła na górę do pokoju Harry'ego. Wzięła go na ręce i cichutko mu nuciła.

Na dole Voldemort wszedł już do domu.

Stanął naprzeciwko Jamesa który zorientował się że nie nie ma różdżki.

Zaczął się powoli wycofywać żeby ją wziąć i wtedy Voldemort wypowiedział zaklęcie, które poleciało w stronę Jamesa i gdy miało co już trafić on się przewrócił i uderzył głową o kant stołu i stracił przytomność.

Voldemort poszedł na górę bo pomyślał że zaklęcie trafiło mężczyzne.

Wszedł do pokoju w którym Lily ukrywała się z Harry'm. Kobieta odłożyła dziecko do łóżeczka, a sama stanęła między kołyską a Vodemortem.

-Odsuń się, a puszczę cię wolno-powiedział cicho Czarny Pan

-Oszczędź go, to tylko małe dziecko-mówiła Lily lekko płaczliwym głosem

-Głucha? Odsuń się a przeżyjesz-mówił dalej Voldemort nie dając po sobie poznać że coś mówiła

-Nie. Nie odsune się. To tylko dziecko co on ci zrobił?-spytała Lily

-Ostatnia szansa. Albo cię zabije.-mówił dalej niewzruszony

Lily dalej stał w miejscu więc Voldemort wycelował w nią różdżką, a ona oberwała w ucho.

To było tylko muśnięcie.

Potem różdżką w dziecko, zaklęcie odbiło się i trafiło w tego kto je rzucił, a chłopcu została tylko blizna w kształcie błyskawicy na czole.

Pół godziny później ktoś jeszcze, a był to ojciec chrzestny dziecka czyli Syriusz Black.

Wszedł do kuchni, a tam zobaczył przyjaciela jak myślał martwego, ale nie wiedział że trochę się mylił.

Poszedł na górę i tam zobaczył przyjaciółkę pomyślał że jak zobaczy Harry'ego w tym stanie to się załamie, ale na szczęście zobaczył małego Harry'ego jak siedzi sobie w łóżeczku i patrzy dookała.

Niewiele myśląc wziął dziecko na ręce, wysłał Lunatykowi patronusa że zabiera Harry'ego i żeby przysłał Dumbledore i że ma się nie matwić.

Szybko wyszedł z domu zabierając Harry'ego ze sobą i jego rzeczy.

Godzinę po jego wyjściu przyszedł Dumbledore.

Zobaczył że Lily i James jeszcze oddychają więc zabrał ich w miejsce gdzie w spokoju będą mogli wyzdrowieć.

➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖
Oto prolog trochę długi wiem ale nie wiedziałam jak to opisać krócej.

Inna historia Harry'ego Pottera Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz