Kiedy już wróciłam do domu nie miałam siły na nic.
Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w piżamie.
Odrazu jak się położyłam to usnęłam
*rano*
Wstałam o 6 ponieważ trzeba iść w końcu do tej szkoły... Heh...
Ubrałam dziś zwykłe spodnie i do tego czarny crop-top.
Na śniadanie zrobiłam sobie kanapki z nutellą (nutella życiem).Poszłam do łazienki umyć zęby i uczesać włosy. Uczesałam się w dwa dobierane.
Jeszcze zostało mi się umalować. Zrobiłam tak zwany make-up no make-up.Gotowa wzięłam torbę z książkami i wyszłam. Zakluczyłam drzwi i klucze wrzuciłam do torby. Ruszyłam w kierunku uczelni.
*kilka godzin później*
Jest już szesnasta. W końcu skończyłam lekcje.
Postanowiłam że pójdę do parku się przejść.
Po nie całych 5 minutach już byłam na miejscu. Chodziłam po parku chyba już godzinę, więc postanowiłam już wrócić do domu. Ale ktoś mi w tym przeszkodził, ponieważ zakrył mi oczy i twarz.Próbowałam się wyrwać, ale moje próby na nic. Ugryzłam tą osobę, lecz za chwilę tego pożałowałam, ponieważ jakaś druga osoba mnie uderzyła i straciłam przytomność.
* parę godzin później*
Obudziłam się w jakimś pokoju. Było tu ciemno, ale po kilku minutach się przyzwyczaiłam. Leżałam na jakimś bardzo nie wygodnym łóżku.
Ten pokoik był bardzo mały ,bo ledwo mieściło się tutaj łóżko i mała szafka.
Po między szafką a łóżkiem było chyba kiedyś okno.
Mówie chyba bo było zamurowane to ,, okno,,.Zaczęłam się drzeć, żeby mnie wypuścili. Ale to był bardzo zły pomysł, bo przyszedł jakiś mężczyzna i zacytuję:
,, - Jak się nie zamkniesz to zrobimy coś tobie i twojemu chłoptaśowi"
( Uuu jakie groźby~ autorka)
Więc nie zostało mi nic oprócz siedzenia i obmyślania jak tu by uciec...
*POV. Janek*
Nudziło mi się, przez cały dzień. Nie mogłem pojechać do Leny bo ma zajęcia. Ale kończy o 16 czyli za 10 minut.
Postanowiłem że pojadę do niej o 17, bo wcześniej nie mogę.
Muszę załatwić sprawy dotyczące nowej płyty.* 2 godziny później*
Stoję pod drzwiami Leny, ale nikt ich nie otwiera. Dzwoniłem do niej chyba już z 15 razy. Ale nikt nie odbiera...
Nagle poczułem jak telefon mi wibruje w kieszeni...
Spojrzałem na ekran z nadzieją że to Lena...
Ale się myliłem...
To był numer nie znany...
Postanowiłem odebrać może to Lena...
Kolejny raz się pomyliłem...- Halo? - powiedziałem do telefonu.
- Mamy twoją dziewczynę, więc mamy nadzieję że oddasz nam to co zabrałeś... - powiedziała to dobrze mi znana osoba
- Nie róbcie jej nic zrobię wszystko- powiedziałem przerażony- tylko błagam... Nie róbcie jej nic...
- Dzisiaj możemy ją odstawić do domu... Ale pod dwoma warunkami... - powiedział.
*POV. Lena*
*3 dni później*Siedziałam na łóżku, kiedy nagle ktoś wszedł do pomieszczenia.
- Wstawaj! Idziemy! - powiedział dużo wyższy mężczyzna odemnie.
Oczywiście zrobiłam to co kazał. Wstałam i podeszłam do niego. On wyszedł z pokoju, a ja ruszyłam za nim.
Wyszliśmy przed opuszczoną fabrykę...
Mężczyzna kazał mi wsiąść do czarnego samochodu...
Szczerze? Bałam się i to bardzo...Po 10 minutach jazdy autem, byliśmy pod moim domem.
Trochę (bardzo) się zdziwiłam.
Facet kazał mi wysiąść zrobiłam to jak zwykle posłusznie. A on tak poprostu odjechał bardzo dziwne...Szybko weszłam do budynku, żeby przypadkiem się nie rozmyślił.
Na całe szczęście pod wycieraczką miałam klucz. Musiałam go wziąć , bo mi zabrali torebkę.Kiedy weszłam do mieszkania, odrazu wzięłam gorącą kompiel. Nadal byłam przerażona. Po godzinnej kompieli ubrałam się w piżamie.
Wyszłam z łazienki i ruszyłam w stronę mojego pokoju, ponieważ tam miałam telefon. Bo akurat tego dnia (porwania) nie miałam przy sobie telefonu. Włączyłam go i odrazu zadzwoniłam do Janka.1 sygnał...
Nie odbiera
2 sygnał
Nie odbiera
3 sygnał
Odebrał w końcu.
-Halo Janek?! - powiedziałam do telefonu.
- Nie dzwoń do mnie już nigdy...
Zmieniam numer i się przeprowadzam...
Nie chce mieć nic z tobą wspólnego... - kiedy skończył mówić rozłączył się tak poprostu...Nigdy go już nie zobaczę, straciłam go... Na zawszę... Co się stało przecież przed porwaniem wszystko było dobrze... A teraz... Pewnie mnie nie kochał... To był tylko żart... Nie... To nie może być prawdą... To tylko głupi sen...
Zaczęłam płakać... Siedziałam na łóżku i płakałam... Przez jedno zdanie... Przez jedną osobę...
Dzwoniłam do niego 100 razy, ale nie odbierał...
Ciągle płakałam, nie mogłam przestać. Ale po kilku minutach usnęłam.
_______________________________________
Rozdział napisany dzięki zyrafka_09
Mam nadzieję że rozdział wam się podobał...
707 słów
CZYTASZ
Wrangler | Otsochodzi
Fanfiction• Ona zwykła dziewczyna z Krakowa, fanka Otsochodzi... •On sławny raper idol wielu osób w tym dziewczyny... "...- Musimy się rozstać... Przepraszam... Kocham cię, ale niestety tak się stało. Klucze zostaw pod wycieraczką. - powiedziałam to wychod...