Podczas jazdy na prawdopodobnie zasnęłam, bo gdy się obudziłam Janek niósł mnie już do mieszkania Bartka.
Bardziej się w niego wtuliłam i powiem szczerze że nawet był wygodny.Nie chciałam jeszcze wracać do tego świata, więc znów zamknęłam oczy i poszłam spać. Po chwili usłyszałam stukanie do drzwi, a dalej nie pamiętam, bo odpłynęłam.
*•*•*•*
Obudziłam się na miękkim materacu, w tych samych ciuchach co, wczoraj byłam na spotkaniu z Jankiem.
Chciałam jeszcze poleżeć, ale ktoś mi w tym przeszkodził.- Witam śpiącą królewnę. - powiedział śmiejąc się blondyn.
- Ale mnie głowa boli, jak bym wypiła wczoraj z 2 litry sama. - powiedziałam siadając, ale zaraz tego pożałowałam bo zebrało mi się na wymioty.
Szybko pobiegłam do łazienki, na całe szczęście zdążyłam. Po tej jakże ciekawej porannej czynności umyłam zęby by zabić nie miły smak.
Wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni gdzie przy blacie stał Bartek, który kroił pomidora.
- Mm robisz śniadanie? - bardzo ładnie pachniało - Tylko nie spal wody.
Oboje się zaśmialiśmy, bo wiedzieliśmy jakie Bartek miał umiejętności kucharskie.
- No dzięki, ale kroić pomidory to potrafię. - powiedział prawie przejeżdżając sobie nożem po palcach.
- Właśnie widać. - powiedziałam śmiejąc się.
- Janek kazał ci przekazać że jest w hotelu i przyjedzie tutaj o 12 po ciebie. - powiedział uśmiechając się do mnie. - No to jak będzie mały Janek czy jak mu dacie na imię? Tylko błagam najpierw wpiszcie w wordzie to imię żeby nie skrzywdzić dziecka.
On to ma pomysły.
- Skąd wiesz że to będzie chłopiec? - zaśmiałam się - Ale rozważę to imię.
Powiedziałam to i poszłam do walizki po ciuchy. Chyba dzisiaj założę coś innego niż dresy.
Wzięłam czarne spodnie z wysokim stanem i kórtką biała koszulkę.
Ubrałam się w te rzeczy i uczesałam włosy w dwa dobierane warkocze.
PPostawiłam na lekki makijaż i nałożyłam trochę korektora i pudru, zrobiłam kreski i pomalowałam rzęsy.
Powiem że nawet ładnie wyglądam.Wróciłam do chłopaka który skończył przygotowywanie śniadania i razem zjedliśmy kanapki.
- Co ty powiesz na to żeby coś obejrzeć? - zapytał blondyn, który już zjadł swoją porcje.
- Okej, tylko wytłumacz jakim cudem ty to tak szybko zjadłeś! - zapytałam kończąc swoją pierwszą kanapkę.
- Ma się ten talent. - powiedział puszczając mi oczko i klepnąc się po brzuchu. Co w połączeńu wyglądało komicznie.
- Dobra, dobra co oglądamy?
*•*•*•*
Po obejrzeniu dwuch odcinków serialu, zadzwonił dzwonek do drzwi.
- To pewnie Janek, pójdę otworzyć. - powiedziałam i poszłam otworzyć chłopakowi.
- Hej, skarbie - powiedział Janek całując mnie na powitanie - ładnie wyglądasz.
- A ja też ładnie wyglądam? - zapytał Bartek wyskakując z salonu, robiąc bardzo ponętne pozy.
- No oczywiście, gdybym był dziewczyną odrazu bym cię brał. - wybuchliśmy wszyscy śmiechem.
Takie życie wariatów.
- To co zabieram cię do Warszawy, mała. - powiedział a mi zrobiło się trochę smutno.
- Eh... Skoro tak, No tak o co idę po swoje rzeczy. - powiedziałam idąc po kosmetyki z łazienki.
Spakowałam je do walizki, tak samo jak inne moje rzeczy które znajdowały się w tym mieszkaniu.
Kiedy już skończyłam odstawiłam walizkę pod drzwi. Poszłam do salonu gdzie siedzieli chłopaki i rozmawiali o czymś.
- Jak ja nie lubię pożegnań. - powiedział blondyn.
- Ja też a tym bardziej z tobą. - powiedziałam i przytuliłam się do przyjaciela.
- Będzie mi cię znowu brakować. - powiedział smutno - z kim będę oglądać netflixa?
- Jak chcesz to możesz wpadać kiedy chcesz do Wawy. - powiedziałam i oderwałam się od torsu chłopaka.
- No muszę kiedyś wpaść - powiedział i pocałował mnie w policzek. - To pa.
Chłopaki się pożegnali i już wyszliśmy od Bartka. Wsiedliśmy do auta i jechaliśmy w kierunku Warszawy.
_________________________________________
O to rozdział na dobranoc ♡
Jutro postaram się dodać kolejne rozdziały ♡
CZYTASZ
Wrangler | Otsochodzi
Fiksi Penggemar• Ona zwykła dziewczyna z Krakowa, fanka Otsochodzi... •On sławny raper idol wielu osób w tym dziewczyny... "...- Musimy się rozstać... Przepraszam... Kocham cię, ale niestety tak się stało. Klucze zostaw pod wycieraczką. - powiedziałam to wychod...