2.(2)

91 8 8
                                    

- Nie rozumiesz, że ja ciebie nie?

Nie ładnie tak kłamać.

Janek na szczęście nie zdążył nic odpowiedzieć, bo koło nas stanęło auto jednego z kolegów chłopaka.

- Jedziesz z nami do klubu? - zapytał się szatyna.

Janek spojrzał się na mnie i przybliżył się chciał mnie przytulić, ale odepchnęłam go.

Kolejny raz. Niech lepiej odejdzie z mojego życia. Nie chce rozdrapywać ledwo zagojonych ran.

Szatyn spojrzał się na mnie ostatni raz i wsiadł do samochodu. Po kilku sekundach już ich nie było.

Zostałam sama, przyznam że trochę się bałam. Ale ruszyłam pewnym krokiem w stronę przystanku.

~°~°~°~

- Przydały by ci się wakację. - powiedziała Nastka.

- Też tak sądzę. - odpowiedziała Karolina jedząc swoje frytki.

- Chciała bym, ale mam wykłady w tygodniu, a w weekendy muszę się uczyć. - powiedziałam.

- Chyba jak sobie raz odpuścisz naukę to się nic nie stanie. - powiedział Bartek.

- No nie wiem. Ale nawet jak bym miała pojechać to gdzie? Wszędzie już nie ma miejsc.

- O to się nie bój, my wszystko załatwimy. Ty się tylko spakuj i bądź gotowa w piątek po wykładach. - powiedziała szybko Nastka.

- Niech wam będzie...

Westchnęłam i wstałam od stolika tak jak wszyscy.
Podchodziliśmy jeszcze chwile po galerii, a potem każdy poszedł w swoją stronę.

Ledwo co doszłam do przystanka a już zaczęło lać. Stałam ścisnięta z innymi ludźmi pod dachem z dobre 10 minut, a deszcz dalej nie ustawał. Połowa osób zaryzykowała i wyszła z pod dachu, żeby skryć się gdzieś indziej.

Nagle podjechało znane mi dobrze auto. Kierowca opuścił powoli szybę.

- Wsiadaj podwioze cię. - powiedział chłopak.

- Nigdzie z tobą nie będę jechać. - odpowiedziałam chłodno.

- Jak sobie chcesz twój autobus miał awarie, a następny z tego co wiem będzie za godzinę. - powiedział z zwycięskim uśmiechem na twarzy.

- No dobra, poczekaj!

Niech to będzie ostatni raz jak mu uległam.

Szybko wybiegłam z pod dachu, by zaraz się znaleźć w samochodzie szatyna.

- Przemyślałaś to co ci wczoraj powiedziałem? - zapytał z nadzieją w głosie. - Dasz mi drugą szansę? Naprawdę się zmieniłem.

- Przykro mi, albo i nie ale odpowiedź brzmi nadal nie. - odpowiedziałam. - Nie chce mieć kolejny raz złamanego serca, nie chce znowu cierpieć.

- Nie będziesz, zaufaj mi.

- Przepraszam Janek, ale nie.

Powstrzymywałam się jak tylko mogłam, żeby się nie rozpłakać.

- Ale...

- Nie ma żadnego "ale". Nie i koniec.

Resztę drogi przejechaliśmy w ciszy, było to lepsze niż jakakolwiek rozmowa z nim teraz. Czas mijał bardzo wolno, co mnie bardzo irytowało.

- Już jesteśmy. - powiedział chłopak.

- Okej dzięki za podwózkę.

Chciałam już wysiąść, ale szatyn zablokował drzwi.

- Jest jeszcze jakaś szansa dla nas? - zapytał patrząc się prosto w moje oczy co doprowadziło mnie do szaleństwa.

- Nie wiem, a teraz mogę już wysiąść?

Nic nie odpowiadając odblokował drzwi. Gdy wysiadłam kątem oka widziałam, że chłopak zły na siebie wali w kierownicę.

Chciałabym umieć mu ponownie zaufać. Ale nie chce kolejnych bolesnych ran.

Wrangler | Otsochodzi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz