Wstałam z samego rana. Godzina 6, a mój zegar biologiczny zakazuje mi spać.Od razu wstałam i poszłam do łazienki. Po drodze zabrałam jakieś losowe spodenki i koszulkę.
Umyłam zęby, uczesałam włosy i poszłam na śniadanie do hotelowej restauracji.
Śniadanie standardowe jak w każdym hotelu.
Dzisiaj postawiłam na lekkie śniadanie, aby nie obżerać się na wspaniały dzień.
Po zjedzeniu śniadanie wróciłam się do pokoju po plecak i wyszłam.
***
W ten dzień nie robiłam nic ciekawego i czułam się z tym dobrze.
Poszłam na spacer, poznałam nowe osoby, z którymi nie będę miała kontaktu ponieważ tak jak szybko się pojawiły, tak szybko zniknęły, spotkałam się także z Szymonem, aby dał mi bilety, za które zapłaciłam.
Po powrocie do hotelu zdrzemnęłam się na 30 minut. Po tych 30 minutach wstałam i musiałam po raz kolejny dzisiaj iść się ogarnąć. Uczesałam włosy i... i tyle wystarczyło. Jedyne co jeszcze musiałam zrobić to przemoc twarz zimną wodą.
Zobaczyłam na zegarek. Godzina 17. Trzeba się przygotowywać na koncert!
Napisałam Szymonowi pytanie, o której się spotkamy koło klubu w którym Alan ma wystąpić. Odpisał mi że tak koło 18 będzie najlepiej.
Poszukałam mojego czarnego sportowego komina z 4F. Ubrałam się cała na czarno i wyszłam z hotelu. Słuchając muzyki myślałam co zrobić gdybym się spotkała z Alanem. Co mu powiedzieć, co zrobić, jak zareagować?
***
Przyszłam pod klub punktualnie. Zaczęliśmy umacniać nasz kontakt.
Zauważyłam że o godzinie 18.20 nikogo nie ma, jestem tylko ja i Szymon. Dziwne... No cóż... Poczekaliśmy 20 minut i ochroniarze zaczęli wpuszczać na sale. Przez te 20 minut przyszła masa osób. My byliśmy przy samych bramkach.
***
Bawiliśmy się wspaniale. Usłyszeć muzykę na żywo, a w telewizji czy radiu jest o wiele lepsze. Na koncercie możesz tą muzykę wręcz poczuć. Tańczyłam, śpiewałam i nagrywałam snapy. Bawiłam się jak nigdy. Nie obchodziło mnie, że mogłam wyglądać jak psychofanka.
Spełniło się moje marzenie. Spotkanie Alana Walkera czyli mojego idola. W tedy nic więcej nie było mi potrzebne do szczęścia.
Dużo osób wyszło z klubu, ale ja zostałam. Czekałam aż młody DJ wyjdzie zza kulis i może uda mi się zrobić z nim zdjęcie. Może... Miałam taką nadzieję.
Nie myliłam się. Minęło jakies 10 minut i Alan przyszedł do fanów. Byłam tam ja, Szymon i 4 inne osoby. Każdy zrobił sobie zdjęcie, wziął autograf i poszedł. Każdy, oprócz nas.
Zaczęłam rozmawiać z Alanem. Dlaczego? Sama nie wiem. Jakoś tak miałam przeczucie, że muszę z nim porozmawiać.
Rozmawialiśmy o muzyce i paru innych rzeczach. Jakoś tak nasunął mi się pomysł żeby powiedzieć mu o tym, że jest jedną z najważniejszych osób w moim życiu.
-- Alan...
-- Tak? -- uśmiechnął się.
-- Bo... Póki mam okazję, chciałabym ci powiedzieć, że jesteś jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Zmieniłeś moje życie o 180° co było pozytywnym kopniakiem, aby coś ze sobą zrobić. -- powiedziałam prawie na jednym wdechu.
Alan uśmiechnął się i mnie przytulił. Widać było, że zrobiło mu się miło.
Od słowa do słowa i doszło do tego, że zaczęliśmy ponownie temat muzyki, ale tym razem o mnie i o mojej twórczości. Miłe było jego zachowanie. Miłe było to, że się mną zainteresował. Pytał się mnie ile czasu już się tym zajmuje. Kto lub co mnie zainteresowało... Odpowiedź prosta - on.
Nie udawał zdziwionego. Pewnie co druga osoba odpowiada mu, że jest jego inspiracją.
Słyszałam, że wołali go zza sceny, ale ten nie chciał do nich iść. Od kiedy zaczęliśmy rozmawiać minęło 30 minut. Zaprosił mnie na Facebooku żeby mieć ze mną jakiś kontakt i zniknął za drzwiami, a my wyszliśmy z klubu, który zapamiętam do końca życia.
Zaufał mi... Wzbudziłam jego zaufanie. To było dla mnie najważniejsze.
-----------
Hejka wszystkim. Taki bonusik na święta - dodatkowy rozdział.
CZYTASZ
Lonely Traveller // Alan Walker ✓ Zakończone ✓
FanfictionWakacje, piękny czas. Wyjazdy, wycieczki, nowe znajomości. Na to właśnie liczy Julia. Młoda dziewczyna, która kocha podróżować i zajmować się muzyką. Na oderwanie od rzeczywistości postanawia wybrać Norwegię kraj, do którego zawsze chciała polecieć...