Rozdział 4: Marzenie spełnione?

456 32 31
                                    

Czekałam i czekałam. Mija godzina 16, 16.10, 16.20... Ciągle go nie ma! Zgubił się po drodze? Włączyłam telefon i już miałam pisać do Szymona gdy ten podszedł do mnie.

-- Hej, przepraszam, że tak długo, ale poszedłem nie w tą uliczkę. -- tłumaczył się.

-- Hej, okej. To czemu chciałeś się spotkać?

-- Tak poprostu się spotkać, ale mam jedną sprawę.

-- Czyli jednak... Mów o co chodzi.

-- Widzę, że jesteś fanką Alana Walkera.

No tak miałam ubraną jego bluzę... -- pomyślałam.

-- Chciałabyś iść ze mną na jego jutrzejszy koncert? -- kontynuował.

-- Emm... -- zaniemówiłam, chciałam kupić te bilety wcześniej gdy wiedziałam, kiedy będę w Norwegii, ale bilety rozeszły się w mgnieniu oka -- Chętnie! A ile kosztuje jeden?

-- Pozniej się rozliczymy bo i tak nie mam ich przy sobie. -- uśmiechnął się.

-- A dlaczego właściwie sprzedajesz? -- zapytałam z ciekawości.

A co jak one są podrobione?

-- Miałem iść z koleżanką, ale ona jednak nie może iść -- wydał się smutny gdy to powiedział.

Może to była jego dziewczyna?

-- Dobra, nie wnikam w tę sprawę. To twoje prywatne życie.

Zapadła chwila ciszy. Nie wiedziałam o czym mam z nim rozmawiać. Znaliśmy się od kilku godzin a rozmawialiśmy łącznie około półtora godziny. Nagle jednak Szymon mi przerwał moje jakże zacne rozmyślenia.

-- To może pójdziemy gdzieś? -- zaproponował.

-- A gdzie chciałbyś?

-- Szczerze? Nie wiem. Tak tylko powiedziałem.

-- Dobra, dobra to może... Przejdziemy się przez miasto? Tak poprostu.

-- Spoko, idziemy.

Wstaliśmy i oddaliliśmy się od naszego miejsca postoju. Jakoś tak gdy szliśmy rozmowa coraz bardziej się kleiła. Podejrzewam, że gdybyśmy byli w Simsach nasz pasek znajomości sięgał by połowy.

Rozmawialiśmy o książkach, filmach, muzyce kończąc na jedzeniu. Dowiedziałam się, że lubi czytać kryminały, podobnie tak jak ja.

***

-- Ja już muszę iść. -- wstał jak jakiś czas później siedzieliśmy w tym samym parku -- miło się rozmawiało. Do zobaczenia jutro. Koło 12 możemy spotkać się w mieście.

-- Okej. Do zobaczenia!

-- Do zobaczenia!

Odszedł w swoją stronę, a ja wstałam i poszłam w przeciwną. Po drodze trochę rozmyślałam o koncercie. To było super uczucie. Znasz kogoś nawet nie jeden dzień, a on oferuje ci bilety.

Spadł mi jak grom z jasnego nieba.

***

Weszłam do hotelu. Wyciągnęłam kartę i otworzyłam drzwi. Po wejściu do pokoju i położyłam się na łóżku. Włączyłam telewizor.

Po około 15 minutach szukania czegoś na kanałach uznałam, że pójdę się wykąpać, bo nie mogłam znaleźć nic ciekawego. Wyłączyłam telewizor, pilot rzuciłam na łóżko i zabrałam ubrania z walizki.

Jeszcze raz upewniłam się, że drzwi są zamknięte i weszłam do łazienki.

***

Kiedy po 20 minutach pobytu w łazience wyszłam i spojrzałam na telefon zobaczyłam, że jest godzina 20.

Tak szybko? Jak? Przecież spotkałam się z Szymonem o 16.30, nie rozmawialiśmy długo. Chociaż nie, może trochę długo jak wyszłam z parku około godziny 18.30, a zanim przyszłam do hotelu to minęło trochę czasu...

Przejrzałam Instagrama, Facebooka i te inne social media. Zrobiłam zdjęcie na Snapchacie i wysłałam po raz kolejny na dni do znajomych. Grzechem byłoby tego nie uwiecznić w obiektywie.

-- Muszę się jeszcze rozpakować... -- powiedziałam sama do siebie -- zrobię to jutro. Nie chce mi się. -- mruknęłam.

Poszukałam ładowarki do telefonu, połączyłam go, zasłoniłam zasłony i poszłam spać. Czułam, że to będzie długa i relaksacyjna noc.

-----------

Hejka czytelnicy!

Niedługo święta! Chciałabym życzyć wam wszystkim wesołych, rodzinnych świąt, bogatego gwiazdora i szczęśliwego nowego roku, żeby wszystko co chcecie wam się spełniło!

Lonely Traveller // Alan Walker ✓ Zakończone ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz