Rozdział 36: Tęsknota daje swe znaki.

299 22 41
                                    

Kilka dni później

Przez te kilka dni nic się nie wydarzyło. Dosłownie. Wiało nudą. Alan wyjechał na kilka koncertów więc się z nim nie widziałam. Siostra poleciała wczoraj do domu. Zostałam sama w Bergen. Urlop mi się skończył więc wróciłam do wcześniej podjętej pracy.

Może odpoczęłam, a może nie... Nie wiem... Moje rozmyślenia przerwał mi Alan, który wszedł do biura podróży. W pierwszej chwili go nie zauważyłam, bo byłam skupioną na ekranie komputera. Byłam pewna, że to następny klient przyszedł wykupić jakiś lot, a ja byłam zajęta zbieraniem informacji o miejscach, które zostały mi przydzielone na najbliższą wycieczkę.

-- Julia! -- krzyknął.

Powoli spojrzałam na górę. Uśmiechnęłam się i podeszłam go mocno przytulić.

-- Co ty tu robisz? Miałeś wrócić jutro. Co z dzisiejszym koncertem?

-- Nie miałem mieć dzisiaj koncertu. Ten dzień chcieliśmy zostać i poszlajać się na mieście, spędzić trochę czasu z ekipą.

-- To dlaczego wróciłeś? -- odeszliśmy kawałek od wejścia.

-- Menager musiał wracać żeby coś załatwić. Nie ważne. -- uśmiechnął się i wsadził ręce do kieszeni.

Wróciłam za wysokie biurko kontynuując swoją prace przy laptopie. Zależało mi, aby mieć jak najmniej pracy w hotelu. Alan oparł się o biurko i wpijał swój wzrok na mnie.

-- Co? -- uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego.

-- Jedną wycieczkę do restauracji z tą panią.

-- Nie oferujemy takich. -- puściłam mu oczko.

-- Może czas zacząć? -- przysunął się żeby mnie pocałować, ale ja go odsunęłam -- co robisz? -- zapytał.

-- Nie chce wylecieć. Dobrze tu płacą i lubię tę robotę, a szef zabrania okazywania sobie uczuć w pracy a tym bardziej romansów. Jedynie mogę cię przytulić.

-- Mogę iść z nim pogadać. -- pokazał na drzwi od biura szefa i odwrócił się żeby iść w ich stronę.

-- Nie. -- pociągnęłam go za rękę tak, że uderzył się o moje stanowisko pracy. Zaśmiałam się.

-- Dlaczego? Może zmieni zdanie jak pogadam z nim i...

-- Nie musisz. Zaraz kończę. -- przerwałam mu -- poczekaj tu i pójdziemy gdzie chcesz.

-- Gdzie chce? -- zrobił sprośną minę.

-- Poprostu tu poczekaj. -- przewróciłam oczami.

Zapukałam do drzwi szefa i weszłam do środka.

-- Przepraszam, mogę już wyjść do domu? Plany wycieczek mam w pierwszej szufladzie mojego biurka, może pan zobaczyć. Całą resztę zadań też zrobiłam i mam zapisane na laptopie. Jutro dam panu pendrive, bo dzisiaj zapomniałam wziasc go z hotelu.

-- Dzięki. -- uśmiechnął się -- jutro dostaniesz wypłatę.

-- Okej, to mogę iść?

-- Tak.

W tle słyszałam jak ktoś krzyczy 'Alan Walker' wyszłam zobaczyć o co chodzi. Zobaczyłam grupkę fanów, którzy robili sobie z nim zdjęcia i zbierali autografy. Stałam pod ścianą, tak aby oni nie wypytywali mnie czy go znam.

-- Dlaczego jesteś w biurze podróży? -- zapytała jedna dziewczyna.

-- Przyszedłem zobaczyć czy są jakieś fajne wycieczki. Często korzystam z tej firmy. Polecam ją. -- odpowiedział jej Alan.

Lonely Traveller // Alan Walker ✓ Zakończone ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz