Rozdział 10: Wymarzone spotkanie.

424 29 24
                                    

13.20

--Hejka! -- zobaczyłam chłopaka, który zmierzał w moją stronę.

-- Hej -- odpowiedziałam ze spokojem.

Opanuj emocje...

-- Co tam? Jak nocka minęła? Nie obudziłem cię SMSem? -- zapytał gdy siadaliśmy na ławeczce, która była obowiązkowym punktem rozmów.

-- Nie, jeszcze nie spałam. Musiałam się ogarnąć żeby wyglądać dzisiaj jak człowiek. -- uśmiechnęłam się. Stresowałam się jak w szóstej klasie podstawówki gdy musiałam recytować wiersz przed całą szkołą.

-- Nie przesadzaj nie jest tak źle, zawsze mogło być lepiej, ale jak poszłaś spać o 2 to...

--Dzięki wiesz! -- naskoczyłam na niego.

-- Co? -- powiedział zmieszany.

Chyba nie zrozumiał... Jula, Jula... Nie kompromituj się.

-- Nic... A ty? Do której nie spałeś?

-- Ja? Hmm... 3? Dobra, chciałem się spotkać bo tak jak mówię, jesteś moją fanką, ale tak jakoś nie masz obsesji i nie rzucasz się na mnie. Poza tym rozmawiasz normalnie jak dorosły człowiek. A do tego chciałbym z tobą pogadać o twojej muzyce.

Mam obsesję, jesteś moim idolem, ale jakoś się zachowam i nie rzucę się na ciebie łamiąc ci kark od mojego ciężaru.

-- No wiesz... Czasami tak jest. Chyba że chcesz to mogę się na ciebie rzucić.

-- Nie musisz. -- uśmiechnął się i wyciągnął ręce w geście zablokowania mi tej możliwości.

***

Rozmawialiśmy jakiś czas. Dłuższy czas... 3 godziny... Rozmowę przerwał nam telefon od siostry.

Musi teraz dzwonić...

-- Hej Julka! Co tam? Ja już po pracy.

Pokazałam Alanowi żeby siedział cicho i się nie odzywał ani słowem. Nie miałam zamiaru się później jej tłumaczyć jak to możliwe, że się spotkaliśmy. Zrobię jej niespodziankę.

-- Hej, u mnie? Ja siedzę sobie w parku i... Nic nie robię.

-- Cos się stało? Dziwnie mówisz.

-- Co? Nie, wszystko okej. Po co dzwonisz? -- dopowiedziałam ostatnie słowa w miarę szybkim tempie.

-- Tak sobie, pogadać.

-- Znaczy bo ja akurat teraz tak średnio mam czas.

Błagam wymyśl coś... Mózg pracuj.

-- A co robisz? Mówiłaś, że jesteś w parku.

-- No tak, ale...

-- Kto tam? -- Alan się odezwał.

Super... Dzięki Alan, nie umiesz usiedzieć cicho?!

-- Kto to był? Julia z kim ty tam się spotykasz? -- zaczęła wypytywać bardzo podejrzliwie.

-- A nikt, kolega. Taki jeden...

-- Jaki kolega? Przedstawisz mi go?

-- Może kiedy indziej. Ja naprawdę nie mam czasu, zadzwonie do ciebie...

Alan wyrwał mi telefon. Chciałam mu go zabrać, ale był wyższy więc jak wstał i wziął telefon trzymając go w dłoni, którą uniósł jak najwyżej się da, nie mogłam go dosięgnąć.

Stanęłam na ławce, ale nawet to nie pomogło bo odsunął się na połowę chodnika. Miałam ochotę rzucić się na niego i mu poprostu wyrwać ten telefon, ale tego nie zrobiłam, bo uznałam, że to dziwne rzucać się na chłopaka którego zna się od 3 godzin. Chociaż... Fajnie nam się gadało... Rozmawialiśmy na wiele tematów...

Jednak 3 godziny znajomości i fakt, że jest osobą sławną to wykluczały.

-- Hej kto tam?

-- Siostra Julki, a ty to?

-- Alan Walker. -- powiedział z takim spokojem jakby nic się nie działo i jakby w cale przed chwilą nie wyrwał mi telefonu z ręki.

-- Ooo! Wiedziałam, że kłamie! Dlaczego masz jej telefon? Czekaj... Alan?! Alan Walker?!

-- Tak jakoś wyszło. No to ja.

-- Co ty robisz z jej telefonem? Skąd go masz... Jak ty... Czy wy jesteście razem?

-- Nie! Poprostu się znamy. -- patrzałam na Alana jak na debila bo nie wiedziałam o co chodzi. Mogłam wywnioskować coś z rozmowy tylko po kilku zdaniach chłopaka.

Tłumaczył jej skąd się znamy i co robimy.

Po chwili jednak podszedł do mnie i oddał mi telefon.

-- Proszę, skończyłem rozmawiać z Twoją siostrą.

-- Dzięki -- przewróciłam oczami i sztucznie się uśmiechnęłam. -- Co mu nagadałaś?

-- Twoja siostra? Nic mi nie nagadała! -- wtrącił się Alan.

-- Nie ciebie się pytam. -- uśmiechnęłam się a on odwzajemnił uśmiech. To było słodkie.

-- Julia, nic mu nie powiedziałam! Znasz mnie.

-- No właśnie znam...

-- Dobra leć do swojego chłopaka nie zabieram wam czasu.

-- On nie jest moim chłopakiem!

-- Jeszcze... -- Agnieszka zaczęła sie śmiać. Uwielbiała mi dokuczać.

-- Pa!

Rozłączyłam się bez słowa z jej ust.

-- To jak, chcesz zdjęcie z tym sławnym Alanem Walkerem twórcą Faded?

-- Jak chcesz. -- uśmiechnęłam się -- cudem jest to, że ze sobą rozmawiamy...

-- Daj telefon. -- zignorował moją wypowiedź.

Dałam mu telefon. Zrobiliśmy kilka zdjęć. Nagle Alan przyciągnął mnie do siebie i zrobił zdjęcie, które wyglądało jakbym się do niego przytulała.

-- Alan! -- wyrwałam się. -- Co ty robisz?

-- Zdjęcia.

-- A... Ale to pewnie wygląda jakbyś mnie dusił!

-- Nie, patrz. -- pokazał mi zdjęcie.

-- Jak to nie?

-- Jejkuu nie znasz się na żartach? Od tego zdjęcia świat się nie zawali... A poza tym wyszłaś na nim słodko.

Czułam jak się rumienie. Idol powiedział mi takie coś? Sam mnie przytulił? Ja chyba śnie.

-- Mhm... -- nie wiedziałam co mam powiedzieć. Z jednej strony byłam wkurzona, a z drugiej byłam szczęśliwa, że mam takie zdjęcie, na którym wyglądamy jakbyśmy się przytulali. Zawsze o takim marzyłam.

-- Zadowolony, że zrobiłeś takie zdjęcie? -- mówiłam z sarkazmem uśmiechając się szeroko.

-- Bardzo. -- uśmiechnął się. -- Wiesz co?

-- Nie wiem.

-- Czuje się jakbyśmy znali się od dzieciństwa. Jak rodzeństwo czy dobrzy przyjaciele.

-- Może jestem twoją zaginioną siostrą, albo koleżanką, z którą przyjaźniłeś się w dzieciństwie? -- zaśmiałam się.

-- Może...


Lonely Traveller // Alan Walker ✓ Zakończone ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz