Rozdział 41: Wypadek.

319 17 134
                                    

-- Chcesz zamówić pizzę? -- zapytał chłopak.

-- Jejku Alan... Przez ciebie będę jeszcze grubsza. -- zaśmiałam się idąc w kierunku, kuchni nadal mając z tyłu głowy sytuację, która zdarzyła się przed chwilą. Może to nie jest nic bardzo krępujące, ale ja jestem bardzo wstydliwa i nieśmiała, więc dla mnie to JEST krępujące.

-- Nie jesteś i nie będziesz. -- poszedł za mną i oparł się o blat w kuchni.

-- Nie?

-- Nie. Zawsze kiedy będziesz u mnie dostaniesz to czego chcesz. -- uśmiechnął się, a ja opuściłam głowę -- Co jest? -- zapytał chłopak.

-- W niedziele wyjeżdżam. -- odpowiedziałam nie patrząc na chłopaka.

-- Dzisiaj jest czwartek. Mamy jeszcze dwa dni. Trzeba je wykorzystać jak najlepiej!

-- Trzy. Samolot mam w niedzielę wieczór. Jednak mogę zostać dłużej... Nie potrzebują mnie na dzisiaj i tak by mnie nie wpuścili.

-- To jeszcze lepiej. -- dotknął mojego podbródka i uniósł moją głowę -- nie bądź smutna.

-- Ja nie chce wracać do Polski. Tam wracają wspomnienia, a poza tym Agata... Ta moja przyjaciółka, a tutaj? Tutaj poczułam jakbym zaczynała nowy etap życia...

-- Cii... -- przerwał mi -- zawsze możesz wrócić.

-- To nie take proste...

-- Dlaczego?

-- Wiesz... Tam mieszka moja siostra, tam mam wszystkie rzeczy, pamiątki. Tutaj mi się bardziej podoba, ale nie mogę tak Poprostu zostawić mojej jedynej rodziny... Mojej siostry... -- łza zakręciła mi się w oku.

Alan nie odpowiedział nic. Mrugnęłam, a po moim policzku spłynęła łza. Chłopak wytarł ją swoim kciukiem.

-- Nie płacz. -- powiedział -- rozumiem, że wracasz. Polska, a Norwegia nie są aż tak daleko. Prawda?

-- Trochę są.

-- Nie są. -- przytulił mnie -- a teraz koniec smutków! Mam dla ciebie niespodziankę.

-- Dla mnie? -- uśmiechnęłam się.

-- Tak. Ubieraj się.

-- Jestem ubrana. -- pokazałam na krótkie czarne spodenki i białą koszulkę, którą miałam włożoną w środek spodenek.

-- Musisz ubrać długie spodnie albo nici z niespodzianki.

-- Skąd ja ci wytrzasne teraz długie spodnie? Nie mam nic przy sobie. Mieliśmy jechać do galerii, a nie do ciebie do domu.

-- Dam ci jakieś.

-- Są za duże.

-- Dobra coś się wymyśli. Chodź. -- złapał mnie za rękę prowadząc w kierunku drzwi.

Co on znowu wymyślił?

***

Kilkanaście minut później byliśmy na miejscu. Przez całą podróż próbowałam wyciągnąć od niego cokolwiek odnośnie jego cudownej, jak on to nazwał, niespodzianki.

Walker zaparkował samochód na jakimś parkingu na odludziu w lesie. Nie było tam nikogo. Żadnej żywej duszy oprócz jednego, całkiem przystojnego, chłopaka.

-- Wysiadaj, jesteśmy. -- zaczął Alan otwierając drzwi od strony pasażera.

-- Po co? -- spojrzałam się do góry na chłopaka.

Lonely Traveller // Alan Walker ✓ Zakończone ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz