Rozdział 6: Sen?

445 29 42
                                    

8.00

Dzwoni budzik. Otwieram oczy. Pokój, pokój w hotelu.

-- Super... To był tylko sen. -- powiedziałam do siebie i się załamałam.

Przewróciłam oczami i sięgnęłam po telefon, który leżał na szafce nocnej po prawej stronie łóżka.

Odłączyłam go od ładowarki i poszłam się umyć.  Zdjęłam ubrania i weszłam pod prysznic. Zimna woda była najlepszym lekarstwem na lato.

***

Wykąpałam się i wyszłam z łazienki. Zostało mi tylko lekko poprawić rzęsy tuszem i wyjść na śniadanie.

Tak też zrobiłam. Ubrałam się, umyłam zęby, poprawiłam mój niewidoczny makeup i zeszłam na dół do jadalni hotelowej.

***

Otworzyłam drzwi do pokoju, wzięłam plecak i wyszłam z hotelu. Powoli szłam wsłuchując się w dźwięk muzyki zapominając o moim realistycznym śnie.

Szymon:
Hejka, mogę dać ci bilety, za 10 minut w parku?

Ja:
Spoko, czekam.

Hmm. To teraz tylko poczekać na tego spóźnialskiego. Wszystko dzieje się w parku. Zapamiętam go na zawsze.

Krótka rozmowa z siostrą przyspieszyła mi czas oczekiwania na chłopaka. Oczywiście nie mojego.

Nagle widze, że ktoś do mnie podchodzi.

-- Hejka! -- powiedział, a raczej krzyknął.

-- Hej. Szymon znowu się spóźniłeś! Miało być za 10 minut, a nie 20!

-- No dobra, przepraszam. -- zdjął plecak i usiadł koło mnie. Zaczął coś w nim szukać. -- Proszę -- podał mi kopertę.

-- Yyy... Co to?

-- Bilet.

-- A... Okej. -- wzięłam kopertę i ją otworzyłam. -- Dzięki! Tutaj masz pieniądze za bilety.

-- To dzisiaj koło 18 pod klubem.

-- N... No tak... -- momentalnie po raz kolejny przypomniał mi się mój sen.

-- Coś nie tak? -- zapytał Szymon.

-- Nie, nie, wszystko spoko. Coś mi się przypomniało.

-- Mam nadzieję, że to nic poważnego.  Ja już muszę lecieć, chciałem ci tylko dać bilet i już spadam, muszę jeszcze coś załatwić.

-- No dobra. To cześć.

-- Cześć. -- wstał i odszedł.

Siedziałam jeszcze chwilę i zdecydowałam, że pójdę na plażę. Wróciłam się do hotelu. Zabrałam książkę, recznik, przebrałam się w strój i oczywiście założyłam na to spodnie i koszulkę na ramiączkach  po czym wyszłam.

Kiedy szłam zobaczyłam chłopaka podobnego do Alana Walkera, jednak nie podeszłam, bo z bliska nie wyglądał jak on, poznałabym gdyby to był Alan. Fanka od 3 lat to wie jak wygląda jej idol.

Na chwilę zatrzymałam się i przyjrzałam ponownie, ale zdecydowałam, że odejdę i pójdę tam gdzie miałam w planach iść.

***

Rozłożyłam ręcznik i usiadłam na nim. Zdjęłam koszulkę i spodenki, schowałam telefon do wodoodpornego i pyłoodpornego euti i szczelnie zamknęłam. Schowałam go pod ręcznik. Z torby wyciągnęłam książkę i czapkę z daszkiem, która posiadała logo Alana. Położyłam się na brzuchu i zaczęłam czytać.

***

Nie było aż tak bardzo gorąco jak mogło się wydawać, więc książkę czytało się przyjemnie i szybko. Po chwili podbiegł do mnie młody chłopak w wieku około 13 lat.

-- H... Hej, przepraszam. -- powiedział nieśmiało.

Zamknęłam książkę i usiadłam wpatrując się na niego.

-- Hej, co się stało? -- opowiedziałam miło.

-- Ty jesteś dziewczyną Alana Walkera?

W pierwszym momencie rozejrzałam się dookoła żeby zobaczyć czy nie ma żadnej kamery czy paparazzi czy tego typu osób. Założyłam na siebie bluzkę.

-- Nie -- uśmiechnęłam się -- dlaczego tak myślisz?

-- Bo ma pani...

-- Przepraszam, że ci przerwę, ale nie mów do mnie na pani. Mów do mnie na ty i siadaj. -- poklepałam recznik. Chłopak usiadł tam.

-- Dobrze, więc bo masz czapkę z jego logiem, wcześniej widziałem cię w jego bluzie, masz też etui z jego logiem.

-- Nie, nie jestem jego dziewczyną. Poprostu jest moim idolem, jestem jego fanką i go lubię.

-- Boże, przepraszam. Jestem głupi. -- opuścił głowę.

-- Nie jesteś. -- powiedziałam -- nic się nie stało. Ty też go słuchasz?

-- Tak, słucham i też go lubię, ale nie mam nic z jego logiem. -- zrobił się smutny.

-- Napewno kiedyś będziesz miał. -- uśmiechnęłam się.

-- To ja już pójdę... Jeszcze raz przepraszam i miłego dnia.

-- Nic się nie stało i wzajemnie. -- chłopak pobiegł do swojej rodziny.

W pierwszej chwili po spotkaniu nie wiedziałam co mam zrobić. Z jednej strony chciało mi się śmiać z całej sytuacji, a z drugiej było mi szkoda tego chłopczyka, bo miał już przygotowany telefon do zdjęcia, ale co ja mogłam zrobić. Nie skłamałam bo nie wypadało i sama bym się z tym źle czuła, że okłamałam jakiegoś chłopca, a zdjęcie trafiło by do internetu.

***

Dochodziła godzina 16. Ubrałam się, schowałam wszystkie rzeczy i udałam się w stronę hotelu. Zaczęłam się przygotowywać do koncertu.

***

-- Jeszcze tylko 10 minut i wpuszczają do klubu. O boże boję się. -- byłam pełna energii, podekscytowana, ale też zestresowana sama nie wiem czym. Ja z Szymonem byliśmy jako 3 w kolejce, a nie czekaliśmy długo przed wejściem.

-- Julia spokojnie! To tylko koncert! -- próbował mnie uspokoić.

-- Dla mnie to najważniejszy koncert w moim życiu! Koncert mojego idola!

-- No dobra, to rozumiem twoją reakcje. -- przytulił mnie.

-- Bilety proszę -- odezwał się niski, męski głos.

-- Proszę -- podaliśmy bilety.

-- Wyciągnie pani wszystko z kieszeni w bluzie i stanie pani tyłem.

Zrobiłam jak kazali. Rutynowa kontrola, bo miałam duża męska bluze na sobie.

-- Okej, może pani iść.

-- Dziękuję. -- uśmiechnęłam się na co drugi z ochroniarzy odwzajemnił uśmiech. Szczerze? Nie był taki zły. Na oko lat 20, wysoki brunet z brązowymi oczami, szczupły pomimo całej kamizelki przeróżnych rzeczy.

Weszliśmy do środka klubu.

-----------

Hejka! Długi w porównaniu do innych. Mały obrót sytuacji.  Zachęcam do pisania komentarzy i gwiazdkowania. Do następnego!

Lonely Traveller // Alan Walker ✓ Zakończone ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz