Rozdział 20: Zostaniesz moją dziewczyną?

404 36 47
                                    


-- Ja chciałbym... Chciałbym żebyś została moją dziewczyną. Zgodzisz się? -- zapytał chłopak.

Dobra Julia skup się... Odmów... Będzie to ciężkie, ale musisz to zrobić. Raz... Dwa... Trzy... Wdech i wydech... Powiesz mu: Alan przepraszam, ale ja nie mogę. Nie mogę z tobą być... Albo Alan ja nie mogę. Mam chłopaka w Polsce...

-- Julia! Słuchasz mnie? -- chłopak wyrwał mnie z myśli.

-- Alan bo... -- jego błękitne oczy pełne nadziei wpatrywały się we mnie -- bo ja... ja nie mogę...

-- Czego nie możesz? -- powiedział rozczarowany.

-- Nie mogę... -- spojrzałam na niego i...

------

Reszta w następnym rozdziale!



|
|
|
|
\/


Nie będę taka

|
|
|
|
\/


















-- Nie mogę Cię zostawić -- uśmiechnęłam się i przytuliłam do chłopaka, a on przytulił mnie jeszcze mocniej.

Serce wygrało. Nie mogłam skłamać. Nie mogłam mu tego zrobić. Za bardzo mi na nim zależało. Przez moją odmowę mogłabym stracić tę szansę. Można spróbować...

-- Tak właściwie to... -- zaczęłam.

-- To co? -- chłopak był szczęśliwy, a jak on był szczęśliwy to i mi pojawiał się uśmiech na twarzy.

-- Nie chce i nie chciałam wyjeżdżać z Bergen. Wymyśliłam to przed chwilą, bo bałam się przyznać, że coś do ciebie czuje. Bałam się, że mnie odrzucisz. -- opuściłam wzrok na betonowy murek.

-- Dlaczego się bałaś? Przecież wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć. A to po koncercie gdy pisałaś swojej przyjaciółce, że nie wiesz czy to przyjaźń... To chodziło o to?

-- Tak... Dlatego nie chciałam żebyś tego czytał. Nie chciałam żebyś pomyślał, że Cię nie lubię i tylko udaje kogoś miłego, bo jesteś sławny. A po drugie nie chciałam żebyś robił sobie nadzieję jakbym się rozmyśliła.

-- Widzę kiedy kłamiesz...

-- Jak?

-- Zaczynasz się jąkać.

-- No tak... Zapomniałam. -- uśmiechnęłam się.

-- Może wrócimy do hotelu?

-- Okej. -- uśmiechnęłam się.

Szliśmy wolno. Klimat był odpowiedni. Półmrok, lampy uliczne, mało turystów.

Kiedy doszliśmy do hotelu wdrapaliśmy się na trzecie piętro. Powoli otworzyłam drzwi do pokoju. Wszyscy zamilkli i się odwrócili w naszym kierunku. Kiedy przekroczyłam próg uśmiechnęłam się, a za mną wszedł Alan trzymając mnie za rękę. Wszyscy zaczęli bić brawa i gratulować nam oraz życzyć szczęścia.

Ludzie spokojnie! To nie jest małżeństwo!

***

-- Twoja kolej Alan. Prawda czy wyzwanie? -- zapytał Moh.

-- Hmm... Prawda.

-- Więc... Co ujrzałeś w tej przepięknej dziewczynie, że wybrałeś ją na swoją dziewczynę. -- zapytał się Alana, który siedział koło mnie.

Czułam, że się lekko zarumieniłam, a sztuczna laska zwana Mia (imię całkowicie przypadkowe) spojrzała się na mnie wzrokiem jakby zaraz miała mnie zabić.

-- No więc tak... -- popatrzał się na mnie -- pierwszym argumentem jest to, że ma do siebie dystans, drugim że jest szczera, ale czasami nawet aż za bardzo -- Alan puścił mi oczko -- co ja tu więcej będę mówić? Jest poprostu sobą. -- całe towarzystwo się uśmiechnęło w naszym kierunku, a mi zrobiło się gorąco i dam sobie rękę uciąć, że znowu się zarumieniłam.

Graliśmy dłuższą chwilę. W końcu po raz pierwszy wypadło na mnie.

-- Prawda czy wyzwanie Julia? -- zapytał Louis, chłopak z teamu Alana.

-- Wyzwanie. -- uśmiechnęłam się. Znałam już dosyć dobrze osoby, które siedziały razem z nami w kółku więc postanowiłam, że zaryzykuję. Take the risk or lose the chance - jak to mówią.

-- No dobra... Co by ci tu wymyśleć... Wiem! Jako, że otrzymaliśmy taką wspaniałą wiadomość jako, że taka piękna dziewczyna znalazła sobie chłopaka... Dostaniesz wyzwanie związane z nim.

-- Boję się. -- zaczęłam się śmiać -- mogę zmienić zdanie?

-- Nie masz czego. Pocałuj go. -- spojrzałam się na Alana, a on się uśmiechnął. Wszyscy zaczęli krzyczeć "Dalej!" albo "Dawaj Jula! Zrobisz to!". W końcu delikatnie położyłam dłoń na jego policzku, a drugą na jego barku. Powoli zbliżyłam się do Alana i go pocałowałam. Chłopak objął mnie w talii.

Naprawdę? Nasz pierwszy pocałunek przy grze w butelkę?

Po krótkiej chwili odsunęłam się od Alana i spojrzałam mu w oczy. W jego piękne niebieskie oczy, które w pewnym stopniu są moje. Obydwoje się uśmiechnęlismy.

-- Kręcę... Mia. Prawda czy wyzwanie.

Super, akurat na nią wypadło.

-- Prawda. -- powiedziała oschle.

-- Ile czasu jeździsz z Alanem w trasy i jak się z tym czujesz, że jesteś jedyną dziewczyną tutaj.

-- Była jedyną. -- wtrącił się Walker.

-- Dobrze, byłaś jedną.

-- Jeżdżę już ponad rok, może półtora. Normalnie. -- wzruszyła ramionami, a w jej oczach było widać zazdrość.

Dlaczego? Ona jest zazdrosna o Alana?

***

Godzina 00.06
Po kilku godzinach rozmów i gier wszyscy poszliśmy spać. Od początku było ustalone, że ja miałam być w pokoju z Mią, ale przez taką sytuację Alan powiedział, że chce być ze mną w pokoju. Każdy uśmiechał się do nas jakbyśmy mieli nie spać cała noc i ją spędzić we dwóch.

-- Dobranoc Alan. -- powiedziałam i zgasiłam lampkę nocną.

-- Dobranoc Julia.

Nasze łóżka były ustawione na przeciwległych sobie scianach, więc zasnęliśmy prawie, że twarzą do siebie.

Po usłyszeniu od Alana słowa 'Dobranoc' nie zasnęłam jeszcze przez godzinę. Cały czas nie mogłam przestać myśleć o dzisiaj. O tym co się wydarzyło.

-------------

Chyba mnie jednak nie zabijecie.


Lonely Traveller // Alan Walker ✓ Zakończone ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz