Rozdział 45: To już jest koniec.

316 22 80
                                    

Następnego dnia rano obudziłam się przytulana przez Alana. Tamtej nocy nic się nie wydarzyło. Gdy przetarłam zaspane oczy poczułam, a także zobaczyłam, że Alan obejmuje mnie swoją prawą ręką. Delikatnie ją chwyciłam. Zamknęłam oczy i leżałam w bezruchu.

Gdy w końcu Alan się obudził, a ja nadal nie spałam odwróciłam się do niego.

-- Hej. -- powiedziałam głosem z poranną chrypką.

-- Cześć. -- odpowiedział uśmiechając się i patrząc mi w oczy.

-- Jak się spało? -- zapytałam.

-- Normalnie -- odpowiedział -- ale lepiej niż samemu w domu.

Nastała chwila ciszy. Leżeliśmy naprzeciw i patrzeliśmy się na siebie wzajemnie.

***

Jak w końcu wyszliśmy z łóżka, po kilku minutach bezsensownej rozmowy, udaliśmy się na śniadanie. Nie było ono bardzo wykwintne, ale ważne, że było. Po śniadaniu spakowałam walizkę z różnymi naklejkami na niej do samochodu chłopaka i odjechaliśmy na miejsce gdzie kilka dni wcześniej zdarłam sobie obydwa kolana.

Rozłożyłam koc i położyłam się na nim wpatrując się w bezchmurne niebo. Słońce chowało się za liśćmi drzew. Zaczęliśmy wspominać wszystkie wspólne chwile i śmiać się z siebie nawzajem.

***

18.00

Pół dnia spędziliśmy w jednym miejscu. Po tym udaliśmy się na miasto aby coś zjeść. Uznałam, że to ja tym razem zapłacę za obiad. Kłóciłam się z Alanem przez dobre 5 minut, że on nie może za wszystko płacić - wygrałam, a on obiecał, że następnym razem nie będzie go tak łatwo przekonać. Podejrzewam, że po raz kolejny ulegnie.

Gdy w końcu przyjechaliśmy na lotnisko usiedliśmy gdzieś z boku blisko bramy do której miałabym się udać na samolot. Kilka fanów rozpoznało Alana i podeszli po zdjęcie, autograf, a niektórzy nawet chwilę z nim porozmawiali.

Jak rozmawiali z Alanem, to rozmawiali ze mną. Nie było to dla mnie złe doświadczenie, bo wiedziałam, że takie rzeczy będą się wydarzać.

Alan powiedział, że jestem jego najlepszą przyjaciółką i czekam na samolot do rodziny. Gdy fani się dowiedzieli zaczęli mnie wypytywać jaki Alan jest na codzień, co lubi robić w wolnym czasie, a także o to jak długo śpi. Nie wiem po co im to wiedzieć, ale im odpowiedziałam, że tak jak przeciętny człowiek. Uważali, że on to taki leniwiec co śpi całe dnie?

Gdy chyba wszyscy możliwi fani na tej części lotniska już podeszli do nas, zrobił się dziwny spokój. Zrobiło się mniej ludzi, a to nie dlatego, że jak my przyszliśmy to za nami także gromada fanów. Dwa samoloty odleciały, a ja wciąż czekałam na swój. Czekałam i czekałam. Chciałam tak wieczność. Nie miałam ochoty wracać do Polski. Przyzwyczaiłam się do tego kraju. Nauczyłam się większości języka, poznałam dużo miłych i przyjaznych osób, ale musiałam.

Kiedy tak siedziałam i patrzyłam się w duże, wypolerowane kafelki na podłodze, Alan złapał mnie za rękę.

-- Nie martw się. Wszystko się ułoży. Będzie dobrze. -- zaczął.

-- Mam nadzieję. -- spojrzałam się na niego.

-- Jesteś zmartwiona, nie powinnaś. Wracasz do swojego rodzinnego kraju, do siostry, do znajomych, a do tego...

Lonely Traveller // Alan Walker ✓ Zakończone ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz