Rozdział 35: Miałeś pukać.

325 19 91
                                    


-- Dzień dobry. -- powiedzieliśmy wchodząc do domu Alana.

-- Hej Julka. Kto to jest? -- zapytała pani Hilde, stojąc na korytarzu z ręcznikiem kuchennym w ręku.

-- Moja siostra. -- odpowiedziałam, a dziewczyna przywitała się.

-- Gdzie Alan? -- zapytała mama chłopaka.

-- Zaraz przyjdzie. Miał coś wziąść z bagażnika.

-- Co tam kochanie? Co was do nas sprowadza? -- powiedziała miło. Tak jakby się o mnie troszczyła. Dokładnie jak moja mama...

-- Alan musiał coś przywieść do domu i mieliśmy jechać do miasta więc nic takiego ważnego.

Po kilku minutach rozmów moja nie biologiczna matka, jeżeli tak mogę o niej mówić, zaczęła coraz bardziej rozmawiać z moją siostrą.

-- Znowu coś kupiłeś? -- odezwał się Andreas z salonu gdy Alan wchodził z nowym Pioneerem i dużą ilością kabelków.

-- Ja? -- schował urządzenie za plecy -- nic nie kupiłem.

-- Alan... Nie za dużo tego masz? -- odwróciłam się i zapytałam śmiejąc się. Mama chłopaka tylko pokręciła głową.

-- Nie. -- uśmiechnął się i poszedł na górę.

-- Pójdziemy do niego. -- pokazałam na schody i udałam się z Agnieszką na górę. Andreas poszedł za nami.

Gdy weszliśmy do pokoju chłopakowi mało co wszystko nie wypadło z rąk. Zaczęliśmy się śmiać na co Alan puknął się palcem w głowę.

-- Ile razy mam ci mówić, że masz pukać? -- zaczął.

-- Raz? Byłam tylko raz u ciebie.

-- Do mnie mówisz tak za każdym razem. -- dodał Andreas.

-- No właśnie. -- odwrócił się i zajął się dalszym oglądaniem konsoli.

-- Alan -- zaczął brat chłopaka.

-- Hmm? -- popatrzał się na niego.

-- Dasz mi swoją deske? Jeszcze sobie nie kupiłem.

-- Jasne, bierz. Tam właściwie to jest twoja, ale że się nie upominasz... -- podał mu przedmiot z drugiego końca pokoju.

-- Warto wiedzieć. -- wyszedł.

Po kilku minutach Alan przesiadł się do komputera. Udałam, że tego nie widzę i dalej rozmawiałam z Agnieszką. Ona podziwiała wszystkie płyty, bransoletki koncertowe i plakietki oraz fanarty od fanów.

Mijały kolejne minuty, a chłopak nie odezwał się słowem. Postanowiłam, że zwrócę na siebie jego uwagę. Podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek.

-- Co chcesz? -- zapytał cicho nie odrywając wzroku od komputera.

-- Co robisz?

-- Nic takiego. -- wzruszył ramionami.

-- To my wychodzimy.

-- Mhm...

-- Alan.

-- Tak?

-- My idziemy gdzieś.

-- Dobra. -- patrzał się w ekran jak zahipnotyzowany.

-- Może pójdziemy na plażę... Albo do sklepu...

-- Nie wróć późno.

Podeszłam do drzwi i chwyciłam za klamkę.

-- Może pójdziemy do klubu popatrzeć na jakiś fajnych chłopaków. -- dodała siostra podchodząc do wyjścia.

-- Nie ma mowy! -- odwrócił się na krześle co skutkowało uderzeniem w biurko, łokciem. Nie muszę mówić jak to boli? -- cholera... -- złapał się za bolące miejsce.

-- Nie klnij. Mogłeś nie siedzieć przy komputerze. -- dodałam.

-- Ta... Musiałem coś sprawdzić.

-- To my wychodzimy.

-- Dołączę do was później.

-- Jak chcesz.

-- Chce. -- podszedł do mnie, położył ręce na biodrach i mnie pocałował.

-- Idź rób to co miałeś robić. -- odsunęłam się.

Chłopak mruknął niezadowolony i dał mi jeszcze jednego buziaka. Uśmiechnęłam się i wyszłyśmy z pokoju.

Schodząc po schodach w dół pomyślałam o tym żeby może wrócić i zaciągnąć go siłą, ale uznałam, że to nie ma sensu.

-- My już idziemy! -- krzyknęłam do rodziców Alana.

-- Dobrze. Miłego dnia. -- odpowiedziała pani Hilde.

-- Wzajemnie. -- odpowiedziałyśmy.

Gdy chciałam wyjść z domu zauważyłam, że nie wzięłam telefonu. Siostra poczekała na mnie przy drzwiach, a ja szybko poszłam na górę. Weszłam do pokoju i przymknęłam drzwi - takie przyzwyczajenie.

-- Zapomniałaś. -- pokazał na urządzenie leżące na łóżku.

-- Tak wiem. -- wzięłam przedmiot i oddaliłam się kilka kroków od łóżka, na którym leżał telefon.

-- Jeszcze czegoś zapomniałaś. -- dodał Alan.

-- Czego? -- zatrzymałam się na środku pokoju.

Przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować. Jedną ręką trzymał moją dłoń, a drugą położył mi na pośladku.

Jemu nadal mało?

Pomyślałam jednocześnie oddając pocałunki.

Nagle do pokoju wszedł Andreas.

-- Ja tylko... -- Alan się odwrócił i mnie puścił, a ja popatrzałam się na chłopaka, który wszedł niespodziewanie -- Sorki, powinienem zapukać.

-- Nie szkodzi, miałam już iść. -- odeszłam od Alana.

-- Ta... Ja tylko to zostawiam. -- położył wcześniej pożyczony przedmiot.

-- Cześć! -- wyszłam z pokoju. Gdy byłam na korytarzu usłyszałam głos Andreasa gdy mówił do Alana:

'Nie fajnie, że ci przerwałem'

Nie mam pojęcia co odpowiedział Alan, bo zeszłam już na dół.

-- Co ty na dachu byłaś po ten telefon? -- zaśmiała się siostra.

-- Tak oczywiście. Idziemy?

-- Mhm. Do widzenia! -- krzyknęła dziewczyna i wyszliśmy.

----------

Jak zdążę dodam dzisiaj jeszcze jeden rozdział wieczorem.


Lonely Traveller // Alan Walker ✓ Zakończone ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz