Dzisiaj albo jutro nastąpi zmiana rozplanowania wersów w tym ff. Treść się nie zmieni tylko wygląd rozdziałów bo ten nie jest zbyt dobry.
Alice
Zeszłam z chłopakami na dół, a oni położyli przedemną pizze. Niepewnie wzięłam jeden kawałek.- Smacznego.
- Taaa... Dzięki.- Odgryzam mały kawałek i powoli przeżówam. Od razu robi mi się nie dobrze ale nie dam im tej satysfakcji.
- I jak smakuje?
- Jest dobra.
- To bardzo dobrze. - zjdam kolejne kilka kęsów. Mdłości są coraz silniejsze.
- Alice dobrze się czujesz?
- Niezbyt. Niedobrze mi.
- Chodź do łazienki.
- Okej. - idę z Harrym do łazienki. Klękam przed toaletą i od razu zwracam cały posiłek.
- Przepraszam Harry.
- Nic się nie stało, ale sama widzisz ze to nie jest normalne żeby wymiotować po zjedzeniu połowy kawałka pizzy.
- Ale ja nie jestem ch... - chłopak szybko mi przerwał.
- Alice jesteś chora i musisz to zrozumieć. Nie możesz nic nie jeść bo od anoreksji się nawet umiera.
- Ehh... No dobrze.
- Cieszę się że zrozumiałaś- i tak jestem gruba ale mogę przy nim udawać że nie.
- Tak ja też. Harry?
- Tak?
- Mogę jakąś szczoteczkę do zębów?
- Oczywiście. Proszę. - podaję mi szczoteczkę i pastę.
- Dzięki. - myje dokładnie żeby i oddaje szczoteczkę Harremu.
- To dokończymy oglądanie filmu? A wsumie to zaczniemy.
- Jestem strasznie śpiąca. Możemy obejrzeć jutro?
- Tak kochanie.
- A gdzie mogę spać?
- Ze mną oczywiście. - no nie.
- Czemu nie mogę sama?
- A czemu nie możesz że mną?
- Ughh niech ci będzie. Ale łapy przy sobie.
- Tak, tak spokojnie-na twarzy chłopaka formuje się łobuzerski uśmiech.
- Co znowu kombinujesz.
- Nic nic...
- Dobra chodźmy już.
- Okej. - niechętnie chwytam Hazze za rękę i idziemy do pokoju. Jezu ale mi się chce spać. Ziewam a Harry podnosi mnie na ręce i niesie. Chyba zasnęłam po drodze bo przebudziłam się jak poczułam że zaczyna mnie rozbierać.
- Co ty robisz?!
<długo wyczekiwany ale jest! Resztę też pozmieniam żeby była w tym stylu. ❤️>
CZYTASZ
Porwana/H. S
Fanfiction~Czuje jak to wszystko powoli mnie wyniszcza, mam dość ciągłych gwałtów i siniaków które zanim zdążą zejść to pojawiają się następne. Tyle razy mi obiecywał że się zmieni i na początku mu uwierzyłam ale to był błąd. Ale mimo wszystko chyba go kocham...