Rozdział 43

1.4K 39 4
                                    

Harry

Rano wstaje trochę obolały. Kanapa chyba nie była najlepszym miejscem ma spanie. Przeciągam się i idę do kuchni zrobić sobie mocną kawę. Biorę leki żeby od rana nie mieć problemów z agresją. Potem kąpię się no i w końcu muszę iść do pokoju żeby się przebrać. Otwieram powoli drzwi żeby nie wystraszyć dziewczyny. Widzę że śpi ale oczy ma trochę mokre od łez. Płakała... Ale chyba przez sen bo nadal wierci się na łóżku niespokojnie. Przebieram się i siadam na łóżku obok niej.

- Alice... - kładę dłoń na jej ramię spokojnie. Ali szybko się przebudza i patrzy na mnie z lekkim strachem w oczach. - Co ci się śniło? - pytam patrząc na nią uważnie.

- Ty - mówi drążym głosem. - i ten cały koszmar. - wzdycham cicho.

- Wziąłem leki. - mówię patrząc na nią. - zmienię się.. obiecuję.

- Jak możesz mi to obiecać? Zrobisz to samo jak tylko cie zdenerwuje, uderzysz mnie. Najdzie cie ochota na seks? Zgwałcisz mnie.

- Wziąłem leki. - powtarzam nadal trzymając przy swoim. - Już cie nie skrzywdzę.

- Nie wierzę ci. Ani trochę ci nie wierzę. - patrzy na mnie swoimi pięknymi oczami.

- Nie oczekuje tego od ciebie. Nie chcę żebyś mie wierzyła, nie musisz mi od razu ufać. Chcę tylko ci powiedzieć, że po lekach nie nam już żadnych problemów z agresją.

- Zobaczymy. - mruczy pod nosem. - Jaką mam gwarancje że jak ci się oddam to nic się nie stanie Lukowi? Nie wiem czy on nie jestem w piwnicy. Nie wiem co mu zrobiłeś.

- Jest w domu o to się nie martw. - wzruszam ramionami. - Oddałabyś mi się? Naprawdę to zrobisz?

- Przecież nie mam wyboru. - mówi smutno - kocham go. - czuje lekkie ukłucie w sercu. Nigdy czegoś takiego nie czułem. Czy to.. Ten ból kiedy ktoś kogo kochasz cie... Nie chcę. Potrząsam lekko głową chcąc wybić sobie z niej te myśl. Wszystko da się zmienić. Jeszcze się odkocha.

- Nie musisz tego robić. - mówię spoglądając na nią. - odpuszczę ci, nie chce nic w zamian.

- Jaki jest haczyk?

- Nie ma. Nie chcę nic. - wzruszam ramionami ale widzę nieufność w jej oczach.

- Jesteś jakiś inny. O co chodzi?

- Mówiłem Ci już, że się zmieniłem.

-  Wiesz, że tacy jak ty się nie zmieniają?

- No to będę pierwszym który to zrobi. - mówię i wstaje. - Co chcesz na śniadanie?

- Nic nie chce od ciebie.

- Nie znam takiej potrawy. W takim razie zrobię naleśniki. - kieruję się do drzwi a potem idę do kuchni i robię śniadanie dla wszystkich.

Porwana/H. SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz