Rozdział 45

1.4K 43 5
                                    

Harry

Stoję przed drzwiami łazienki czekając aż Alice się wykąpie. Zapomniała ubrań więc idę po nie. Wybieram jej coś wygodnego, jakąś za dużą bluzę i dresy a potem czekam aż skończy, otwiera mi drzwi owinięta puchatym ręcznikiem.

- Harry.... Zapomniałam ubrań.. - mówi cicho, lustruje jej ciało wzrokiem. Ona jest taka piękna. Szybko doganiam te myśl i podaje jej ubrania.

- Proszę, uszykowałem ci coś wygodnego po domu - uśmiecham się lekko.

- Dziękuję - bierze odemnie rzeczy i znów się zamyka a potem wychodzi już ubrana. Mokre włosy ma spięte w niechlujnego koka. Wygląda całkiem uroczo. - To...możemy już iść na ogród? - pyta ze słyszalnym podekscytowaniem w głosie.

- Jasne, możemy iść, chodź za mną. - schodze na dół i widzę że ona idzie za mną krok w krok. Otwieram drzwi od wyjścia na ogród i przepuszam ją przodem.

- Jest śliczny. - rozgląda się po ogrodzie. - Macie basen? - patrzy na niego zdziwiona.

- Często się przydaje. - spoglądam na jej oczy. - Tak samo jak jaccuzi. - uśmiecham się szeroko.

- Wow... Ale fajnie - idzie dalej w głąb ogrodu. - kosze i bramka? - pyta podnosząc jedną brew.

- Tak, czasem sobie gramy.

- Super... A to? Co to? - pyta pokazując na materiał zakrywający coś dużego.

- To? Sama zobacz. - uśmiecham się i zdejmuje materiał, odsłaniając dużą trampolinę.

- Mogę... Poskakać? - pyta patrząc na mnie niepewnie.

- Jasne że możesz - uśmiecham się szerzej. Gryzę się w język, powstrzymując się przed jakimś głupim żartem w stylu "Poskakać możesz ale na mnie", bo to nue polepszyłoby mojej sytuacji. Widzę jak Alice powoli wchodzi na trampolinę i skacze chwilę nie odbijając się za wysoko ale potem bawi się już świetnie nie przejmując się moim towarzystwem. Śmieje się cicho i siadam na kanapie, na tarasie niedaleko trampoliny żeby mieć ją cały czas na oku. Po kilkunastu minutach kładzie się na trampolinie zmęczona. Oddycha ciężko ale zaraz znowu wstaje i skacze wesoła. Kręcę głową rozbawiony. Po dłuższym czasie schodzi. Podchodzi do mnie i patrzy na mnie wymęczona.

- Zmęczyłam się... - mruczy cicho.

- Właśnie widzę - śmieje się cicho i biorę ją na ręce na co jej ciało się spina. - spokojnie zabiorę cie do pokoju. - mówię i zaczynam nieść ją do góry. Kładę ją zmęczoną na łóżku a potem wychodzę idąc załatwić jakieś sprawy z chłopakami.

< no to chyba koniec na dziś>

Porwana/H. SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz