Alice
Budzę się następnego dnia słysząc głosy na dole. Jeden jest jakiś dziwnie znajomy, męski a drugi żeński jest dla mnie całkiem obcy. Czuję też jak coś mnie przygniata. Luke. Uśmiecham się patrząc jak słodko wygląda jak śpi. Muszę go obudzić sama nie zejdę na dół.- Luke... - lekko chwytam go za ramię.
- Tak tato możesz mi kupić tego pieska jest taki biały i puchaty jak Alice... - co hahaha.
- Jestem puchata?! - mój śmiech znudził chłopaka.
- Yyy nie... Wcale nie snily mi się szczeniaczki... Wcale...
- Haha słodko ale muszę Ci coś powiedzieć.
- Co jest skarbie?
- Ktoś jest na dole a boję sie sama iść sprawdzić.
- I dlatego mnie obudziłaś?! Tuż przed tym jak dostałem szczeniaczka!?
- Oj przepraszam jakoś przeżyjesz.
- Chce buziaczka na pocieszenie.
- Nie.
- Tak.
- To musisz iść umyć ząbki zresztą ja tak samo.
- Tak i musisz się ubrać.
- A ty niby nie?
- Ahh skarbie moja klata jest taka boska że nie mogę jej zasłaniać koszulką.
- Ja myślę że możesz ruchy jak chcesz te nagrodę. - chłopak szybko zerwał się z łóżka szukając koszulki i spodni.
Poszłam do łazienki i umyłam twarz i zęby. Potem ubrałam na siebie sweterek w paski i obcisłe jeansy z dziurami na kolanach (media) włosy zostawiłam rozpuszczone. Nie malowalam sie..nawet nie wiem gdzie tu są kosmetyki. Jak wyszłam Luke siedział na łóżku z dużym uśmiechem.
- Pięknie wyglądasz... Chce buziaka.
- Nie zapomniałeś o czymś?
- Nie....
- Zęby.
- A no tak- szybko wstał z łóżka i pobiegł do łazienki mało nie zabijając się po drodze... Oczywiście potknął się o dywan..
- Już!
- Okej idziemy na dół.
- A mój buziaczek?
- A no tak... - podeszłam do Luka, stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek... Przynajmniej tak miało być ale chłopak szybko obrucił głowę tak że zamiast w policzek trafiłam prosto w jego usta. Szybko odsunelam się od uśmiechniętego blondyna.
- To było nie fair... Nie możesz tak robić nie powiedziałeś że ma być w usta.
- To było oczywiste skarbie.
- Nie było... Idziemy na dół. - chwile patrzyłam jeszcze na wyszczerzonego blondyna.
- No i co się tak cieszysz idioto.
- Sama jesteś idiotką.
- Dobra...mi przynajmniej nie śnią się szczeniaczki tylko podniecający chłopcy.
- Uu a kto?
- Napewno nie ty skarbie.
- Aha idziemy. - coś tam jeszcze marudził o tym jaki to on nie jest seksowny..haha.
Zeszlismy powoli na dół... Luke szedł pierwszy. Weszliśmy do salonu... Zobaczyłam kto to i zamarłam. Louis.
- Proszę nie! Ja nie chcę do niego wracać nie chce on znowu mnie zgwałci!! - wszyscy spojrzeli w naszym kierunku.
< i jak? Może być? ❤️>

CZYTASZ
Porwana/H. S
Fanfiction~Czuje jak to wszystko powoli mnie wyniszcza, mam dość ciągłych gwałtów i siniaków które zanim zdążą zejść to pojawiają się następne. Tyle razy mi obiecywał że się zmieni i na początku mu uwierzyłam ale to był błąd. Ale mimo wszystko chyba go kocham...