Rozdział 30

2K 48 10
                                    

Alice
Budzę się następnego dnia słysząc głosy na dole. Jeden jest jakiś dziwnie znajomy, męski a drugi żeński jest dla mnie całkiem obcy. Czuję też jak coś mnie przygniata. Luke. Uśmiecham się patrząc jak słodko wygląda jak śpi. Muszę go obudzić sama nie zejdę na dół.

- Luke... - lekko chwytam go za ramię.

- Tak tato możesz mi kupić tego pieska jest taki biały i puchaty jak Alice... - co hahaha.

- Jestem puchata?! - mój śmiech znudził chłopaka.

- Yyy nie... Wcale nie snily mi się szczeniaczki... Wcale...

- Haha słodko ale muszę Ci coś powiedzieć.

- Co jest skarbie?

- Ktoś jest na dole a boję sie sama iść sprawdzić.

- I dlatego mnie obudziłaś?! Tuż przed tym jak dostałem szczeniaczka!?

- Oj przepraszam jakoś przeżyjesz.

- Chce buziaczka na pocieszenie.

- Nie.

- Tak.

- To musisz iść umyć ząbki zresztą ja tak samo.

- Tak i musisz się ubrać.

- A ty niby nie?

- Ahh skarbie moja klata jest taka boska że nie mogę jej zasłaniać koszulką.

- Ja myślę że możesz ruchy jak chcesz te nagrodę. - chłopak szybko zerwał się z łóżka szukając koszulki i spodni.

Poszłam do łazienki i umyłam twarz i zęby. Potem ubrałam na siebie sweterek w paski i obcisłe jeansy z dziurami na kolanach (media) włosy zostawiłam rozpuszczone. Nie malowalam sie..nawet nie wiem gdzie tu są kosmetyki. Jak wyszłam Luke siedział na łóżku z dużym uśmiechem.

- Pięknie wyglądasz... Chce buziaka.

- Nie zapomniałeś o czymś?

- Nie....

- Zęby.

- A no tak- szybko wstał z łóżka i pobiegł do łazienki mało nie zabijając się po drodze... Oczywiście potknął się o dywan..

- Już!

- Okej idziemy na dół.

- A mój buziaczek?

- A no tak... - podeszłam do Luka, stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek... Przynajmniej tak miało być ale chłopak szybko obrucił głowę tak że zamiast w policzek trafiłam prosto w jego usta. Szybko odsunelam się od uśmiechniętego blondyna.

- To było nie fair... Nie możesz tak robić nie powiedziałeś że ma być w usta.

- To było oczywiste skarbie.

- Nie było... Idziemy na dół. - chwile patrzyłam jeszcze na wyszczerzonego blondyna.

- No i co się tak cieszysz idioto.

- Sama jesteś idiotką.

- Dobra...mi przynajmniej nie śnią się szczeniaczki tylko podniecający chłopcy.

- Uu a kto?

- Napewno nie ty skarbie.

- Aha idziemy. - coś tam jeszcze marudził o tym jaki to on nie jest seksowny..haha.

Zeszlismy powoli na dół... Luke szedł pierwszy. Weszliśmy do salonu... Zobaczyłam kto to i zamarłam. Louis.

- Proszę nie! Ja nie chcę do niego wracać nie chce on znowu mnie zgwałci!! - wszyscy spojrzeli w naszym kierunku.

< i jak? Może być? ❤️>


Porwana/H. SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz