Harry
Tak naprawdę wcale nie chce tego żeby Alice mi się oddała. Chcę poprostu zobaczyć czy będzie wstanie to zrobić, czy naprawdę aż tak kocha Luka że zrobi to za to że darowałem mu życie. Wiem że się boi. Z resztą tak jak cały czas kiedy tu jest. Nie dziwię jej się. Gdzieś w głębi zależy mi na tym, żeby przestała. Chciałabym poprostu być szczęśliwy ale wiem, że to nie jest mi przeznaczone. Mam problemy z agresją, nie biorę leków... Skrzywdzę ją prędzej czy później.
Idę do chłopaków zobaczyć co z nimi. Na szczęście nikomu nic poważnego się nie stało. Wychodzę na ogród i siadam za domem. Potrzebuję spokoju żeby pomyśleć. Zniszczyłem wszystko, nie mam co liczyć na to że Alice mi choć trochę zaufa, nie mówiąc nawet o miłości.
Po długich przemyślaniach uznaje że musze się zmienić. Muszę to zrobić, dla siebie, chłopaków a przede wszystkim dla niej. Może nie wszystko jest jeszcze stracone? Może uda się zacząć wszystko od nowa. Idę do kuchni i od razu biorę swoje leki. Czuje się spokojniejszy po wzięciu ich. Spędzam wieczór z chłopakami żeby nie stresować dziewczyny bardziej.
W nocy chłopacy idą do swoich pokojów a ja śpię na kanapie. W mojej głowie pojawia się tylko jedna męcząca myśl. Jeśli nawet mi zaufa... Co mam zrobić żeby przestała kochać jego? On nigdy jej nie uderzył, nie zgwałcił... Jest jej ideałem a ja ciągle ją krzywdzę. Pamiętam te momenty kiedy się przy mnie śmiała. Kiedy ją łaskotałem... Ale... Potem ją zgwałciłem. Wzdycham ciężko i chowam twarz w dłonie. Plan porwania jej nie był ani trochę przemyślany, najpierw powinienem się nauczyć panować nad sobą. Tak rozmyślając o tym wszystkim w końcu zasypiam zmęczony całym tym dniem.
Alice
Budzę się nie długo po tym jak zasnęłam, bo miałam strasznie lekki sen. Leżę na łóżku Harrego cały czas od kiedy wstałam, bojąc się kiedy wróci. A raczej tego co zrobi jeśli wróci. Nie chcę mu się oddawać ale... To był warunek, co jeśli wcale nie wypuścił Luka? Jeśli więzi go i resztę chłopaków gdzieś w piwnicy i ich życie zależy od mojej decyzji...
Mija już któraś godzina a jego nadal nie ma. Powoli się uspokojam i rozluźniam swoje ciało, które cały czas było spięte ze stresu. Zamykam oczy, bo widzę że za oknem jest już ciemno. Wcześniej spałam może nie całą godzinke więc nadal jestem wymęczona. Zasypiam szybko ale śpię niespokojnie, mając koszmary. Śni mi się to wszystko. Wszystkie wydarzenia z dzisiejszego dnia. Wszystko co się działo od kiedy tu jestem w jednym długim koszmarze. A co jest najgorsze? Że ten koszmar to moja nowa codzienność... Zwykła rzeczywistość którą jestem zmuszona przeżywać. Każdego dnia.
< przepraszam że na tyle zniknęłam, mam nadzieję że się wam podoba >
CZYTASZ
Porwana/H. S
Fanfiction~Czuje jak to wszystko powoli mnie wyniszcza, mam dość ciągłych gwałtów i siniaków które zanim zdążą zejść to pojawiają się następne. Tyle razy mi obiecywał że się zmieni i na początku mu uwierzyłam ale to był błąd. Ale mimo wszystko chyba go kocham...