•Perspektywa Zofii•
Siedziałam w swoim pokoju wpatrując się w lustro przeczesując włosy.
Mój grzebień wysadzany drogimi kamieniami powoli wplątywał się w moje jasne włosy, a ja przyglądałam się swojemu odbiciu w zwierciadle.
Byłam bardzo znudzona, a wieczór zapowiadał się pięknie.
Księżyc oświetlał moją sypialnię kusząc swym światłem do wyjścia na dwór i obejrzenia go z bliska.
Postanowiłam wymknąć się na mały spacer, lecz zanim to zrobiłam założyłam na siebie niepozorną, kremową sukienkę opadającą lekko na moje ramiona zawiązaną ściśle w biuście.
Kończyła się ona kilka centymetrów za kolanem.
Na sukienkę zarzuciłam bordowy płaszcz z kapturem, alby nie rzucać się zbytnio w oczy będąc w ciemnym lesie.
Wyszłam tylnym wyjściem mijając lekko śpiącą już służbę, która nawet mnie nie zauważyła.
Ah, jakże była to ekscytująca chwila wymknąć się z zamku w tak romantyczny wieczór.
Idąc po lesie czułam niemal ciarki na moim młodym ciele.
Las wydawał się taki tajemniczy i mroczny, jakaś część mnie uwielbiała takie miejsca.
Szłam ostrożnie omijając ostre gałęzie, aby nie podrzeć sukienki.
W pewnym momencie w oddali zauważyłam kilka pięknych, czerwonych róż, podeszłam bliżej aby zobaczyć te cuda.
Od zawsze uwielbiałam kwiaty, a róże były moimi ulubionymi kwiatami.
Było ich tylko kilka, wyglądały jakby były jedynie samotnymi częściami jakiegoś większego różanego ogrodu znajdującego się gdzieś dalej, w głębi lasu.
Dotknęłam moimi delikatnymi dłońmi jednej z nich, miała takie delikatne płatki, że miałam ochotę ją zerwać i zabrać ze sobą.•Perspektywa Aleksandra•
Coś wybudziło mnie ze snu, poczułem lekki niepokój.
Zacząłem przeczuwać, że coś się dzieje z moim ogrodem, byłem z nim związany emocjonalnie, dlatego odczuwałem gdy ktoś chciał zerwać lub zniszczyć choć jeden płatek mojej róży.
Za dużo dla mnie znaczyły, za dużo by ktoś mógł je zerwać.
Za smierć jednej róży niszczyciel słono płacił, nawet czasem swoim własnym życiem.
Bo czymże jest życie?
Bóg dzieli je na te ludzkie i te które daje kompletnie bezbronnym roślinom?
Dla mnie ich istnienie jest równe z istnieniem ludzkim.
Byłem zdenerwowany, założyłem czarną pelerynę, zakryłem twarz biorąc do ręki mały sztylet.
Ruszyłem w stronę lasu.Minąłem swój zamek, ogród, wszedłem w ciemny zakątek lasu, do którego dochodziło kilka róż.
Rozejrzałem się dokładnie, w oddali zobaczyłem postać w bordowej pelerynie.
Na głowie miała kaptur, więc nie widziałem jej twarzy, lecz po drobnej sylwetce byłem pewny, że była to dziewczyna.
Klękając dotykała róże, pieszcząc ich płatki swoimi dłońmi.
Ruszyłem w jej stronę pewnym krokiem.•Perspektywa Zofii•
Zobaczyłam ciemną postać ruszającą szybkim krokiem w moją stronę.
Była już północ, dzwony w pobliskich kościołach zaczęły bić, nie zastanawiając się długo zaczęłam uciekać.
Biegłam aż do utraty tchu...•Perspektywa Aleksandra•
Kobieta zaczęła uciekać, ruszyłem za nią powolnym, ale stanowczym krokiem.
Wiedziałem, że w każdej chwili mogę ją dogonić, jestem wampirem, posiadam dar szybkości.
Ta słaba, delikatna istota biegła potykając się o swoją suknię.
Nie chciałem już dłużej czekać, postanowiłem ukarać ją za chęć zerwania mojej róży...
CZYTASZ
Piękna i Wampir
VampireNa świecie zaczęło pojawiać się coraz więcej wampirów. Dzień jest ciemny jak noc, a wampiry próbują żyć w przyjaźni i zgodzie z ludźmi. Pewna nieziemsko piękna i nieśmiertelna córka bogatego szlachcica zapłaci wysoką cenę za swoją urodę zostając nie...