•Perspektywa Zofii•
Obudziłam się rano*, przeciągając się na łóżku.
Spałam tak głęboko, że omal nie zapomniałam o moim ojcu, który dziś miał wyjechać w długą podróż w interesach.
Zeszłam na śniadanie do salonu.-Panienka wstała, już podaje śniadanie- powiedziała z uśmiechem służka nakrywając do stołu.
-Gdzie poszedł mój ojciec, przecież miał wyjechać za dwie godziny- spytałam kobietę.
-Panienka się nie martwi, jeszcze zdąży się z nim pożegnać.
Pan Albert poszedł na polowanie do lasu, aby odprężyć się przed podróżą.-Rozumiem- odpowiedziałam siadając do stołu.
•Perspektywa Alberta•
Szedłem przez ciemny las wypatrując w oddali zwierzynę.
Dziś jednak nie udało mi się nic upolować, wielka szkoda.
W pewnej chwili zauważyłem piękny zamek.
Musiał należeć do jakiegoś bogatego hrabiego, był mroczny i majestatyczny jednocześnie.
Obserwowałem pałac z podziwem nie omijając wzrokiem również ogrodu znajdującego się tuż za posiadłością.-Boże, jakie piękne kwiaty.
Może zerwę kilka róż dla Zofii- pomyślałem i niezwłocznie zacząłem zrywać je zachłannie.•Perspektywa Aleksandra•
Poczułem nagły ból głowy, pojawiający się tylko w niecodziennych sytuacjach.
Znowu jakiś głupiec zrywa moje róże, tym razem nie odpuszczę i zabiję tego człowieka, rozszarpię na strzępy.
Pędziłem do ogrodu czując, ze moje kły zaczynają rosnąć ze wściekłości.
Zobaczyłem w oddali jakiegoś szlachcica z nałęczem kwiatów.-Jakim prawem to zrobiłeś?!- krzyknąłem na cały las, a mężczyzna ze strachu upuścił bukiet.
-Drogi panie...ja...ja nie wiedziałem- jąkał się Albert.
-Zapłacisz mi za to swoim życiem!-wrzasnąłem.
-Nie! Hrabio błagam, gdybym wiedział, że to wszystko należy do pana nie ruszyłbym nawet jednego listka.
-Nie obchodzi mnie to, jeśli myślisz, że te słowa udobruchają mnie to gorzko się mylisz.
-Oddam panu cały swój zamek na południu, ale proszę pozwolić mi odejść, mam córkę, którą samotnie muszę się opiekować- powiedział mężczyzna ze łzami w oczach.
Zamek na południu, córka wychowywana samotnie.
Czy to może być ojciec Zofii...?-Masz córkę, powiadasz?- zadałem retoryczne pytanie zaczynajac rozmyślać.
-Tak, hrabio to piękna dziewczyna, nieśmiertelna, ale to jeszcze dziecko, ma dopiero 16 lat- odpowiedział mężczyzna.
-Ty przywłaszczyłeś sobie to co dla mnie najcenniejsze, moje róże, więc teraz oddasz mi, to co dla ciebie jest najdroższe, swoją córkę.
Albert zbladł.
-Panie, błagam, to jeszcze dziecko, nie rób tego!- krzyczał z przerażeniem w oczach.
-Pomyśl tylko głupcze, czy wolałbyś umrzeć i zostawić ją samą, czy może oddać mi ją wiedząc, że u mnie będzie miała nawet lepiej niż z tobą?
-Boże, Boże co ja mam zrobić...- wyszeptał mężczyzna sam do siebie.
-Zrób to co dobre dla was obojga, jeśli cię zabije, porwę ją tuż po twojej śmierci, lecz jeżeli oddasz mi ją dobrowolnie oszczędzisz jej traumy i zachowasz swoje nędzne życie.
-Dobrze, oddam ci ją, ale daj mi kilka dni żebym mógł ją z tym oswoić.
-Daje ci dokładnie 12 godzin, jeśli spróbujecie uciec zabije i ją i ciebie.
-Obiecuje panie, że z bólem serca dotrzymam obietnicy, nie przeżyłbym jej śmierci.
-Możesz odejść- odpowiedziałem z lekką satysfakcją.
•Perspektywa Alberta•
Dobiegłem do domu, w progu ujrzałem Zosię.
Wbiegłem do zamku zdyszany i ująłem w dłonie ręce córki.-Kochanie, muszę ci coś powiedzieć. Byłem w lesie, chciałem zerwać dla ciebie róże...wtedy zauważył mnie jakiś mężczyzna i on...on...
-I co dalej, ojcze?- wyszeptała zdziwionaz
-Za zerwanie jego kwiatów chce wziąć cię do siebie na zamek...
-Nie rozumiem...ojcze chyba się nie zgodziłeś?- krzyknęła puszczając moje dłonie.
-Musiałem córko, musiałem, inaczej zabiłby mnie, a ciebie i tak brutalnie porwał.
-Ucieknijmy stąd, dziś przecież wyjeżdżasz, możemy jechać razem.
-Nie mogę ryzykować, zabije nas jeżeli to zrobimy, on nas znajdzie kochanie.
•Perspektywa Zofii•
Boże, to znowu ten mężczyzna.
W mojej głowie jest tyle pytań.
Nie chce odejść z domu i mieszkać w jego zamku, przecież on mnie może w każdej chwili zabić.-Córko musisz zacząć się pakować- powiedział ojciec spokojnie.
-Nie mam wyjścia, przecież nie chce umierać tak młodo.
Wbiegłam do pokoju, przebrałam się w różową sukienkę w drobne kwiaty opadająca lekko na moje ramiona.
Założyłam bransoletkę, która miała przynosić mi szczęście.
Ponoć dał mi ją pewien mężczyzna, który pomógł mi odnaleźć drogę do domu gdy byłam dzieckiem, może i tym razem moc tego łańcuszka mnie uratuje...*Ponieważ świat został zdominowany przez wampiry, dzień był równie ciemny jak noc, lecz nie pojawiał się wtedy księżyc.
CZYTASZ
Piękna i Wampir
VampireNa świecie zaczęło pojawiać się coraz więcej wampirów. Dzień jest ciemny jak noc, a wampiry próbują żyć w przyjaźni i zgodzie z ludźmi. Pewna nieziemsko piękna i nieśmiertelna córka bogatego szlachcica zapłaci wysoką cenę za swoją urodę zostając nie...