34. Chciwość.

461 29 0
                                    

•Perspektywa Zofii•
Wiedziałam, że Aleksander podąża za mną, lecz ja nadal energicznym krokiem szłam w stronę ciemnych drzew tworzących pobliski las.
Moja biała, koronkowa sukienka na ramiączka ocierała się o znajome już liście.

-Dokąd uciekasz?- usłyszałam w oddali głos Aleksandra.

-Daleko od ciebie, hrabio.

Mówiąc to zaczęłam biec energicznie przedzierając się przez gęstwiny.
Jednak moja ucieczka trwała już za długo, nie miałam tyle siły w nogach, ile Aleksander, więc się zatrzymałam.
Hrabia podszedł do mnie powoli lustrując mnie swoim zimnym spojrzeniem, po którym nigdy nie wiedziałam czego się spodziewać.

-Mam już dość twoich gierek, dziecko- powiedział spokojnie.

-Co chcesz przez to powiedzieć?

-Wybieraj.
Ja albo Sebastian.

-Nie mogę tego zrobić, ponieważ w ogóle go nie znam.

Hrabia spoważniał, przyciskając rękę do muru, do którego byłam oparta plecami.

-Byłabyś w stanie opuścić mnie aby spędzić resztę życia z nieznajomym mężczyzną, którego w dodatku szczerze nienawidzę?

-Tego nie powiedziałam, Aleksandrze- powiedziałam spuszczając wzrok obojętnie.

-Jestem dla ciebie aż tak nieważny?
Po tym wszystkim co dla ciebie zrobiłem?

-Dobrze wiesz, że nie musiałbyś tego robić gdybyś nie sprowadził mnie tutaj siłą.

-Wiem, wszystko to wiem.
Myślisz, że nie zdaję sobie z tego sprawy?
Jednak opiekuję się tobą, nie dostrzegasz tego?

-Dostrzegam, panie.

-Kim dla ciebie więc jestem?

-Ja...- zaczęłam się zastanawiać.

-No dokończ!- powiedział hrabia wyczuwalnie groźnym tonem.

-Ja nie umiem tego powiedzieć.

Mężczyzna chwycił mnie za ramiona przybliżając się do mnie.

-Rozkazuję ci, Zofio.

-Jesteś dla mnie kimś na kogo na pewno mogę liczyć i z kim czuję się bezpieczna.
To mogę ci zapewnić, hrabio.

-Dla mnie to za mało i ty dobrze o tym wiesz, dziecko.
Powiedz mi, dlaczego nie chcesz się przede mną otworzyć?

-Nie wiem co masz na myśli, Aleksandrze.

-Oddałem ci wszystko co mam, a ty jesteś taka zimna dla mnie.

-Rozalindzie oddałeś to samo.

-Nie poświęciłem dla niej tyle ile poświęciłem dla ciebie.

-Dlaczego nie możesz mnie zostawić w spokoju?- mówiąc te słowa udałam się przed siebie.

-Mam ci powiedzieć dlaczego?- warknął hrabia.

Pociągnął mnie gwałtownie za rękę odwracając ponownie w swoim kierunku.

-Bo to na twoim palcu powinien być wampirzy pierścień i to ze mną powinnaś spędzić całe swoje marne życie.

-Nie chcę być twoją narzeczoną, nie chcę tego.

-Zrobiłabyś to chociażby dla tego pierścienia- powiedział ironicznie.

-Nie jestem taka jak myślisz...

-Znam cię aż za bardzo, różo.
Jesteś próżna i łasa na bogactwa, ale akurat ten defekt jestem ci w stanie wybaczyć.

-Nawet jeżeli to prawda to uwierz mi, że nie chciałabym podkreślać pierścieniem tego, że oficjalnie jestem twoją własnością.

-I tak nią jesteś...

-Wiem o tym, nie musisz mi przypominać.

-Masz problemy ze swoimi emocjami.

-Dlaczego tak sądzisz?

Hrabia podszedł bliżej szepcząc mi do ucha.

-Nie umiesz nikogo pokochać.

-Aleksandrze, to kłamstwo.
To, że nie umiem ciebie pokochać, nie oznacza, że nie jestem zdolna do uczuć.

-Ja to zmienię, mogę ci to obiecać.

-Nie chcę tego.

-Będziesz mnie jeszcze o to błagała, dziecko.

-Po co masz rozkochiwać w sobie mnie, kiedy Rozalinda szaleje za tobą?

-Możesz przecież ją zabić...

Dreszcz przeszedł przez moje ciało, a myśli wybiegały w daleką przyszłość pokazując obraz pierścienia na palcu.

-Nie mam powodu żeby to zrobić.

-Jeżeli to zrobisz, dam ci ten pierścień na własność...własność...własność- leśne echo powtarzało słowa Aleksandra.

-Nie, nie, ja nie chcę, nie mogę.

-Chcesz tego, pragniesz...

-Przestań!- krzyknęłam.

Po tych słowach zaczęłam uciekać, lecz Aleksander już mnie nie gonił.

Piękna i WampirOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz