32. Sebastian.

475 28 2
                                    

      •Perspektywa Aleksandra•
Od przyjęcia minęło kilka dni, a ja wciąż żałowałem mojej decyzji podjętej pod wpływem impulsu i chwilowej utraty kontroli.
Sebastian wiedział jak zagrać na moich emocjach aby uzyskać korzyści dla siebie.
Mimo naszego rozstania łączyła nas nierozerwalna więź, która krzyżowała nasze losy od zawsze.
Nie mogłem kontrolować Zofii na każdym kroku aby nie doszło do spotkania jej z moim bratem.
Jedną kobietę odebrał mi bez słowa, nie zrobi tego drugi raz, a jeśli spróbuje to poniesie srogą karę.
Myślałbym, że Sebastian zapomniał już o poznaniu dziewczyny, lecz znałem go na tyle dobrze by przypuszczać, że on nigdy nie daje za wygraną.

         •Perspektywa Zofii•
Od kilku nocy miałam dziwne sny o mężczyźnie z oczami czarnymi jak noc.
Taka wizja powtarzała się często powodując u mnie problemy z zaśnięciem.
Rozalinda dalej gościła w zamku zajmując się ogrodem, któremu postanowiła dać nowe życie.
Od czasu przyjęcia coraz bardziej przenikliwie mnie i obserwowała, lecz jej skromna natura nie pozwoliłaby na odezwanie się.
Potrzebowałam odprężenia, chwili wytchnienia, więc postanowiłam wybrać się na samotny spacer na łąkę ukrytą w środku lasu, która dodatkowo ozdobiona była strumykiem i kwiatowymi dywanami.
Założyłam różową sukienkę i czym prędzej popędziłam w stronę wyjścia.
Chłodne, wieczorne powietrze muskało moją skórę powodując pozytywną energię wynikającą z samotnego wyjścia.
Ostatnio relacje z Aleksandrem układały się niezbyt dobrze.
Żadne z nas nie miało ochoty zacząć rozmowy, jedynie porozumiewawcze spojrzenia dzieliły nas od zupełnego odosobnienia.
Nareszcie dotarłam na łąkę, gdzie panował błogi spokój i cisza.
Oparłam się o drzewo delektując się chwilą samotności.

•Perspektywa Sebastiana•
Wieczór był dziś wyjątkowo piękny, nastrojowy.
Mknąłem konno przez gęsty las w poszukiwaniu tej pięknej róży Aleksandra, Zofii.
Moje wampirze wyczucie przestrzeni prowadziło mnie w stronę polany, więc udałem się tam niezwłocznie zostawiajac konia przy pobliskim drzewie.
Pragnąłem ją przez chwilę poobserwować, nie spłoszyć jej odgłosem mojego wierzchowca.
Wreszcie zauważyłem dziewczę stojące zamyślone przy drzewie.
Teraz, gdy jej twarzy nie zasłaniała maska, mogłem zobaczyć jej buzię dokładniej.
Musiałem przyznać, że rzeczywiście była piękna, przepiękna...

          •Perspektywa Zofii•
Usłyszałam za sobą czyjeś kroki.
Odwróciłam się gwałtownie, a moim oczom ukazał się mężczyzna, którego widziałam wcześniej na balu.
Przestraszyłam się trochę, choćby ze względu na to, że patrzył on na mnie tak przenikliwym wzrokiem jak poprzednio.

-Nie bój się, nie zrobię ci krzywdy- odezwał się niskim głosem.

Ja postanowiłam jednak spróbować uciec, więc stanowczym, ale spokojnym krokiem ruszyłam w stronę lasu.

-Nie uciekniesz od snów...- powiedział tajemniczo.

Na te słowa zatrzymałam się na chwilę przypominając sobie moje koszmary.
Spojrzałam w oczy mężczyzny, które były czarne jak te ze snów.

-Kim jesteś?- spytałam.

-Twoim koszmarem.

W tym momencie rzeczywiście się przestraszyłam.

-Pamiętam pana z balu.

-A ciebie nie da się zapomnieć po balu, choć w rzeczywistości wyglądasz piękniej.

-Kim pan jest?- zapytałam ponownie.

-Wampirem, a prywatnie bratem Aleksandra.
Na imię mi Sebastian.

-Chyba nie powinnam z tobą rozmawiać, panie.

-Aleksander nie będzie miał nic przeciwko, przecież to może zostać naszą tajemnicą.

-Nie mam powodu go oszukiwać.

-A on nie oszukiwał cię gdy wyznawał ci miłość, a teraz zaręczył się z Rozalindą?

-Nie interesują mnie jego uczucia, ja go nie kocham.

-Ale uraził on twoją dumę, zrób mu to samo.
Zrań go za wszystkie krzywdy, które ci wyrządził.

Czułam jak wampir gra na moich uczuciach, manipuluje mną, lecz wiedziałam, że miał on trochę racji.

-Muszę już iść, panie.

Sebastian chwycił mnie za ramię.

-Spotkamy się w twoich snach, piękna różo.

Po tych słowach puścił moją rękę, a ja ruszyłam w stronę zamku.

Piękna i WampirOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz