16. Pocałuj mnie.

951 41 0
                                    

•Perspektywa Zofii•
Biłam się z myślami, jednak rzeczywiście byłam mu winna ten pocałunek.
Wstałam z łóżka i usiadłam obok Aleksandra, który obserwował mój każdy ruch.
Ujęłam jego twarz w swoje dłonie i spojrzałam mu głęboko w oczy gładząc wampira po policzku.
Miał bardzo szlachetne rysy.
Zbliżyłam się do niego i ucałowałam go w policzek.
W tym momencie hrabia chwycił moją talię oburącz dociskając mnie do siebie.

-Tym przyjacielskim pocałunkiem wyraziłaś swoje uczucia do mnie, które bardzo chciałbym zmienić i zmienię.

-Aleksandrze, ja nie chciałam...

-Nic nie mów- przerwał mi w połowie posuwając mnie delikatnie na łóżko, co spowodowało, że znów na nim leżałam.

-Powiedz teraz to co myślisz, że chciałbym usłyszeć z twoich ust?

-Nie wiem, panie.

-Chciałbym żebyś błagała mnie żebym cię pocałował i kochał się z tobą w tym łóżku.
Lecz do niczego nie będę cię zmuszał, dziecko.
Jesteś jeszcze bardzo młoda i taka nieoswojona z tą całą sytuacją.

-Aleksandrze, ty mnie kochasz mnie?- spytałam.

-Mam do ciebie wiele uczuć, których jeszcze nie umiem dokładnie określić, ale to jedno mogę ci zagwarantować, kocham cię.

-Nie wiem co powiedzieć, Aleksandrze.

-Wiem, że nie możesz powiedzieć mi tego samego, lecz nie krzywdź mnie, nie łam mi serca, bo poniesiesz za to karę.

Spojrzałam na komnatę, przed łóżkiem wisiał wielki obraz przesłonięty grubym, ciemnym materiałem.

-Aleksandrze, co to jest?- spytałam wskazując na to miejsce.

-To obraz mojej zmarłej żony, Magdaleny.

-Przykro mi, nie wiedziałam, że miałeś żonę.

-Było to wiele lat temu, jedyne co mi po niej zostało to różany ogród.

-Już wiem dlaczego róże są dla ciebie takie ważne.

-To moje jedyne wspomnienia, tylko one mi pozostały.
Od czasu jej śmierci jestem samotny, żadna nie była godna zajęcia jej miejsca dopóki nie pojawiłaś się ty.

Jego twarz wyraźnie posmutniała.
Zrobiło mi się szkoda wampira.

-Dlaczego akurat ja?

-Na łóżku śmierci obiecałem jej, że jej miejsce zajmie dziewczyna równie piękna i delikatna jak ona.
Ty taka jesteś, Zofio.

-To takie smutne, Aleksandrze.
Musiałeś ją bardzo kochać.

Wampir nic nie odpowiedział, na jego twarzy malowało się zamyślenie.
Zbliżyłam się do niego wpatrując się w jego oczy.

-Myślałaś, ze taki bezwzględny wampir jak ja nie ma uczuć?

-Myliłam się.

-Zauważyłem, że szybko osądzasz ludzi.
Nie wszystko jest białe lub czarne, dziecko.

-A co myślisz o mnie?

-Jesteś piękna, delikatna jak moje róże, lecz odrzucasz uczucia ludzi bawiąc się nimi.
Sama nie wiesz czego chcesz, jesteś zagubiona, do tego nie lubisz rozkazów, nie jesteś przyzwyczajona do tego.
Wielu młodzieńcom złamałaś serce zostawiajac ich bez słowa.

-Nie kochałam ich, byli niedojrzali, zbyt dziecinni.
Myślałam, że się zmienią, lecz później dochodziłam do wniosku, że z tego nic nie będzie.
Chciałam czegoś więcej, romantycznego uczucia.

-To nie był powód żeby łamać im serca.

Aleksander uśmiechnął się do mnie lekko zbliżając swoje usta do moich.

-Wiem, że po tym wszystkim czujesz do mnie nienawiść, Zofio.
Chcę to zmienić.

Mówiąc to Aleksander ujął moją twarz w dłonie i musnął swoimi ustami moje wargi.
W pewnej chwili wampir pocałował mnie namiętnie błądząc rękami po mojej talii.
Zamknęłam oczy oddając się tej chwili.
Musiałam przyznać, że nikt wcześniej mnie tak wspaniale nie całował.

-Ah...Aleksandrze- wyszeptałam gdy on całował moją szyję.

-Masz takie gładkie, delikatne usta.

Całował mnie jeszcze przez chwilę, aż otrząsnęłam się na moment odsuwając się od wampira.

-Aleksandrze, nie powinnismy.
Ja nie chce grać na twoich uczuciach, zrozum mnie.

-Dobrze, przecież to ja cię całowałem, ty ledwo uchyliłaś usta- powiedział ze spokojem w głosie.

Wstał z łóżka zamykając za sobą drzwi komnaty.
Czułam, że był obrażony, ale przecież ostrzegłam go...

Piękna i WampirOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz