23. Uratowałeś mi życie.

608 36 0
                                    

  Perspektywa Zofii•
Widziałam wszystko jak przez mgłę, było mi zimno, nie miałam siły się ruszyć.

-Aleksandrze, gdzie jesteś...
Aleksandrze...- majaczyłam przez sen.

-Panienko, obudź się.

-Ja nie żyję, tonę...

-Panienka żyje, proszę się obudzić.
To ja, Piotr.

Zaczęłam się wybudzać, a przed moimi oczami stał Piotr trzymający w dłoniach tacę z gorącym napojem.
Leżałam w łóżku w komnacie pana, a w kominku tlił się ogień.

-Co się stało?
Tak bardzo źle się czuję.

-Oj dziecko, dziecko.
Po co ci była ta ucieczka?
Dzięki Bogu hrabia zdążył na czas.

-Jak to?
Czyli to nie był sen?
Ja tonęłam?

-Panienka ledwo wpadła do jeziora, a pan wyciągnął panienkę i odwiózł do pałacu.

-Czy on mi...

-Tak, uratował panience życie.

Nie mogłam w to uwierzyć, w tamtej chwili byłam pewna, że zostawi mnie tonącą by zemścić się za moje słowa.
Miałam mętlik w głowie, Aleksander uratował mi życie.
Gdyby nie on...

-Hrabia wyjechał, lecz kazał mi się panienką opiekować i w razie pogorszenia powiadomić go listownie.

-Piotrze, czuję, że powinnam podziękować Aleksandrowi.
Wiem, że słowa to za mało, ale sama nie wiem co mam zrobić.

-Pan wraca jutro, więc panienka będzie mogła zrobić to osobiście.

-Tak zrobię, Piotrze.

-Zostawię panience gorącą herbatę, jeżeli czegoś będzie brakowało, proszę zawołać.

-Dziękuję.

Lokaj wyszedł zamykając drzwi, a ja zaczęłam rozmyślać o Aleksandrze.

Perspektywa Aleksandra•
Szedłem korytarzami zamku w Madison.
Zapalałem świece aby móc lepiej przejrzeć moje papiery, lecz moje myśli i tak wędrowały ku Zofii.
Mogłem się liczyć z jej ucieczką, znów moje serce pękało, ale nie planowałem uzewnętrzniać tego rozczarowania przed nią.
Nie mogłem pozwolić jej umrzeć, za bardzo mi na niej zależy.
Pragnąłem ją teraz ujrzeć, zobaczyć jak się czuje.
Była taka zziębnięta gdy odwoziłem ją do zamku, taka blada.
Postanowiłem posłużyć się moim magicznym zwierciadłem.
Otworzyłem drewnianą szkatułę wyjmując z niej lusterko.

-Pokaż mi mą ukochaną.

W tej chwili w zwierciadle zobaczyłem Zofię pogrążoną we śnie.
Jej jasne włosy leżały niedbale na poduszce oświetlone jedynie blaskiem kominka.
Spała spokojnie, a jej buzia nie była już tak blada jak wcześniej.
Czułem się spokojniejszy.

Perspektywa Zofii•
Obudziłam się wypoczęta i zrelaksowana.
Zażyłam kąpieli, wyczesałam włosy i przebrałam się w beżową suknię.
Wyjrzałam przez okno zauważając karocę hrabiego odprowadzaną przez woźnicę.
Wyszłam z pokoju w poszukiwaniu Aleksandra.
Z jednej strony nie chciałam go denerwować i zajmować czasu, lecz byłam mu winna podziękowania.
Zeszłam ze schodów rozglądając się, jednak mężczyzny nigdzie nie było.
Poszłam do ogrodu, było ciemno, więc kroczyłam powoli i ostrożnie ogrodowymi dróżkami.
W oddali zauważyłam Aleksandra doglądającego krwiste róże.
Podeszłam bliżej, jednak wampir stał nieruchomo nawet na mnie nie patrząc.

-Dlaczego tu przyszłaś?- spytał surowym głosem.

-Czekałam na ciebie.

-Myślałaś, że się nie doczekasz?
Jakaż to by była radość dla ciebie.

-Chciałam ci podziękować za uratowanie mi życia, myślałam o wysłaniu listu, jednak chciałam poczekać i podziękować ci osobiście.
Wiem, że moje słowa to za mało, lecz bardzo pragnęłam to zrobić.
Gdybyś nie przybył na czas, byłabym martwa.
Dziękuję ci, Aleksandrze.

-Gdybyś nie uciekła, nie musiałbym cię ratować.

-Przepraszam, jesteś w stanie mi wybaczyć?

-Zawiodłem się na tobie już tyle razy, że wybaczenie nie jest ci potrzebne.
Wiem, że gdybyśmy wzajemnie zaczęli sobie wybaczać wszystkie winy, umarlibyśmy ze zmęczenia.

Podeszłam do hrabiego biorąc jego rękę w swoją dłoń.

-Aleksandrze, ja naprawdę jestem ci wdzięczna, nie spodziewałam się tego po tobie.

Mężczyzna puścił moją rękę idąc kilka kroków dalej.

-Wiem o tym, że gdybym umierał nie pomogłabyś mi.
Ostatnio wyobrażałem sobie pewną scenę.
Ja leżę na łóżku konając i odmawiając ostatnią modlitwę, a ty uciekasz z pałacu czując się wolna i pełna radości, beztroski.
Piękna wizja, prawda?

-Oh Aleksandrze...

-Nie musisz mi odpowiadać, znam twoją odpowiedź.
Tą prawdziwą i tą, którą byś powiedziała.

-Nie bądź dla mnie taki surowy.

-Będę taki jaki chcę, dziecko.

-Dlaczego mnie uratowałeś?

Mężczyzna zamilkł na chwilę wpatrując się w księżyc.

-Sama odpowiedz sobie na to pytanie.

Mówiąc to odszedł znikając za zakrętem i pozostawiając mnie sam na sam z moimi myślami...

Piękna i WampirOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz