•Perspektywa Zofii•
Wczoraj oficjalnie wypisałam się z klasztornego indeksu.
Zakonnice odetchnęły z ulgą mogąc w spokoju kontynuować swoją boską posługę bez skandali i mojego złego zachowania.
Joseph siedział obok mnie w skromnym powozie, który wiózł nad na plebanię.
Ja za to byłam zła sama na siebie, ponieważ myślałam, że będę czuła wolność, niezależność, brak strachu, a ja odczuwałam lęk przed nieznanym i tęsknotę...za Aleksandrem.
Boże, dlaczego ja tak myślę, dlaczego nie mogę zapomnieć o tym wszystkim.
Przy nim czułam takie bezpieczeństwo, stabilizację.
Nie, nie mogę już tego rozpamiętywać.
Teraz czeka mnie nowe, lepsze życie i tego się muszę trzymać.•Perspektywa Aleksandra•
Uradowany wstałem rankiem aby pojechać do klasztoru.
Ubrałem się jeszcze bardziej elegancko niż zwykle i czym prędzej popędziłem do celu.
Już nie mogłem się doczekać kiedy ją ujrzę.
Zapukałem do drzwi klasztoru, uchyliła je starsza kobieta.-Czego pan tutaj szuka, to dom zakonnic?- spytała surowo.
-Chcę się widzieć z Zofią, jest jedną z zakonnic.
-A kim pan jest?
-Ja...jestem jej kuzynem, dalekim kuzynem- skłamałem.
-Powiem tak, dziewczyna rano opuściła klasztor dobrowolnie- powiedziała zamykając drzwi.
Nagle zbladłem, gdzie ona jest, dlaczego...
Usiadłem na pobliskim kamieniu patrząc na swojego wierzchowca.
To niemożliwe żeby uciekła, nie mogła, nie po tym wszystkim co razem przeżyliśmy.
Wsiadłem na konia i jechałem przed siebie, a moje oczy zrobiły się czerwone ze wściekłości.
Zacząłem krzyczeć, ryczeć na cały głos przy dźwiękach burzy i błyskawic oświetlających moją bladą twarz.
Zatrzymałem się na chwilę na wzgórzu patrząc na przerażająco ciemne niebo.-Dlaczego?!
Dlaczego mi to zrobiłaś?!- krzyknąłem na całe gardło z żalu i rozpaczy, które rozrywały moje serce.•Perspektywa Zofii•
Wreszcie dojechaliśmy do plebanii w atmosferze strasznej burzy, która już od kilku godzin nam towarzyszyła.
Weszłam do skromnego budynku a Joseph pokazał mi mój pokój, który również był bardzo skromny.
Wzięłam długą kąpiel i rozpakowałam swoje rzeczy.
Usiadłam przy oknie wpatrując się w las i nagle natknęłam się na pierścionek od Aleksandra.
Niepewnie założyłam go na palec podziwiając błyskotkę.
W pałacu hrabiego miałam wygodniejsze łóżko i piękniejszy widok z okna.
Nagle z zamyślenia wyrwał mnie głos księdza.-Zofio, poproszę cię na chwilę.
Pobiegłam po wąskich schodach, które skrzypiały przy każdym moim kroku.
-Słucham.
-Mogłabyś zrobić kolację- powiedział z uśmiechem.
-Ja?
Dlaczego?- zapytałam zdziwiona z lekką ironią.-Chyba nie myślisz, że będę cię trzymał tutaj za darmo.
Będziesz moją pomocą domową na plebanii.
Ksiądz nie powinien pozwalać mieszkać u siebie młodej dziewczynie i do tego takiej pięknej.
Musisz mieć tutaj jakąś rolę.Niepewnie udałam się do kuchni nieudolnie próbując zrobić jakieś kanapki, lecz przy pierwszych ruchach nożem zacięłam się w palec.
Podając posiłek Joseph on popatrzył na mnie ze zdziwieniem.-Kanapki?
Czy młoda dziewczyna nie umie przygotować normalnego posiłku?
Przecież nie jesteś księżniczką, która nie umie gotować, prawda?-Tak, ale...- nie wiedziałam co mam powiedzieć.
Pozostawiając tacę z jedzeniem udałam się do swojego pokoju i rozpłakałam się.
Pierwszy raz czułam się tak bezsilna.
Czuję, że nie zostanę tu długo, będę błąkać się po świecie jak bezdomna.
A gdybym znalazła Aleksandra...nie to niemożliwe, przecież wtedy będę musiała wrócić do klasztoru.
Jak ja sobie poradzę w tym złym świecie.
CZYTASZ
Piękna i Wampir
VampireNa świecie zaczęło pojawiać się coraz więcej wampirów. Dzień jest ciemny jak noc, a wampiry próbują żyć w przyjaźni i zgodzie z ludźmi. Pewna nieziemsko piękna i nieśmiertelna córka bogatego szlachcica zapłaci wysoką cenę za swoją urodę zostając nie...